czwartek, 14 marca 2013
7. POŻYTECZNE Z PÓŁECZKI - poradniki...
Wczoraj wywołała nas do odpowiedzi Aneta zamieszczając post o poradnikach. O swoich lekturach wczoraj napisała też Olga. Po przeczytaniu postu u Anety chciałam skomentować i zaczęłam pisać komentarz, który urósł do pokaźnych rozmiarów. Postanowiłam go więc jeszcze rozwinąć i umieścić u siebie post na ten temat
A więc poradniki są dobre, jeśli się z nich korzysta a nie tylko czyta…
Ja mam na swojej półce kilka poradników, do których wracam a kilka takich, co do śmieci miałam wyrzucić ale stwierdziłam, że zatrzymam, żeby czasem mieć przykłady do wypisywania tamtejszych głupot (inaczej się nie da nazwać).
Ja takie rzeczy jestem w stanie czytać tylko po polsku, więc mam wersje tylko tłumaczone lub ew. polskich autorów.
Jeśli chodzi o dwujęzyczność: postawiłabym na poradniki te które są zgodne ze współczesną tendencją psychologii humanistycznej, filozofii dialogu i (w pewnym wymiarze) psychologii pozytywnej, psycholingwistyki, socjolingwistyki – tendencją do podmiotowego traktowania uczestników komunikacji, procesu komunikacji, potem terapii a nawet badań naukowych. Są to poradniki, w których odnaleźć człowieka na pierwszym miejscu.
Proces wychowania w dwujęzyczności i dwukulturowości często nie jest łatwy, więc i mądre rady się przydadzą, żeby wiedzieć, jakie problemy mogą na nas czyhać ale też po to, żeby się nie bać. Bo co znane to i oswojone.
Oto kilka tych, co szanuję i wracam do nich:
Oczywiście klasyka (na której opiera się teraz cała plejada nowych gwiazd):
Thomas Gordon „Wychowanie bez porażek”
Thomas Gordon „Wychowanie bez porażek w praktyce”
Niektórzy się doktoryzują nad niby błędami, które tam dostrzegają a ja uwielbiam wracać i czytać to, i otwierać swoje oczy!!! Dzięki Gordonowi zrozumiałam wiele zachowań swoich i dzieci. I wiem, że można żyć z godnością z dziećmi, nie walcząc o wpływy w rodzinie a szanując się. Szczególnie ważne dla dzieci dwujęzycznych i ich rodziców, moim zdaniem, są sposoby na bierne i aktywne słuchanie!, nauka dzieci radzenia sobie z własnymi emocjami (w sytuacji emigracji, dwukulturowości niezmiernie istotny temat). Myślę, ze można wiele skorzystać z wiedzy o tym, jak uniknąć fatalnej barykady rozmowy i komunikacji, jak stawiać pytania (lub ich nie stawiać), jak zachowywać się, kiedy dzieci nie chcą rozmawiać., jak kierować do dzieci wypowiedzi „ja” – czyli o tym, co my czujemy i co dla nas ważne. I co jeszcze jest taki rozdział: „Pomoc w konfliktach wartości” – myślę, że to może przydać się rodzicom starszych „dwujęzyczków”!!
Na tych twardych i mądrych podstawach napisały swe słynne poradniki panie:
Adele Faber, Elaine Mazlish i dzięki nim można próbować powoli (!) ale też skutecznie wcielać w życie zasady wychowania bez porażek. I tu polecam, bo mam i wiem, że ok:
„Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały - jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”
„Rodzeństwo bez rywalizacji. Jak pomóc własnym dzieciom żyć w zgodzie, by samemu żyć z godnością.”
Jeszcze jest o nastolatkach i dziecku w szkole, ale to przede mną i nie mam…
Myślę, że w tych poradnikach jest najwięcej wskazówek konkretnych!!! jak pracować nad przekazem słownym – a to jest bardzo ważne dla dzieci dwujęzycznych i dla nas!! ich rodziców!
Podobne idee, mądrze pokazuje „Porozumienie Bez Przemocy” wg Marshalla B. Rosenberga.
