Siedzę i usiłuję szybko coś poczytać. Musimy być cicho, gdyż część rodzinki przysnęła głęboko. Makuś bawi się klockami. Układa jakieś skomplikowane biuro obsługi klienta sklepu spożywczego. Czytam, i coś mi szumi, i szumi, i słucham, a synek obsługuje klientów po niemiecku, tzn. mówi sobie po niemiecku cichutko i szybciutko. Co...? On sam tylko wie. Ja już nie zrozumiem.
Witam serdecznie nowe buźki w okienku obserwatorzy: Śliwkę szczególnie gorąco!! Anetę i mądre dziecko oczywiście :-) Czekam na dyskusje i rozmowy z Wami.
Myślę o tym jak Makuś "bawi się" po niemiecku - dość szybko ten świat - świat zabawy, świat ważny dla niego - staje się niemieckojęzyczny. Trzeba więcej kontaktu z polskimi rówieśnikami...
OdpowiedzUsuńElu, zebys wiedziala... to jest jedyny stuprocentowy lek na obcojezycznosc dziecieca ;-) Polskie dzieci!
OdpowiedzUsuńSylabo trafny termin - obcojęzyczność - dla mnie to jest właśnie to. Ty znasz doskonale angielski, możesz próbować zrozumieć swoje dziecko w tym języku. Ja mogę je rozumieć tylko po polsku...
OdpowiedzUsuń