Tradycja kalendarza adwentowego chyba przeniknęła do nas na zawsze - lubimy ją. W Polsce nie znaliśmy, ale w Austrii zaczęliśmy robić, teraz Maksymilian już się sam dopytywał a Alicja przytakiwała ("niewiadomoczemu").
I tak łączą się te dwie kultury, w których żyjemy. Czy aby tylko dwie? :-)
Ja, tak jak w poprzednich latach starałam się włączyć w tę zabawę coś polskiego, coś z polskiej tradycji, z polskiej kultury, coś z zabaw czytania po polsku... ;-)
Mamy kalendarze gdzieś w pudałch popakowane... więc zrobiliśmy szybko nowy, prosty, z papieru kolorowego.
W tubkach mamy zabawki na choinkę maleńkie oraz karteczki z tekstem: jedno zdanie np: DZISIAJ JEST SOBOTA 6 GRUDNIA - do czytania dla Maksia (przy okazji trenujemy daty, dni tygodnia i czytanie po polsku) oraz drugie, które ja będziemy czytali razem - są to zagadki z zeszłego roku (których Makuś ufff... nie pamięta ;-)) związane z tradycjami Bożego Narodzenia. Dodatkowo są karteczki do czytania dla ALi - MU, ME, BE... itd. - czyli "jakie zwierzątko przyjdzie do szopki, do Jezuska?" W torebce jeszcze kilka rózrorakich naklejek dla Maksia i Ali i koraliki do nawlekania. Ostatnim "skałdnikiem" są puzzle, które po jednym, każdego dnia składać będą się w całość: Makuś oczywiście ze strażą pożarną a Ala ze zwierzątkami. Na odwrocie puzzelków i na planszy napisałam dla Ali sylabki i dla Maksia wyrazy do czytania. Po wydobyciu z tubki wszelkich cudeniek układamy czytamy, potem układamy puzzle i wklejamy karteczki do dzienniczka.
Będzie miła pamiątka!
Poniżej teksty moich prostych zagadek, może ktoś skorzysta i swojemu dziecku do kalendarza dorzuci jeszcze. Proszę bardzo!!
DZISIAJ JEST PONIEDZIAŁEK, 1 GRUDNIA.
JAK NAZYWA SIĘ CZAS - 24 DNI – CZEKANIA NA URODZINY JEZUSKA – CZEKANIE NA ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA?
DZISIAJ JEST WTOREK, 2 GRUDNIA.
PIECZEMY JE I OZDABIAMY, W CZEKOLADZIE MACZAMY I CUKIERECZKAMI OBSYPUJEMY. MOŻE NA CHOINCE POWIESIMY! CO TO?
DZISIAJ JEST ŚRODA, 3 GRUDNIA.
PADA Z NIEBA ZAMROŻONY DESZCZ, ŁADNE MA PŁATKI I BIAŁY KOLOR? CO TO?
DZISIAJ JEST CZWARTEK, 4 GRUDNIA.
MA ZIELONE GAŁĄZKI, WIESZAMY NA NIEJ KOLOROWE OZDOBY. CO TO?
DZISIAJ JEST PIĄTEK, 5 GRUDNIA.
DZISIAJ PRZYCHODZI MIKOŁAJ!
JAK SIĘ NAZYWA KOLACJA, KTÓRĄ SIĘ JE W PRZEDDZIEŃ URODZIN JEZUSA?
DZISIAJ JEST SOBOTA, 6 GRUDNIA.
GDZIE URODZIŁ SIĘ JEZUS? W JAKIM MIEŚCIE?
DZISIAJ JEST NIEDZIELA, 7 GRUDNIA.
JAK MIAŁA NA IMIĘ MAMA MAŁEGO JEZUSKA?
DZISIAJ JEST PONIEDZIAŁEK, 8 GRUDNIA.
JAK MIAŁ NA IMIĘ OPIEKUN MAŁEGO JEZUSKA?
DZISIAJ JEST WTOREK, 9 GRUDNIA.
CO ŚWIECIŁO NA NIEBIE, JAK URODZIŁ SIĘ JEZUSEK?
DZISIAJ JEST ŚRODA, 10 GRUDNIA.
GDZIE JEZUSEK SPAŁ ?
DZISIAJ JEST CZWARTEK, 11 GRUDNIA.
CZYM PRZYKRYŁA MARYJA JEZUSKA?
DZISIAJ JEST PIĄTEK, 12 GRUDNIA.
CO ŚPIEWAŁY ANIOŁY JAK URODZIŁ SIĘ JEZUSEK?
DZISIAJ JEST SOBOTA, 13 GRUDNIA.
PRZYSZLI DO MAŁEGO JEZUSKA ZE SWOIMI BARANKAMI!? KTO TO?
DZISIAJ JEST NIEDZIELA, 14 GRUDNIA.
PRZYSZLI DO MAŁEGO JEZUSKA Z PIĘKNYMI PREZENTAMI – DARAMI!? KTO TO?
DZISIAJ JEST PONIEDZIAŁEK, 15 GRUDNIA.
NA CO CZEKAMY WIECZOREM PRZED WIGILĄ? NA PIERWSZĄ….
