poniedziałek, 31 grudnia 2012

Nowy Rok

Przygotowujemy imprezę na wieczór sylwestrowy! Szykujemy - mówi Makuś. Ładne słowo :-) Aby dodać szyku powiesiliśmy serpentynki i balony! Impreza wewnętrzna - bo ospa o nas się zwiedziała a "ospa - party" jakoś nie chwyciło wśród znajomych:-) Ale serpentynki kręcą się, więc fajnie będzie. Życzymy udanej zabawy wszystkim! A Nowy Rok niech przyniesie wspaniałe pomysły, miłe wydarzenia i serdeczność ludzi! Pozdrawiamy wszystkich serdecznie! Ela Robert Alicja Maksymilian!

piątek, 28 grudnia 2012

Ala i lala.

Dzisiaj Alicja energicznie bawiła się nową lalką „gwiazdkową”, wykrzykując LALA , LA LA LA, LALA. Pierwszy raz tak wyraźnie nazywała rzecz. Pięknie! Wczoraj skończyła 9 miesięcy. Od wielu miesięcy powtarza pięknie przeróżne sylaby, bawi się głosem, piszczy , woła, śmieje się. Teraz już świadomie naśladuje. Woła głośno A LA ALA, ELA ELA, ANIA ANIA, ABABA ABA ABA, TATADA! I tak bawimy się razem w te przeróżne okrzyki. Od kilku dni prezentuje nam przepiękny gest wskazywania palcem – mam nadzieję, że uda się go sfotografować. Pokazuje aniołka, lampę, choinkę – wszystko, co na ścianach, do tego oko i nos – to ulubione. Jak tylko usłyszy: GDZIE… już palec w pogotowiu, w górę i czeka, co ma pokazywać. Stwierdziłam, że należy więcej zapisywać jak wkracza w świat języka. Na razie języka matki. Będą miłe tematy na blogu. Na Austriaków reaguje jak na razie adekwatnie – jak się śmieją i dużo mówią – znaczy się: trzeba się uśmiechać…od ucha do ucha.

Zmiana tożsamości.

Czytam taką opinię Zenona Kruczyńskiego, iż nasza osobista tożsamość zmienia się i przemija tak jak nasze myśli i uczucia - dlatego powinniśmy zrozumieć, że wysiłki, aby ją zachować są daremne. Przeczytałam i myślę - zdaje się, że są punkty niezmienne naszej tożsamości a tylko ich cechy się zmieniają. Nie zmieni nic faktu, że jestem kobietą, że jestem Polką, że jestem matką, córką. Myślę, że te stałe odnośniki mieć należy i trzeba je zidentyfikować. Dopiero na to nakładają się inne, nowe "znaczniki" i faktem jest, że one zmieniają tożsamość. Mieszkając poza Polską staję się inną kobietą, córką, matką, nawet Polką niż gdybym mieszkała w Polsce cały czas. I rzeczywiście, nie zamierzam wkładać całego wysiłku w to, by zachować starą tożsamość, chcę ją ubogacać. Nie wiem, czy się to uda, bo wierzę, że można to zrobić tylko wtedy, gdy z wielu zmian zdaje sobie człowiek sprawę. Staram się więc ile mogę obserwować, zastanawiać się i wybierać. Niezmiennikom tożsamości chcę pozostać wierna - a to wiąże się z byciem wiernym też Polsce. Niby górnolotne, ale potrzebne. Bo chcę się cieszyć bardziej z tego, że moje dzieci mówią po polsku niż z tego, że mówią po niemiecku... Boję się zadać o to pytanie innym rodzicom, bo często obserwuję większą dumę ze znajomości tego obcego języka, niż polskiego... A może przesadzam...jak tak, to zmyjcie mi głowę Drodzy Rodzice.

środa, 26 grudnia 2012

"Naciśnij Mnie"

Maksymilian dostał od Aniołka książkę "Naciśnij mnie". W wydawnictwie BABARYBA można obejrzeć na czym polega wyjątkowość tej książeczki. Pomijam artystyczny wymiar czarujących rysunków...serdecznie polecam tego typu książki dla dzieci dwujęzycznych. Znakomicie uczą rozumienia poleceń. Dzieci z trudnościami językowymi zapominają, że mówią - bawią się znakomicie. Książka wydana w wielu językach, więc cudownie. Makuś ma wydanie polsko - francuskie. W Austrii widziałam niemieckojęzyczne. Poćwiczymy w różnych językach.

wtorek, 25 grudnia 2012

Urodziny Jezuska.