Obecnie bardzo modny Jesper Juul jest dla mnie kontynuacją tych prądów w „wychowaniu”. Novum, które wprowadził to to, że nie ma gotowych przepisów (które serwuje Gordon) – każdy musi znaleźć własną drogę jak dogadać się z dzieckiem.
Ja zwykle do Juula jednak dokładam „przepisy” z wyżej wymienionych pozycji, jak rozmawiać z dzieckiem, bo widzę, że wychowanie w Polsce zostawiło we mnie mocny ślad i muszę pracować nad zmianą języka komunikacji!.
I Juul pięknie pisze o odpowiedzialności! I nawet o jedzeniu! Książki Juula są świetne, porządkują ogólne myślenie. (Bardzo dobrze się mi je czytało a Faustyna ma francuskie tłumaczenie i mówi, że straszne…) Ja z całego serca polecam, tłumaczone na różne języki - to one:
„Twoja kompetentna rodzina. Nowe drogi wychowania”
„Uśmiechnij się! Siadamy do stołu. Wspólne rodzinne posiłki”
„Być mężem i ojcem”
„Nie” z miłości.
„Twoje kompetentne dziecko”
„Przestrzeń dla rodziny”
Podobnie oczy na własne (rodzica), różne niepożądane zachowania (też słowne „bicie”. Słowne „kary”!!) otwiera poradnik:
„Kiedy twoja złość krzywdzi dziecko” K. Paleg, P. Fanning, M. McKay, D.
Dla rodziców małych dzieci: mam wrażenie, że cały nurt „rodzicielstwa bez przemocy” opiera się na klasyku:
Jean Liedloff W GŁĘBI KONTINUUM – Co za książka…!!! To nie jest poradnik, ale dotyka najgłębiej, szczególnie tematu więzi matki i dziecka! Ja biję pokłony przed tą książką…Zrozumiałam wiele spraw między sobą a mamą! Myślę, że to baza dla wiedzy o budowaniu więzi (przynajmniej dla mnie). Można tez znaleźć tam opisy sposobów komunikacji.
Na niej bazuje cała reszta np: - francuska autorka: CLAUDE Didierjean-Jouveau: „Rodzicielstwo bez granic” i inne dotyczące szczegółowych tematów: jak karmienie, płacz, noszenie dziecka, poród, (Polecam serdecznie przyszłym mamom). Tu o komunikatach dzieci maleńkich.
Bardzo lubię też książkę, o której pisała Aneta: „Co mówią dzieci, zanim nauczą się mówić” P. C. Holinger – cudowne wprowadzenie do świata emocji i uczuć – a z tym kłopot w polskim wychowaniu duży. Piszę o tym post – właśnie na podstawie tej książki i dołączając Gordona.
Dalej z polskich autorów szczególnie polecam Iwonę Majewską Opiełkę: Wychowanie do szczęścia” – rewelacja!!! A zaraz po lekturze tej książki wszystkie mamy zachęcam do kupienia „Siły kobiecości” tej samej autorki – ech! Wzmacnia nas, kobiety, a często tego potrzebujemy baaardzo! I co ta mądra pani pisze o korzystaniu z poradników (sama z nich korzysta i ich wiele pisze) – trzeba pomału realizować zadania z poradników, z ołówkiem w ręce, z pamiętnikiem! Nie tylko czytać! Mądre. Pani ta pisze też blog !! – zachęcam – ja mam go w ulubionych i szukam często wsparcia, bo to blog profesjonalny.
Na marginesie poradników dla rodziców:
Moje ulubione lektury na rozluźnienie (a ile w nich humoru i prawd!!, człowieka, który nie jest specjalistą od wychowania ale sam ma 3 dzieci i jest wesoło mądry): TOM HODGKINSON - ja mam „Jak być wolnym” i „Jak być leniwym” . Jest jeszcze „Jak być leniwym rodzicem” - ! – ale nie ma po polsku!!! Buuu…Bali się polskiego rynku czy co?