DZISIAJ JEST WTOREK, 16 GRUDNIA.
CZYM DZIELIMY SIĘ/ŁAMIEMY W WIGILIĘ, KIEDY SKŁADAMY SOBIE ŻYCZENIA?
DZISIAJ JEST ŚRODA, 17 GRUDNIA.
JAK SIĘ NAZYWAJĄ PIOSENKI, KTÓRE ŚPIEWAMY NA ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA?
DZISIAJ JEST CZWARTEK, 18 GRUDNIA.
JAKĄ RYBĘ JEMY NA WIGILIĘ?
DZISIAJ JEST PIĄTEK, 19 GRUDNIA.
CO SIĘ WIESZA NA CHOINCE?
DZISIAJ JEST SOBOTA, 20 GRUDNIA.
PIĘKNE, OKRĄGLUTKIE KULE WISZĄ NA CHOINCE… CO TO?
DZISIAJ JEST NIEDZIELA, 21 GRUDNIA.
JAK SIĘ NAZYWA MSZA W KOŚCIELE, W WIGILĘ O PÓŁNOCY?
DZISIAJ JEST PONIEDIZAŁEK, 22 GRUDNIA.
JAKIE SĄ DANIA WIGILIJNE?
DZISIAJ JEST WTOREK, 23 GRUDNIA.
MA SKRZYDEŁKA I LATA PRZEZ SZYBY. ZABIERA LIST DO ŚW. MIKOŁAJA! KTO TO?
DZISIAJ JEST ŚRODA, 24 GRUDNIA.
DZISIAJ JEST WIGILIA! HURA! URODZINY JEZUSKA! NIECH ŻYJE NAM!
KIEDY BĘDZIE NASTĘPNA WIGILIA?
Tekst dla Ali: JAKIE ZWIEZRĄTKA PRZYSZŁY DO STAJENKI:
MU ME BE IHA HAU MIAU IO KO KO TU TU PI PI AFA AFA HIPO U U U KWA GĘ GĘ
Oto nasz kalendarz - prosty, niezbyt wyszukany artystycznie, ale nawet taki ucieszył dzieci bardzo...
wtorek, 2 grudnia 2014
środa, 12 listopada 2014
Opisywane książeczki!
Dzisiaj w ramach projeku "Przygody z książką" pokazać chcę książeczki "przerabiane" do nauki czytania. Dla przypomnienia, gdyż wykorzystuję posty już kiedyś napisane.
Pierwsze:
Z różnych przyczyn, często zdarza się, że teksty w książeczkach dla dzieci, które stoją na półce są dla naszych pociech niezrozumiałe: są napisane w obcym języku lub są za trudne, chociaż w znanym języku. Mamy, posługujące się kilkoma językami, tłumaczą na bieżąco, czytając. Nie zawsze mamy talent translatorski (pominąwszy niektóre znane nam tu osoby…!), talent tłumaczenia symultanicznego. Ale radzimy sobie jak możemy. Przeważnie tłumaczymy teksty jak umiemy (ja sprytnie posiłkuję się obrazkiem, a co przekręcam? nie wiem…. A jak się dowiem, to się muszę tłumaczyć po jakimś czasie.).
Ja chciałabym tu wspomnieć o metodzie pisania tekstów do wszystkich, wszelakich książeczek, znajdujących się w domu - metodzie, która służy nauce czytania. Zaznaczam, jak zwykle, że naukę czytania zaczynamy jak najwcześniej (patrz opis metody symultaniczno-sekwencyjnej). Tak więc książeczki, które dzisiaj przedstawię, są książeczkami dla małych dzieci. Tak samo "opatrujemy" tekstami książki dla starszych – jeżeli uczymy czytać. Teksty pisane samodzielnie mają tę zaletę (przy nauce czytania), że są dostosowane do poziomu i umiejętności dziecka. Zwykle, kiedy dziecko nauczy się podstaw czytania, szybko opanowuje dalszy materiał, co owocuje samodzielnym czytaniem coraz trudniejszych tekstów - w tym oryginalnych tekstów z książek.
Jak to wygląda praktycznie?
Do jednej książeczki możemy przygotować kilka tekstów na różnym poziomie trudności. Zacząć możemy nawet od opisywania książeczek obrazkowych dla najmłodszych. Teksty niekiedy piszę bezpośrednio na książce – jeżeli nie przedstawia ona zbytniej wartości… Patrz zdjęcie książeczki z obrazkami (książeczka Maksia a teraz Ali):
Ja mam zwykle teksty napisane „na harmonijce” i wklejone do danej książeczki. Harmonijka służy temu, żeby książeczka mogła być wykorzystywana do nauki wielu dzieci, na różnym poziomie językowym (lub młodszego i starszego w domu):
Lub na kartkach i przyklejam:
Kiedy książka jest piękna i wartościowa, piszę na osobnej kartce i tylko wkładam pomiędzy kartki.
Zaznaczam, iż teksty te służą nauce czytania, więc nie reprezentują wysokiej wartości literackiej :-)
Zachęcam do oklejania książeczek i nauki czytania. Czekam na zdjęcia i opisy Waszych zmagań.
Oraz drugi pomysł nasz na ksiązeczki domowe:
Dzisiaj jeszcze o wesołych książeczkach, które tworzymy z Maksiem!!
Maksymilian nudził się już czytaniem tekstów – bo ciągle piszę proste, zbudowane przeważnie z sylab z pierwszego i drugiego etapu. Nie wchodzę jeszcze na etap trzeci – sylaby zamknięte (OP, AM itd.), ze względu na wolne postępy w ćwiczeniach analizy i syntezy wzrokowej.
Tak więc trzeci etap za trudny!
A pierwszy i drugi za łatwy!
Ale ćwiczyć i czytać Makuś chce bardzo.
Niestety zasób sylab nie pozwala na super atrakcyjne, długie teksty. Wymyśliłam więc SUPER zabawę. Makuś pęka ze śmiechu! I nie może się doczekać, kiedy znów będziemy pisać śmieszne książeczki!!
Otóż! Bierzemy książeczki dla dzieci, których NIE LUBIMY, ze względu na coś brzydkiego, głupiego… grafika, teksty… Zawsze się znajdą takie w domu. U nas leżały na najniższych półkach (a nuż Alicja zniszczy… a skąd… twarde są!!). Bierzemy też czyste karteczki. Ja mam samoprzylepne i Makuś ma dodatkową frajdę, bo przylepia! Przylepiamy na głupich tekstach najlepiej… Albo gdzie nam pasuje i wypisujemy GŁUPOTY!!!! Czyli jakieś absurdy, które dziecko czyta.
I pytamy „Co to? To prawda? Tu są pomidory??” NIE!!!
OJEJ! ALE JESTEM GAPA!! Co ja tu wypisałam – i zaśmiewamy się do rozpuku….
My już tworzymy czwartą taką książeczkę!
Maksiu wręcz prosi, żebyśmy pisali dziś śmieszne książeczki…!
Polecam serdecznie!
Poczucie humoru, to jedna z wielu fantastycznych cech, które możemy wykorzystać w zabawach z dzieckiem, w zabawach w czytanie! Kolejna to fantazja, dzika fantazja! Pamiętajmy, że pośmiać się trzeba!!
UWAGA!!!
Technika ta nie może być stosowana u dzieci, u których programujemy język i u dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, dzieci z zespołem Aspergera. Nie możemy im robić takiego kukuk…! Dziecko musi rozumieć – co to jest ŻART!!!
A to skan z naszych książeczek - na zachętę:
Dzieci uwielbiają takie ksiązki!!! MAksymilian zaśmiewa się do rozpuku!! I nie wie kiedy czyta (ćwiczy)!!! Jest to miłe, śmieszne, przyjemne, wesołe!! Mamy więcej takowych książeczek, ale czas mi nie pozwolił na umieszczenie skanów. Kiedys się postaram! Obiecuję!
POLECAM!! Opisujcie książeczki!! Więcej o projekcie "Przygody z książką tu.
Pierwsze:
Z różnych przyczyn, często zdarza się, że teksty w książeczkach dla dzieci, które stoją na półce są dla naszych pociech niezrozumiałe: są napisane w obcym języku lub są za trudne, chociaż w znanym języku. Mamy, posługujące się kilkoma językami, tłumaczą na bieżąco, czytając. Nie zawsze mamy talent translatorski (pominąwszy niektóre znane nam tu osoby…!), talent tłumaczenia symultanicznego. Ale radzimy sobie jak możemy. Przeważnie tłumaczymy teksty jak umiemy (ja sprytnie posiłkuję się obrazkiem, a co przekręcam? nie wiem…. A jak się dowiem, to się muszę tłumaczyć po jakimś czasie.).
Ja chciałabym tu wspomnieć o metodzie pisania tekstów do wszystkich, wszelakich książeczek, znajdujących się w domu - metodzie, która służy nauce czytania. Zaznaczam, jak zwykle, że naukę czytania zaczynamy jak najwcześniej (patrz opis metody symultaniczno-sekwencyjnej). Tak więc książeczki, które dzisiaj przedstawię, są książeczkami dla małych dzieci. Tak samo "opatrujemy" tekstami książki dla starszych – jeżeli uczymy czytać. Teksty pisane samodzielnie mają tę zaletę (przy nauce czytania), że są dostosowane do poziomu i umiejętności dziecka. Zwykle, kiedy dziecko nauczy się podstaw czytania, szybko opanowuje dalszy materiał, co owocuje samodzielnym czytaniem coraz trudniejszych tekstów - w tym oryginalnych tekstów z książek.
Jak to wygląda praktycznie?
Do jednej książeczki możemy przygotować kilka tekstów na różnym poziomie trudności. Zacząć możemy nawet od opisywania książeczek obrazkowych dla najmłodszych. Teksty niekiedy piszę bezpośrednio na książce – jeżeli nie przedstawia ona zbytniej wartości… Patrz zdjęcie książeczki z obrazkami (książeczka Maksia a teraz Ali):
Ja mam zwykle teksty napisane „na harmonijce” i wklejone do danej książeczki. Harmonijka służy temu, żeby książeczka mogła być wykorzystywana do nauki wielu dzieci, na różnym poziomie językowym (lub młodszego i starszego w domu):
Lub na kartkach i przyklejam:
Kiedy książka jest piękna i wartościowa, piszę na osobnej kartce i tylko wkładam pomiędzy kartki.
