Wracam do emocji. Z postu poprzedniego wynika, jak zresztą przypuszczać można było, że przyznajemy się, iż mamy problem z nazywaniem własnych uczuć.
Chcemy się tego uczyć!
Cieszę się bardzo, bo to pewna ścieżka, która powinniśmy zmierzać wszyscy.
A dlaczego się upieram szczególnie przy nas, rodzicach, matkach dzieci dwujęzycznych? Ano dlatego, że stoję ciągle na stanowisku, iż dobra dwujęzyczność pięknie i wzbogacająco funkcjonuje wtedy, kiedy matka z dzieckiem jest w stanie osiągnąć porozumienie na poziomie wyrażania emocji (oczywiście nie musi to być werbalne, ale bardzo dobrze, kiedy jest). Połączyć postanowiłam też moje zainteresowania dotyczące dialogu i rozmowy. Okazuje się bowiem, iż właśnie ROZMOWA o emocjach, przeżyciach, uczuciach i wartościach jest kluczem do sukcesu w rodzinie.
Wiemy też, że nawet w rodzinach jednojęzycznych rozmawianie o emocjach nie jest proste, wiemy, że niekiedy jest to główny punkt sporny, lub niedopowiedziany. Szczególnie w Polsce. Rozpoczęłam więc w zeszłym tygodniu opowieść o tym jakie możemy odczuwać emocje, posunęłam kilka określeń, przymiotników. Wielu z nas uczy się rozpoznawać te emocje w sobie. Jaki będzie kolejny krok. Kiedy już opanujemy rozpoznawanie w sobie przyczyny złości i niepokoju, będzie nam łatwiej rozpoznać te emocje u dziecka i nazwać je. Powiedzieć mu co się z nim dzieje, znaleźć przyczynę. Tak jak podpowiadają wszelakie podręczniki psychologiczne, nie będziemy mówić „Nie płacz już” „Nie krzycz”, „Nie tup”. Pomożemy znaleźć przyczynę, nazwać, oswoić i zostawić poza, za.
Najpierw my, rodzice musimy nauczyć się to robić i pięknie, codziennie prezentować dzieciom jak radzimy sobie z emocjami ;-)
Zaczynajmy od siebie, a wtedy będzie najłatwiej. Dlatego przypominam poprzedni post:
Zaczynamy rozmawiać o emocjach,
zachęcam do przemyślenia raz jeszcze i będziemy pracować dalej:-) Jak na razie ćwiczymy rozpoznawanie i nazywanie u SIEBIE emocji negatywnych i pozytywnych. Dodaliście kilka określeń do listy pozytywnej;-) Dziękuję. Będziemy ją tworzyć dalej.
Jeszcze jedno wyjaśnienie dlaczego się tak upieram przy emocjach w rodzinach dwujęzycznych: dlatego, iż w różnych językach są różne określenia, różne sposoby wyrażania. Dzieci i my musimy się tego nauczyć, aby dobrze, spokojnie funkcjonować.
Bo to jest podstawa więzi i relacji.
Ten cykl dedykuję też wszystkim rodzicom dzieci mających problem z komunikacją językową i określaniem , nazywaniem uczuć, dzieci autystycznych, z zespołem Aspergera. Dedykuję jednej mamie dziecka dwujęzycznego (z cechami autystycznymi), z którą korespondencja poddała mi pomysł na częstsze pisanie o emocjach! Pozdrawiam Pani Małgosiu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz