Dzisiejsze: Truskawka jest tam, w kistce tamtej.; Niedobry der eine ser.; Ganz gorące! Ganz heiss.
I tu najciekawsze:
Dzięki schön mama!
Gurken ist dobren!
Ala ist choren!
Po tych trzech wypowiedziach Maksymilian zaśmiewał się do rozpuku i mówił: Ale jestem żartowniś!!
Czyli świadomość językowa rośnie! Wraz z poczuciem humoru! Na sto procent polskim:-) I jeszcze jedno - cieszę się, że mieszanie języków traktuje Maksymilian jako żart, jako zabawę a nie jako sposób na porozumiewanie się. Mam nadzieję przecież na czysty język polski...
Gurken ist dobren? Hahaha "Maksymen" ist genialnen!
OdpowiedzUsuńAle słodki ten Twój żartowniś! Mój Pynio też tak miksuje dla żartu, ale to już oznaka jego charakteru. Talkusia natomiast jest całkiem inna i nigdy na to sobie nie pozwala, a jak nie może sobie przypomnieć słowa w daym języku, to bardzo się denerwuje. Jest osobą, która woli nic nie mówić niż ryzykować mówienie z błędami. Ciekawe, czy to dlatego tak pózno zaczęła mówić?
OdpowiedzUsuńTakie indywidualne różnice w przyswajaniu i posługiwaniu się językami wydaja się istotnym czynnikiem wpływającym na wybór metody uczenia języków. Ja też nie miksuję - i się denerwuję i nie mówię! Mój mąż miksuje dla zabawy niemiecki, angielski i polski. Maksymilian miksuje dla zabawy. Obydwaj mówią bez skrępowania w języku drugim, obcym, nawet jak znają dwa słowa. Ja nie otworzę buzi, bo WIEM, że źle mówię. Ale jak Talkusia zaczęła mówić to może i ja zacznę:-)
OdpowiedzUsuńI co ciekawe - uwielbiam !!! te zabawy językowe - na tym przecież opiera się cała poezja, żart językowy, humor językowy. Cały Tuwim i Norwid.
Wydaje się, że taki typ uczy się dłużej, biernie. Otwiera się gdy musi lub gdy już wiele umie biernie.