Zaznaczam, iż teksty te służą nauce czytania, więc nie reprezentują wysokiej wartości literackiej :-)
Zachęcam do oklejania książeczek i nauki czytania. Czekam na zdjęcia i opisy Waszych zmagań.
Oraz drugi pomysł nasz na ksiązeczki domowe:
Dzisiaj jeszcze o wesołych książeczkach, które tworzymy z Maksiem!!
Maksymilian nudził się już czytaniem tekstów – bo ciągle piszę proste, zbudowane przeważnie z sylab z pierwszego i drugiego etapu. Nie wchodzę jeszcze na etap trzeci – sylaby zamknięte (OP, AM itd.), ze względu na wolne postępy w ćwiczeniach analizy i syntezy wzrokowej.
Tak więc trzeci etap za trudny!
A pierwszy i drugi za łatwy!
Ale ćwiczyć i czytać Makuś chce bardzo.
Niestety zasób sylab nie pozwala na super atrakcyjne, długie teksty. Wymyśliłam więc SUPER zabawę. Makuś pęka ze śmiechu! I nie może się doczekać, kiedy znów będziemy pisać śmieszne książeczki!!
Otóż! Bierzemy książeczki dla dzieci, których NIE LUBIMY, ze względu na coś brzydkiego, głupiego… grafika, teksty… Zawsze się znajdą takie w domu. U nas leżały na najniższych półkach (a nuż Alicja zniszczy… a skąd… twarde są!!). Bierzemy też czyste karteczki. Ja mam samoprzylepne i Makuś ma dodatkową frajdę, bo przylepia! Przylepiamy na głupich tekstach najlepiej… Albo gdzie nam pasuje i wypisujemy GŁUPOTY!!!! Czyli jakieś absurdy, które dziecko czyta.
I pytamy „Co to? To prawda? Tu są pomidory??” NIE!!!
OJEJ! ALE JESTEM GAPA!! Co ja tu wypisałam – i zaśmiewamy się do rozpuku….
My już tworzymy czwartą taką książeczkę!
Maksiu wręcz prosi, żebyśmy pisali dziś śmieszne książeczki…!
Polecam serdecznie!
Poczucie humoru, to jedna z wielu fantastycznych cech, które możemy wykorzystać w zabawach z dzieckiem, w zabawach w czytanie! Kolejna to fantazja, dzika fantazja! Pamiętajmy, że pośmiać się trzeba!!
UWAGA!!!
Technika ta nie może być stosowana u dzieci, u których programujemy język i u dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, dzieci z zespołem Aspergera. Nie możemy im robić takiego kukuk…! Dziecko musi rozumieć – co to jest ŻART!!!
A to skan z naszych książeczek - na zachętę:
Dzieci uwielbiają takie ksiązki!!! MAksymilian zaśmiewa się do rozpuku!! I nie wie kiedy czyta (ćwiczy)!!! Jest to miłe, śmieszne, przyjemne, wesołe!! Mamy więcej takowych książeczek, ale czas mi nie pozwolił na umieszczenie skanów. Kiedys się postaram! Obiecuję!
POLECAM!! Opisujcie książeczki!! Więcej o projekcie "Przygody z książką tu.
środa, 29 października 2014
Przygody z książką - książeczka dwujęzyczna - UWE I CHRISTIANE W AFRYCE
Kolejny wpis cudownego projektu „Przygoda z książką”. Więcej można poczytać tu:
http://dzikajablon.wordpress.com/category/przygody-z-ksiazka/
Dzisiaj udało się! Książeczka dwujęzyczna sfotografowana. Oparta na autentycznych faktach.
Otóż Maksymilian stworzył ją po wizycie znajomych, którzy przyjechali z Afryki. Podarowane wielbłądy stały sie chyba inspiracją. Wprawdzie prawdziwi Uwe i Christiane nie wpadli na pomysł, żeby zjeżdżać po szyji żyrafy... ale... wszystko przed nimi!!
Christiane to jedna z niewielu naszych znajomych tutaj. Opiekuje się niekiedy dziećmi - będzie miała co czytać:-)
Przypominam, iż niemieckie teksty staramy się, by czytali rodzimi użytkownicy języka - więc u nas to panie w przedszkolu i każdy Niemiec, który przyjdzie do domu. My czytamy po polsku.
Oto książeczka - jeśli pojawią się błędy, proszę o informację;-) póki Makuś nie zalaminował wszystko możemy poprawiać:-)
(Strona tytułowa wyjątkowo pusta, Makuś zostawił ją sobie "na potem" i jakoś żyrafy ciągle nie ma...)
UND ma być zamiast I ;-)
(Wielbłądy "prezentowe" z rzeczonej Afryki:) i poprawiamy na "reiten auf Kamelen" !!!:
Wyjątkowo daleko poszli, widać tylko ślady stóp:
(Lew narysowany przez Alicję 2,5 r. ):
Dzisiaj udało się! Książeczka dwujęzyczna sfotografowana. Oparta na autentycznych faktach.