Dzisiaj Urodziny Jezuska, więc Maksymilian śpiewał "Sto lat! Sto lat!" Życzymy wszystkim Świąt pięknych, spokojnych i rodzinnych ile się da:-) Pozdrawiamy szczególnie wszystkich w Polsce! Pierwszy raz jesteśmy z Wami tylko myślami ale zapewniamy, ze jesteśmy! I jak przerobić "Sto lat", żeby adekwatne było dla Jezusa? Może w setki kolęd? A może ktoś z Was ma jakiś pomysł?

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wiemy, co jemy.

Tak wyszło, że w tym roku zostajemy na Święta Bożego Narodzenia w Austrii. Będę się przyglądała jak świętują Austriacy. Jako mama małych dzieci, przygotowuje niektóre potrawy wcześniej i siup... "zamrozić"...Nie wiadomo bowiem, czy dzieci pozwolą w krótkim czasie przed Wigilią gotować. Postanowiłam więc sprawdzić jak jedzą w Wigilię Austriacy. No i różnica kulturowa tutaj jest przepaścią : jedzą kiełbasę z kapustą...!!! Zastanawiam się czy jakakolwiek część mojej osoby zgodziłaby się zamienić naszą wieczerzę na kiełbasę z kapustą? Pewnie tak, tylko tęsknota by została... W każdym razie obserwacje kultury kulinarnej, świątecznej kontynuować będę...Dam znak, co mnie jeszcze zaskoczyło i zdziwiło. Zapraszam do dyskusji, czy to jedzenie aż tak ważne?? Oczywiście jest wiele świątecznych zwyczajów, ciekawych, różnych, bogatych w głębię duchową. Jedzenie przyszło mi na myśl, dlatego, że nim się teraz zajmowałam. Uczę Maksia śpiewać kolędy polskie. W tym roku ma w dzienniczku wklejone trzy. A przecież jest jeszcze opłatek, który ma moc odmienić duszę...

niedziela, 16 grudnia 2012

Pięknie po polsku...

Byliśmy na kawie u zaprzyjaźnionej rodziny - mieszane małżeństwo: Polka i Niemiec. Spędziliśmy tam kilka godzin rozmawiając po polsku. Niemiecki słyszeliśmy tylko jak Uli mówił do ich maleńkiej córeczki (3 miesiące). Niesamowite to jest jak człowiek dobrze się czuje (mówię o sobie), kiedy może swobodnie rozmawiać w swoim ojczystym języku z obcokrajowcem. Motywuje mnie to do nauki niemieckiego! Chciałabym, aby ci współmałżonkowie z małżeństw mieszanych, którzy nie mówią po polsku - a znamy tu kilka takich osób, czuli się lepiej w moim towarzystwie. Uli - gratulujemy! Mówisz po polsku pięknie! A może blog byłby dla Was dobrym rozwiązaniem na zapisywanie procesu stawania się dwujęzyczną Waszej córeczki??!! Zachęcam!

piątek, 14 grudnia 2012

Kalendarz Adwentowy w dzienniczku

To zdjęcie Kalendarza Adwentowego Maksymiliana. Zawartość szufladek (naklejki świąteczne, ozdoba choinkowa, mały cukierek i kartka z opisem dnia) zrobiła furorę. Kartki z napisami synek przykleja naklejkami w dzienniczku (polskim). Oto zdjęcia:


Sylabka po sylabce

Oto jak  poprzez czytanie staram się wspierać naukę języka polskiego. Powoli, powoli, sylabka po sylabce. A o fryzurę Makuś zadbał sam. Nie! O fryzurę zadbał tatuś.

czwartek, 13 grudnia 2012

Wstrząs tożsamościowy.

Uczyć się niemieckiego...Przez pierwsze trzy dekady mojego życia nie przyszło mi na myśl, że będę uczyła się niemieckiego - i to po to, żeby się jak najwięcej nauczyć. Naukę języków obcych w szkołach wspominam źle - w związku z tym nie wiem, czy nie mam talentu, czy mam tylko wszczepioną niechęć. Teraz muszę się przekonać, jaka siła we mnie jest, by ten stan rzeczy zmienić. To dopiero zmiana tożsamościowa. Nauka języka, owszem, to zmiana tożsamościowa, ale praca nad niewiadomymi zakamarkami duszy i umysłu, aby wzbudzić w sobie wiarę we własne możliwości - to dopiero wstrząs tożsamościowy!

środa, 12 grudnia 2012

Alicja mruczy...

Miałam  w planie inny temat postu, ale usłyszałam, że córeczka wzywa...Cóż ona tak mruczy? - pomyślałam,  czego chce? Przydałby się Maksymilian - przetłumaczyłby...Ostatnio zachwycam się sytuacjami, kiedy to Alicja płacze a Makuś woła: Mamo Ala jest głodna! albo Mamo Ala chce spać! albo Mamo, Ala chyba się uderzyła. Obserwowałam to kilka dni i ze zdumieniem odkryłam, że brat zawsze właściwie ocenia przyczynę płaczu. Oczywiście czytałam o tym w książkach, że rodzice słyszą różnice w płaczu dziecka - i fakt, niekiedy słyszę od razu, który to płacz głodu, a który zmęczenia, ale Makuś robi to o wiele szybciej i trafniej! I czy to taka empatia? Czy ucho dwujęzycznego dziecka?

wtorek, 11 grudnia 2012

W salkulturze jest Mikołaj?

Wydaje się, że Maksymilian zaczyna budować niemiecki system języka - widać to po interferencjach. Miesza zasady języków, próbuje dostosować do wyrazu jakąś regułę, odmianę, rodzaj. Wszystko mu nie pasuje. W języku polskim rzadko używa się nazwy sala kultury (kultursaal), raczej mówi się dom kultury. A tu jest sala kultury w gminie. Oto jego wypowiedź:
Do kultursal przyjdzie dziś Mikołaj? Ale fajnie! Będzie w kulturze sal! (razem? osobno? zapisać) Niedaleko przedszkola jest salkultury! 
A za chwilę jeszcze mnie prosi, podając plecak: Otwórz mi rucksack!
Słucham i staram się to wszystko powiedzieć po polsku.. i tyle...

Jak może pomóc rodzicom Pani z przedszkola....

W ostatnim czasie Maksymilian bardzo często prosi nas abyśmy z nim śpiewali. Teraz chce piosenki o Mikołaju - a dokładnie Nikolaus, Nikolaus...czyli po niemiecku. Zdaje się, że jednak zaczyna mu nie przeszkadzać, że panie śpiewają po niemiecku...Tylko dlaczego mi każe śpiewać po niemiecku...?? No bo chce śpiewać. Tak więc poprosiliśmy panią o tekst piosenki. I zaczęło się. Podobna historia była w zeszłym roku: poprosiliśmy o tekst piosenki i trwało to i trwało...Ale, że mąż  jest uparty prosił panią pięć razy i wyprosił . Wychowawczyni z niewiadomych nam powodów wykręcała się - że Maksymilian nie musi się uczyć całej piosenki, że on śpiewa ile umie - i jakieś takie. Udało się jednak zdobyć tekst i przez całe lato synek śpiewał z tata fajną piosenkę i nauczył się trzech zwrotek - chociaż nie musiał.
I teraz znowu - Makuś koniecznie chciał śpiewać na spotkaniu z Mikołąjem, ale pani dała tekst dzień przed, napisany tak, że inni Austriacy nie mogli nam odczytać. Hymm...Zadziwiające. Maksymilian śpiewał tylko niektóre słowa, rozumiał wreszcie po naszym tłumaczeniu.
Pani jest miła, sympatyczna, uprzejma, dobrze zajmuje się dziećmi, ale na nas patrzy często jak na dziwaków, kiedy pytamy o dziecko, interesujemy się czymkolwiek. Ona zawsze odpowiada, że idzie mu świetnie, że nie miała jeszcze tak szybko uczącego się niemieckiego dziecka (a tu jest sporo dzieci obcokrajowców). Niekiedy ma zarzuty co do uporu Maksymiliana i tyle. Ewidentnie nasze starania, aby ułatwić synkowi naukę niemieckiego i pobyt w tym obcym środowisku uważa za zbyteczne, chyba ją to nieco denerwuje. Toleruje nasz dzienniczek ale zachwycona nie jest. Próbowałam zanosić różne nasze książeczki, też zachwycona nie była. Nie wiem, może ma poczucie, że wchodzę w jej kompetencje? Niestety przy mojej słabej znajomości niemieckiego nie mogę wyjaśnić z nią tej sytuacji ani dostrzec w czym leży problem. A może to aż takie widoczne różnice kulturowe - nie mówi się pani co ma robić?? nie troszczy się aż tak o dziecko?? Nie wiem.
Powyższe sytuacje zmotywowały mnie do przemyślenia tematu: Jak może pomóc rodzicom dziecka dwujęzycznego Pani z przedszkola? Oto proste wskazówki - odnoszą się do rodziny emigrantów - obojga obcokrajowców. Dedykuję je wszystkim nauczycielom dzieci dwujęzycznych:

1. szczególne okazanie wsparcia rodzinie: próba zapewnienia rodzinie poczucia bezpieczeństwa i akceptacji poprzez chętną pomoc;
2.  szczególne okazanie wsparcia rodzinie - zwłaszcza kiedy rodzice słabo mówią w języku kraju przyjmującego: pomoc w nawiązaniu kontaktu z rodzicami (przynajmniej z jednym) dzieci z przedszkola; tłumaczenie zasad, zachowań obowiązujących w przedszkolu;
3.   prowadzenie dzienniczka wydarzeń (rodzice prowadzą dzienniczek wspólnie z wychowawcami) – forma dialogu (rysunki dymki), opisująca zdarzenia z przedszkola lub domu;
4.  wykorzystywanie powtarzalności sytuacji – wielokrotne takie same wypowiedzi w tych samych sytuacjach
5.      udostępnianie rodzicom tekstów piosenek, zabaw paluszkowych, wierszyków (sic!)
6.  zapewnienie dziecku zajęć indywidualnych z logopedą, psychologiem lub pedagogiem służących wspieraniu budowania kompetencji komunikacyjnej w języku kraju przyjmującego – nauka języka  potrzebnego w codziennych sytuacjach; wprowadzenie wczesnej nauki czytania
7.      zapisanie dziecka do biblioteki, zachęcanie do wypożyczania książek w języku kraju przyjmującego
8.   zachęcanie rodziców (wraz z dzieckiem) do uczestnictwa w różnych społecznych działaniach, świętach, do poznawania tradycji, tłumaczenie ich (jakie są zwyczaje i zachowania w różnych sytuacjach)
9.      zapowiadanie rodzicom „nowych wydarzeń”, aby mieli czas przygotować dziecko i wytłumaczyć mu co się z nim będzie działo (wycieczki, wyjścia, specjalne wydarzenia w przedszkolu)
10. dostosowanie języka (wypowiedzi) do poziomu językowego dziecka (budowanie prostszych wypowiedzi, stopniowe ich rozbudowywanie)
11.  mówienie przy każdej czynności, opisywanie jej „co robimy?”
12.  częste wykorzystywanie technik zabawy z pacynkami do nauki przeprowadzania prostych rozmów, dialogów
13.  wyrażanie zaciekawienia krajem, kulturą, językiem rodziców (chociaż minimalne)
14.  zachęcanie rodziny obcokrajowców do doskonalenia języka etnicznego dziecka i nauki czytania w tym języku
15.  zachęcanie rodziców do uczenia się lub doskonalenia znajomości języka kraju przyjmującego.

niedziela, 2 grudnia 2012

Piosenki Babci.

Przez trzy tygodnie listopada była u nas babcia. Teraz Maksymilian prosi, by śpiewać z nim piosenki, które śpiewali razem na spacerach. Nie za bardzo znam słowa, więc szperam po internecie i znajduję. Będziemy śpiewać. Dzięki babci troszeczkę polskiej kultury wkradło się znów pod nasz dach - obie piosenki są bowiem autorstwa Marii Konopnickiej, więc bądź, co bądź, klasyka: Jadą, jadą dzieci drogą oraz Hu hu ha, nasza zima zła. Jakoś tak się stało, że nie znałam dobrze słów. Lepiej nam idzie śpiew: A ja chciałbym przez kałuże...a zaraz potem Mamy czas, mamy czas, czas nie goni nas... Dobrze, że babcie przyjeżdżają i pamiętają i uczą tego, czego my nie uczymy.

Kalendarz adwentowy.

Przygotowałam dla Maksymiliana kalendarz adwentowy. Kolejna luterańska tradycja wkradła się w nasze progi. W Polsce zwyczaj mało praktykowany, jak już to jest to najczęściej czekoladkowy kalendarz. My mamy auto z małymi szufladkami. W każdej szufladce wylądował maleńki owocowy cukiereczek, trzy kolorowe, świąteczne naklejki, maleńka ozdoba na choinkę oraz mała kartka z napisem. Synek jest na etapie nauki dni tygodnia, więc postanowiłam wykorzystać ku temu kalendarz i powkładałam kartki z napisami: DZISIAJ JEST SOBOTA 1 GRUDNIA.itd. Trzy pieczenie na jednym ogniu: trenujemy czytanie, uczymy się postrzegania czasu i nazw tygodnia oraz cieszymy się z zaspokojenia ciekawości "co tu jest napisane". Maksymilian ma wielką frajdę z kalendarza adwentowego. O dziwo nie oponuje, że nie można zaglądać do kolejnych szufladek. Tradycja warta zachodu - dziecko cieszy się bardzo i czeka na Święta bardziej świadomie - pada mnóstwo pytań...trudnych, oj trudnych. Makuś ustalił, że jak Święta to są urodziny Jezusa, to on mu zaniesie do kościoła czekoladkę w prezencie... Czekamy więc otwierając szufladki z niespodziankami...Może znajdzie się czekoladka dla Jezuska...