Jak za dużo czytamy to mało korzystamy Więc chyba trzeba nam wiele mądrości i do niej wracać, żeby się nie dać przytłoczyć wszelkiego rodzaju teoriami specjalistów od edukacji. Według mnie trzeba korzystać, ale trzeba wybierać, to co nam jest potrzebne. Bo ludzie jednak znają się na wielu rzeczach, są mądrzy i ja ich szukam. Tak jak mam kilka poradników o uprawie ogródka i uważam, że są mi pomocne (mimo sporej wiedzy „po rodzicach”). Jakoś nie wydaje mi się, że jesteśmy przygotowani „z domu” do wszystkich trudów wychowywania dzieci, (szczególnie dzieci dwujęzycznych!) więc szukam mądrzejszych…
Jeszcze jedno: każdy z nas potrzebuje czegoś innego: niekiedy diametralnie różnego! Jeden uczy się asertywnych zachowań, inny musi bardziej otworzyć się i zaufać. A więc, jeśli chcemy korzystać z poradników, to musimy odnaleźć taki, który nam w danym momencie jest potrzebny.
Jeśli chcemy korzystać z poradników o dwujęzyczności tak samo – musimy swoją sytuację rodzinną i społeczną ocenić i stwierdzić, jakiej rady potrzebujemy i nad czym musimy pracować.
Jak za dużo czytamy to mało korzystamy (?), więc tyle trzeba mieć poradników, z ilu nadążamy korzystać praktycznie!
Ja przestaję kupować na jakiś czas…aż dzieci pójdą do szkoły.
Jeszcze poradnik dla rodziców małych dzieci dwujęzycznych, po polsku - bardzo mi się podoba. Więcej tu: Poradnik Monika Rościszewska - Woźniak, "Z dzieckiem w świat. rodzice małych dzieci za granicami". Mam tylko w wersji elektronicznej, nie wiem czy istnieje na papierze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No przecież zapomniałam (bo nie stoi na półce, tylko w komputerze siedzi...) poradnik dla rodziców dzieci dwujęzycznych, po polsku - bardzo mi się podoba. Wiuęcj tu: http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/2013/02/poradnik-dla-rodzicow-maych-dzieci.html
OdpowiedzUsuńHa! Ściągnęłam ostatnio z Amazonu (amerykańska księgarnia internetowa) dla próby "No!" Juula i muszę powiedzieć, że wersja angielska jest okropna.
OdpowiedzUsuńW każdym razie dzięki za "rozpiskę" ;-) "Się przyda"
To samo Faustyna mówi o francuskim tłumaczeniu - że nie da się czytać. Polskie są dobrze zrobione. A Ty Sylabo to powinnaś pomału pisać poradnik o życiu z dwujęzycznym nastolatkiem!
OdpowiedzUsuńJa już kupuję go w przedsprzedaży :-)
UsuńWitajcie możne coś powiem w tym temacie dwujęzyczności... Od niedawna mieszkamy w Niemczech wyrwałam synka w wieku 4 lat z innego świata w inny.. Nie czytałam wcześniej nic jak go przygotować wiedziałam tylko jedno... "Nie ucz dziecka języka jeśli sama go dobrze nie znasz" To było z jakiejś książki jakiej ? nie wiem bo nie czytałam powiedziała mi o tym znajoma.. I taka była prawda najprawdziwsza:) Od października synek poszedł do przedszkola.. DziĘki panią i ich podejściu synek nie czuł się w ogóle odtrącony.. bywały momenty że się irytował on lub dzieci nieraz mówiono żebyśmy go trochę tego języka uczyli, ale my daliśmy mu po prostu czas:)
OdpowiedzUsuńDziŚ marzec minęło 6 miesięcy a mój synek super się porozumiewa czasem lepiej używa zdań niż mój mąż:)
Od września synek będzie szykował się w przedszkolu do szkoły a ja wiem jedno że w domu muszę przejąć naukę polskiego:)
Masz dobrą intuicję więc trzymamy kciuki za naukę języka polskiego w domu;-) Najważniejsze jest uczyć swojego języka! Język niemiecki prawdopodobnie będzie dominujący kiedyś, ale język matki pozostanie językiem matki.
OdpowiedzUsuńJak się na coś przydam to zapraszam;-)
Pozdrawiam serdecznie!