Otóż Maksymilian stworzył ją po wizycie znajomych, którzy przyjechali z Afryki. Podarowane wielbłądy stały sie chyba inspiracją. Wprawdzie prawdziwi Uwe i Christiane nie wpadli na pomysł, żeby zjeżdżać po szyji żyrafy... ale... wszystko przed nimi!!
Christiane to jedna z niewielu naszych znajomych tutaj. Opiekuje się niekiedy dziećmi - będzie miała co czytać:-)
Przypominam, iż niemieckie teksty staramy się, by czytali rodzimi użytkownicy języka - więc u nas to panie w przedszkolu i każdy Niemiec, który przyjdzie do domu. My czytamy po polsku.
Oto książeczka - jeśli pojawią się błędy, proszę o informację;-) póki Makuś nie zalaminował wszystko możemy poprawiać:-)
(Strona tytułowa wyjątkowo pusta, Makuś zostawił ją sobie "na potem" i jakoś żyrafy ciągle nie ma...)
UND ma być zamiast I ;-)
(Wielbłądy "prezentowe" z rzeczonej Afryki:) i poprawiamy na "reiten auf Kamelen" !!!:
Wyjątkowo daleko poszli, widać tylko ślady stóp:
(Lew narysowany przez Alicję 2,5 r. ):
Projekt „Przygoda z książką” trwa do Świąt, ma 6 odsłon, pokażemy więc ile będziemy mogli naszych książeczek.
Zapraszam do czytania blogów innych uczestników projektu: http://dzikajablon.wordpress.com/2014/09/29/przygody-z-ksiazka-blogi-w-projekcie/
Zapraszam do czytania blogów innych uczestników projektu: http://dzikajablon.wordpress.com/2014/09/29/przygody-z-ksiazka-blogi-w-projekcie/
poniedziałek, 27 października 2014
Addio pomidory, facebookowe rachunki sumienia i książka w każdym kącie...
Dziś krótki i pomieszany post.
Na refleksje się mi zebrało.
1. Addio pomidory....
W sobotę przyniosłam do domu ostatnie pomidory, śliczne - poukładałam w pudełeczku i są. I znów Michnikowski cały dzień śpiewał mi w uszach... Przypomniało się mi, iż właśnie "pomidorami" zaczynałam pisać ten blog. A w tym roku? Nawet nie świętowałam 2 rocznicy bloga, bo nie miałam bądź Internetu, bądź czasu. Ale fakt faktem, blog ma dwa lata i mam nadzieję, nie umiera, chociaż ciężko jest ostatnio. Oprócz czasu zapełnionego ważnymi sprawami, ciągłe problemy z netem.
2. Ale, ale, przy okazji kontemplowania rocznicy zaobserwowałam swoistą pułapkę. Szukałam chwilki, by coś rocznicowego napisać... nie wyszło! - zaobserwowałam jedno, mój cały wolny czas, urywane momenty poświęciłam na? na przeglądanie FB. A owszem, całkiem fajne rzeczy poczytałam, bo fajnych mam znajomych i różne inne polubione strony... ale czasu zabrakło na napisanie kilku zdan posta. Zagłębiłam się w sprawę... Oprócz tego, że czas wolny przepadł odkryłam, iż czytam ostanio FB podczas karmienia, kiedy Mała nie patrzy. Bo jak patrzy to nie śmiem! Dialogować oczyma trzeba wtedy! Fajnie niby, bo jakoś człowiek odrywa się od tylko domowych spraw i odskakuje dalej gdzieś. ALE!!! Przy pierwszym i drugim dziecku ten czas poświęcałam... CZYTANIU!!! Przeanalizowałam problem - w ostatnim czasie, kiedy to bardziej "aktywna" jestem na FB, ilość przeczytanych książek spadła drastycznie!!!
Lubię czytać kilka książek w tym samym czasie. Inna pasuje mi do sofy, inna do kącika w jadalni, inna do kuchni, inna przy łózku. A teraz... przyłapałam się, że jak w nocy przysiadłąm w jadalni, to nie mam tam książki, tylko wyciągam telefon, właczam WIFI i... A pamiętam te strony książek czytane w bezsenne noce. Przyłapałam się na tym, że w kuchni pomiędzy jednym pulpetem a drugim wyciągam telefon... a było tak, że łapałam kilka akapicików...
Zrobiłam szybką analizę: wiem dlaczego się tak stało - dlatego, iż brak rzeczywistych znajomych popchnął mnie w wirtualne światy. Nie mamy tu ciągle nikogo, kto by nas odwiedzał, kogo byśmy odwiedzali często. A ja istotą towarzyską jestem, co sobie lubi porozmawiać... I tak się pcham w te wirtualne znajomości. Poznaję mnóstwo fantastycznych osób. I cieszę się! Przeczytałam wiele ciekawych artykułów. ALE...
