Oto dzisiaj Alicja zrobiła swoje pierwsze cztery „raczki” do przodu. Cieszymy się bardzo! Zdumiewam się jej sprawnością –wspina się, wygina, przegina i już albo siedzi albo leży, albo wisi na czymś, próbuje wstawać i bach! I tak w kółko. Maksymilan nie raczkował, siedział, siedział i siedział, zawsze znalazł sobie sprytnie jakieś zajęcie. Jego rozwój nie niepokoił, więc na pierwszy „wypad” w świat czekaliśmy cierpliwie. Językowo już wtedy był super. W wieku 15 miesięcy znał samogłoski. Mając 14 miesięcy zaczął „dupkować” – przemieszczać się w dziwaczny sposób: z siadu „zamiatając nóżkami w prawo i w lewo lekko przy tym unosząc pupę. Zdumiewał wszystkich. Przemieszczał się tym sposobem bardzo szybko. Zdecydował się na wstawanie i chodzenie w wieku 18 miesięcy! Szukałam wtedy informacji na temat raczkowania – że jest ważne pisze się wiele… Pamiętam, że czytałam o badaniach, które wskazywały na to, że osoby, które pominęły w dzieciństwie etap raczkowania a od razu chodziły przejawiały podobne uzdolnienia w jednych dziedzinach lub brak w innych – np. duże problemy miały w szkole z matematyką. Przeprowadzono badania – osoby takie poddano „terapii” raczkowania – codziennie miały gimnastykę z raczkowaniem i podobnymi ruchami naprzemiennymi. Okazało się, że ich umiejętności rozwiązywania zadań matematycznych po 3 miesiącach (!) poprawiły się znacznie! Całe szczęście Maksymilian teraz chętnie raczkuje ( troszkę go motywowałam do zabaw w psa Pimpka), więc liczę, że nadrobił czas, który pominął parę lat temu. Teraz widzę, że prof. Cieszyńska zaleca dzieciom z problemami z komunikacją językową jazdę na rowerku. Myślę, że należy o tym pamiętać i motywować dzieci do zabaw z naprzemiennością ruchów: rowerek, zabawy na raczkach, zabawy rękoma (rżnijmy, rżnijmy drzewo; klaskanie z drugą osobą naprzemiennie ze skrzyżowaniem rąk), starsze dzieci – skakanie w gumę, w klasy, naprzemienne dotykanie rąk do kolan, prawy łokieć do lewego kolana, a lewy - do prawego; dotykanie w skłonie prawą ręką lewej stopy i lewą ręką prawej stopy. Ćwiczenia te pobudzają pracę obu półkul mózgowych, szczególnie zaś przepływ informacji pomiędzy nimi. Podobno, gdy ilość ruchów naprzemiennych jest zbyt mała to odpowiednia ilość połączeń nerwowych w mózgu nie ma szansy się rozwinąć. W późniejszym wieku może prowadzić to do dysleksji, dysortografii, nadpobudliwości.
Ciekawa jestem co wiedzą i myślą na ten temat koleżanki po fachu ze Szkoły Krakowskiej?
A Ala raczkuje…
I od tygodnia, razem z raczkowaniem Ala „wybuchnęła” naśladownictwem wszystkiego co słyszy!! Naśladuje każdy odgłos wydawany przez brata i próbuje nasze proste wyrazy. Pięknie! Gaworzy i naśladuje już od dawna ale teraz słychać to bardzo wyraźnie, że naśladuje nas. Może wraz z raczkowaniem ilość połączeń między półkulami wzrosła i musiała „eksplodować” w mowie
Czytam i faktycznie zdumiewam sie, bo u nas bylo tak samo - Gabrys zaczal dosc szybko chodzic, ale nigdy nie raczkowal. Zaczal mowic dosc pozno, bo w wieku 15 miesiecy. Natomiast Leopold, ktory raczkowal bardzo wczesnie, zaczal mowc bardzo szybko, juz w wieku osmiu miesiecy wypowiadal kilka pierwszych slow, a nastepnie nawet pierwsze, proste zdania. Odkad natomiast zaczal chodzic, jakby zatrzymal sie w mowie. Czy nalezy sie tym niepokoic?
OdpowiedzUsuńOd kiedy Leo chodzi? Jak niedawno chodzi to odkrywa świat w inny sposób i to go absorbuje. Jak na długo się "zatrzymał w mowie" to się nie niepokoić tylko rozwiązywać problem - lekko stymulować!!
UsuńElu, piszesz "o badaniach, które wskazywały na to, że osoby, które pominęły w dzieciństwie etap raczkowania a od razu chodziły przejawiały podobne uzdolnienia w jednych dziedzinach lub brak w innych – np. duże problemy miały w szkole z matematyką. Przeprowadzono badania – osoby takie poddano „terapii” raczkowania – codziennie miały gimnastykę z raczkowaniem i podobnymi ruchami naprzemiennymi. Okazało się, że ich umiejętności rozwiązywania zadań matematycznych po 3 miesiącach (!) poprawiły się znacznie!" Gdzie byly te badania, kiedy obrywalam jedna pale za druga z matmy! W kazdym razie ciesze sie, ze Ali to nie grozi! ;-)
OdpowiedzUsuńSylabo!! a raczkowałaś w niemowlęctwie? Bo to ciekawe...? Ale może nigdy nie jest za późno - bo rozwiązywanie problemów "matematycznych" może być potrzebne w różnych sytuacjach życiowych. Więc ćwiczenia naprzemienności ruchów - na rower!
OdpowiedzUsuńWlasnie nie raczkowalam za wiele... Czy rower powinien byc stacjonarny, czy moze byc taki "zwykly"?
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze zwykły!
OdpowiedzUsuńTo nie mam juz nic na swe usprawiedliwienie... ino wsiadac i pedalowac. Tylko kiedy ktos naprawi mi siodelko?
OdpowiedzUsuńNo, to trzeba naprawic siodelko przy moim rowerze...
OdpowiedzUsuńA jeszcze mi przyszedł pomysł dla "starych" - chodzenie z kijami! - nogi i ręce naprzemiennie :-)
OdpowiedzUsuńTak się wczytałem w szczegóły że zostawiłem godzinę jak nic:)
OdpowiedzUsuńMy blog; moderowany katalog stron