3. ALE koniec, rozkładam dziś w swoich miejscach "przystanków domowych" książki. Chcę czytać więcej książek. Tak jak kiedyś, ile będę mogła. Chcę czytać więcej książek, bo do tego się zobowiązałam przyjmując tytuł naukowy. Chcę wiedzieć więcej o języku, bo jest i bedzie mi to potrzebne. Jest mi ta wiedza potrzebna do pisania książeczek edukacyjnych (nawet wybór zdania MAMA PIJE a nie MAMA PIJE KAWĘ jest językoznawczo uzasadniony nie dietetycznie:-)) W sieci nie znajdę wszystkiego. Przepraszam więc wszystkich znajomych, że może mniej będę "Lubić to", mniej udostępniać, ale wymóg chwili jest taki, że przy 3 maluszkach muszę wybierać.
Dziękuję wszystkim czytelnikom bloga! Dziękuję za wszystkie dyskusje! Dziękuję za komentarze! Dziękuję za wszsytkie maile - przepraszam, że w ostatnich miesiącach musicie długo czekać na odpowiedzi! Mam nadzieję, że dobrze się zorganizuję i zacznę pisać więcej postów! i więcej książeczek dla dzieci, uczących się języka polskiego. I może wtedy więcej będzie propozycji na "Polecam z półeczki" :-)
Pozdrawiam serdecznie!!! Wszystkich moich czytelników!!!
A to post, który napisałam w październiku 2012, posłuchajcie Michnikowskiego!!!:
Dziś zerwane zostały z ogrodu ostatnie tegoroczne pomidory... W lecie mówiłam synkowi: "Pan pomidor wlazł na tyczkę i przedrzeźnia ogrodniczkę...Jak pan może panie pomidorze!" a teraz w głowie ciągle "śpiewa się":
"Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł"
Chciałoby się jesiennie śpiewać i śpiewać. I koniecznie pobiec do komputera, by pokazać dzieciom w sieci oryginale wykonanie. Bo ta piosenka nabiera dodatkowego znaczenia dla duszy jak widzimy miny Wiesława Michnikowskiego!!!
https://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Myśląc o dwukulturowości...co mają tak "jesiennego" Austriacy? Ja nie wiem...Mogę dziś przekazać cząsteczkę polskiej kultury dzieciom zrywając pomidory. Ale teraz żyjemy w Austrii i co wiemy o postrzeganiu jesieni w jej kulturze.
Siedzę i piszę a "o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny..."
"Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł"
Chciałoby się jesiennie śpiewać i śpiewać. I koniecznie pobiec do komputera, by pokazać dzieciom w sieci oryginale wykonanie. Bo ta piosenka nabiera dodatkowego znaczenia dla duszy jak widzimy miny Wiesława Michnikowskiego!!!
https://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Myśląc o dwukulturowości...co mają tak "jesiennego" Austriacy? Ja nie wiem...Mogę dziś przekazać cząsteczkę polskiej kultury dzieciom zrywając pomidory. Ale teraz żyjemy w Austrii i co wiemy o postrzeganiu jesieni w jej kulturze.
Siedzę i piszę a "o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny..."
czwartek, 16 października 2014
Książeczka do patrzenia...
Kolejny
wpis cudownego projektu „Przygoda z książką”. Więcej można poczytać tu:
Miały
być książeczki dwujęzyczne – są i będą – ale dzisiaj specjalnie dla dzieci
pokaz ich „nieplanowanego” dzieła: „książeczka dla malutkiej siostry”. Milena
ma 2 miesiące i właśnie jest na etapie poszukiwania interesujących plam do
obserwowania. Supia ładnie wzrok i wodzi oczkami za ciekawymi plamami (osobami też, ale czasami jej znikamy z pola widzenia). Rzuciłam więc hasło: „może zrobimy jej książeczkę
do patrzenia?” Odpowiedź: „taaak!!!!”.
I
została zrobiona. Prosta. Niewerbalna;-) a więc dla dziecka wychowywanego w obojętnie jakim języku ;-) . Podpowiedziałam pomysł wyklejanych figur. I oto, co
powstało:
I
jest jedno słowo: MILENA ;-)
Kartki są wyciągane, aby można było je umieszczać w dowolnym miejscu, w zależności, gdzie Mała została porzucona...
Tu na przykład nad kołyską (obecnie najpiękniejsy mebel w domu;-)) :
W
kolejnej odsłonie projektu, dwujęzyczna książeczka: „Uwe i Christiane w Afryce!”
Opowieść oparta na faktach!
Projekt
„Przygoda z książką” trwa do Świąt, ma 6 odsłon, pokażemy więc ile będziemy
mogli naszych książeczek.
czwartek, 9 października 2014
Muzyka i rymy - pożyteczne z półeczki
Dzisiaj post dziękczynny - Milenka dostała cudowną płytę: MELORYMKI!!!!
Od długiego czasu szukałam czegoś ładnego, polskiego, muzycznego. Od czasu NIE WIEM KTO? jakoś nic mnie nie poruszało. A tu przyszła piękna niespodzianka!!! Cudowna płyta! Wreszcie wykonanie jest muzycznie łatwe, proste melodyczne, znane i lubiane rymowanki, oprawione w czyste dźwięki, a nie w popową skakankę!!
RYM! w znanych, prostych słowach
RYTM! w muzyce kilku instrumentów
RADOŚĆ!! w głosach dzieci śpiewających (na płycie i w domu!)
Dla dzieci, uczących się języka polskiego poza granicami Polski - świetny materiał w dobrym wykonaniu; czysto śpiewające dzieci; opracowanie muzyczne wspomagające naukę rytmu!!! bez zbędnych przygrywek; znane słowa!
Znałam MUZALINKI (mam z Tuwimem i kolędami) ale tej płyty nie znałam ani nie miałam. Tak więc prezent trafiony w dzisiątkę.
MELORYMKI towarzyszą nam w samochodzie do przedszkola (co słuchamy jadąc z przedszkola napiszę kiedyś). U Milenki (właścicielki płyty) trudno mi jak na razie zaobserwować większe zainteresowanie, za to starszaki!! jak włączyłam płytę - ZAMARŁY!!!! i prawie w bezruchu!! słuchały całej ze mną!!! W samochodzie teraz słuchają i śpiewają już!
Na stronie MUZARYMKÓW przeczytałam : "Projekt "Melorymki" odbywa się pod hasłem "Cała rodzina gra i śpiewa". Wspólny śpiew i gra na prostych instrumentach bardzo integruje ze sobą, uwalnia emocje, dostarcza wiele radości i zapewnia fantastyczną zabawę dla całej rodziny." - zgadza się!
Polecam więc serdecznie i dziękuję Dobrej Duszy za prezent w imieniu Milenki, dzieci i swoim! Mamy teraz fantastyczne rymki w uszach!!!
Tu można posłuchać fragmentów: MELORYMKI
środa, 8 października 2014
Książeczki dwujęzyczne – jak je robimy i co z nimi robimy.
Przyłączyłam się do cudownego projeku "Przygody z książką". Więcej można poczytać tu: Przygody z książką
Niestety internet w Krainie Duchów odmawia nam posłuszeństwa i nie udało się mi pokazać posta we właściwym czasie. Ale jest dzisiaj.
Postanowiłam w ramach tego projektu pokazywać Wam książeczki dwujęzyczne robione przez nas (ja, Makuś 5 lat, Ala 2,5).
Nasza produkcja z tego, co dzieci znajdują w domu. Niektóre książeczki są bardziej atrakcyjne wizualnie, inne mniej. Ale moim zamiarem jest przekazanie treści w dwóch językach. Fabuła też nie jest górnolotna – bo usiłowałam ją dostosować do możliwości Makusia, moich i Alicji. Nie podjęłabym się też tłumaczenia „lepszych” książeczek Maksia np. pt „Duszki grabuszki”!!!
Pozostałam więc przy bardzo prostych tekstach i sytuacjach.
Po co nam te książeczki:
1. Aby się cieszyć zabawą w „robienie książek” - książki cudowne są - to wiecie!
2. Aby wykorzystać je do nauki czytania po polsku.
3. Aby wykorzystać je do nauki niemieckiego.
Kolejnym (uważam bardzo sprytnym) pomysłem jest „wykorzystanie” niemieckich znajomych i pań w przedszkolu. Otóż moje wymowa (= czytanie po niemiecku) jest bardzo słaba, więc wpadłam na pomysł i podpuszczam dzieci: „Pokażemy paniom, dzieciom w przedszkolu (sąsiadce, znajomym) książeczki!?? Ale się zdziwią!!!” A jak dzieci i pani i reszta oglądają - to czytają!! Głośno, ładnie… po niemiecku… POLECAM
Może i Wam przyda się taka książeczka? Proszę bardzo! Można ściągać i drukować.
Oto nasza książeczka:
A teraz strona po stronie:
HÄLT podobno jeszcze!
SITZT (brakuje w książeczce T)
1. Jak ktoś zechce przetłumaczyć „Duszki grabuszki” lub „Duszki paczuczki” to pokażemy i te książeczki. Ktoś chętny??
2. Maksymilian zapytał: „Czy Pan Olek wydrukuje nasze książeczki?”. A więc - Panie Olku?
Projekt „Przygody z książką” trwa do Świąt, ma 6 odsłon, pokażemy więc ile będziemy mogli naszych książeczek.
Zapraszam do czytania blogów innych uczestników projektu.
Und...! Danke Kristin!!!
Niestety internet w Krainie Duchów odmawia nam posłuszeństwa i nie udało się mi pokazać posta we właściwym czasie. Ale jest dzisiaj.
Postanowiłam w ramach tego projektu pokazywać Wam książeczki dwujęzyczne robione przez nas (ja, Makuś 5 lat, Ala 2,5).
Nasza produkcja z tego, co dzieci znajdują w domu. Niektóre książeczki są bardziej atrakcyjne wizualnie, inne mniej. Ale moim zamiarem jest przekazanie treści w dwóch językach. Fabuła też nie jest górnolotna – bo usiłowałam ją dostosować do możliwości Makusia, moich i Alicji. Nie podjęłabym się też tłumaczenia „lepszych” książeczek Maksia np. pt „Duszki grabuszki”!!!
Pozostałam więc przy bardzo prostych tekstach i sytuacjach.
Po co nam te książeczki:
1. Aby się cieszyć zabawą w „robienie książek” - książki cudowne są - to wiecie!
2. Aby wykorzystać je do nauki czytania po polsku.
3. Aby wykorzystać je do nauki niemieckiego.
Kolejnym (uważam bardzo sprytnym) pomysłem jest „wykorzystanie” niemieckich znajomych i pań w przedszkolu. Otóż moje wymowa (= czytanie po niemiecku) jest bardzo słaba, więc wpadłam na pomysł i podpuszczam dzieci: „Pokażemy paniom, dzieciom w przedszkolu (sąsiadce, znajomym) książeczki!?? Ale się zdziwią!!!” A jak dzieci i pani i reszta oglądają - to czytają!! Głośno, ładnie… po niemiecku… POLECAM
Może i Wam przyda się taka książeczka? Proszę bardzo! Można ściągać i drukować.
Oto nasza książeczka:
A teraz strona po stronie:
HÄLT podobno jeszcze!
SITZT (brakuje w książeczce T)
1. Jak ktoś zechce przetłumaczyć „Duszki grabuszki” lub „Duszki paczuczki” to pokażemy i te książeczki. Ktoś chętny??
2. Maksymilian zapytał: „Czy Pan Olek wydrukuje nasze książeczki?”. A więc - Panie Olku?
Projekt „Przygody z książką” trwa do Świąt, ma 6 odsłon, pokażemy więc ile będziemy mogli naszych książeczek.
Zapraszam do czytania blogów innych uczestników projektu.
Und...! Danke Kristin!!!
piątek, 5 września 2014
Wrzesień - pozytywnie...
Wczoraj znajoma zaprosiła mnie do zabawy na FB - przez 7 kolejnych dni podajemy od 3 do 7 pozytywów, które nadeszły z otoczenia lub my uczyniliśmy innym. Pomyślałam, że to niewykonalne czasowo, ale jak przemyślałam to stwierdziłam, iż to cudowny sposób na znalezienie wlaśnie czasu na to, bo najważniejsze - na piękno i dobro.
Przy okazji chcę zapowiedziec kilka zmian na blogu: będę pisała, w miarę możliwości fizycznych, ale nie wiem jak często... Będę "odnawiać" stare posty, dodając do nich ewentualne, nowe przemyślenia! Mam nadzieję, że nowych postów będzie jednak wiecej! Przepraszam wszystkich, za opóźnienia w odpisywaniu na maile i komentarze, jednocześnie mam prośbę - jeśli kogoś "zapomniałam" bardzo proszę o przypomnienie się!!!
Wracam do "zabawy", którą traktuję raczej jako pozytywną wielce terapię;-)
Postaram się przez najbliższy tydzień dzielić się tym, co pięknego i dobrego mi się przydarzyło.
1. Ala pozwoliła sobie spąć włosy:
2. Ciastka wyszły dobre! i zdrowe!
3. Mila dostała cudowne prezenty: zapowiadam, że płytę i książkę opiszę na blogu, bo są fantastyczne!!
4. Bułki na śniadanie: mniam...
5. Mila dziś jeszcze nie płakała...
6. Chusty wyjęte - czekają na spacer:
7. Kończą remont naszej ulicy - trwa od kwietnia... adziś asfalt!! i autko będzie w końcu pod domkiem...!!
8. Według wskazań położnej i na całe szczęście uprawiam "noszenie dziecka non stop"..., dzięki temu niektórych rzeczy nie robię!!!
9. Da się napisać post z dzieckiem na ręku!!!
Przy okazji chcę zapowiedziec kilka zmian na blogu: będę pisała, w miarę możliwości fizycznych, ale nie wiem jak często... Będę "odnawiać" stare posty, dodając do nich ewentualne, nowe przemyślenia! Mam nadzieję, że nowych postów będzie jednak wiecej! Przepraszam wszystkich, za opóźnienia w odpisywaniu na maile i komentarze, jednocześnie mam prośbę - jeśli kogoś "zapomniałam" bardzo proszę o przypomnienie się!!!
Wracam do "zabawy", którą traktuję raczej jako pozytywną wielce terapię;-)
Postaram się przez najbliższy tydzień dzielić się tym, co pięknego i dobrego mi się przydarzyło.
1. Ala pozwoliła sobie spąć włosy:
2. Ciastka wyszły dobre! i zdrowe!
3. Mila dostała cudowne prezenty: zapowiadam, że płytę i książkę opiszę na blogu, bo są fantastyczne!!
4. Bułki na śniadanie: mniam...
5. Mila dziś jeszcze nie płakała...
6. Chusty wyjęte - czekają na spacer:
7. Kończą remont naszej ulicy - trwa od kwietnia... adziś asfalt!! i autko będzie w końcu pod domkiem...!!
8. Według wskazań położnej i na całe szczęście uprawiam "noszenie dziecka non stop"..., dzięki temu niektórych rzeczy nie robię!!!
9. Da się napisać post z dzieckiem na ręku!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)