Dzisiaj post o telewizji. Kiedyś obiecałam Magdzie, Jarkowi i Agnieszce, Małgosi, Ani, Asi. Obiecałam i piszę, po jednym zdaniu, od pół roku…. Zmotywował mnie artykuł w Gazecie Wyborczej.
Tak więc szybko muszę napisać, bo znów odłożę na przyszły tydzień, i przyszły, i przyszły…
Chcę po prostu coś dodać, do tego, co można przeczytać w Wyborczej, coś o czym myślę, że jest bardzo ważne.
A więc zacząć muszę, wiedząc, że wywołam dyskusję w Was samych i między nami… ale o to chodzi. Bo to lubimy – szukać odpowiedzi w rozmowach.
Artykuł powyższy w skrócie: amerykańscy naukowcy ostrzegają przed złym wpływem telewizji (grozi to kłopotami w szkole, kłopotami ze zdrowiem – jakie, proszę doczytać w artykule). Naukowcy mówią, że dziecku do 24 miesiąca życia oglądanie telewizji SZKODZI!!!; że dopiero około 18 miesiąca maluch zaczyna rozumieć, co się dzieje na ekranie!; że programy edukacyjne korzystnie mogą wpływać na wiedzę dzieci dopiero po 3 roku życia!: że „starsze” dziecko nie powinno oglądać więcej niż 1 godz. dziennie!!
Zaznaczam! że „oglądanie telewizji” = „oglądanie tv i DVD” (tak dla ścisłości…).
Uff. Dzięki „Wyborcza”!, dzięki Amerykanie!.., bo jakby powiedziała dr Ł. na podstawie badań francuskich naukowców i logiki polskich naukowców, to jakoś tak „nie do wiary”…
Naukowcy amerykańscy badali – ale jak? nie wiadomo. Piszą tylko coś o obserwacji zachowań. Tak więc ja szybko i chętnie napiszę, co wiem merytorycznie, bo wielu z rodziców potrzebuje konkretów jeszcze i jeszcze. Całe szczęście obserwacje naukowców amerykańskich pokrywają się w logikami dr Ł. Wnioski te same.
Zaczynam od „Teleogłupiania” – twarde i mocno brzmiące słowo, ale prawdziwe. Nie ja wymyśliłam – to tytuł książki Francuza Michaela Desmurgeta, doktora neurobiologii. Książkę polecam szczerze, bo autor pisze o zgubnych skutkach oglądania telewizji – nie tylko przez dzieci! Książka jest OSTRA OSTRA OSTRA!! Oj lubię tego pana i jego myśli. Nie bał się napisać mocno, bo wiedział, że i tak niewiele zdziała, gdyż przemysł audiowizualny i jego „eksperci” negują fakty podawane przez naukowców głośno, zuchwale i bezczelnie. Np. (jak czytamy w cytowanym artykule) propagują na szeroką skalę oglądanie TV baby!! czyli od 4 miesiąca życia!!! jako wielce rozwojowe. Stoi to w sprzeczności z tym, o czym mówią naukowcy. Nawet jakby trąbili – to którędy? – no może przez radio by się udało! Desmurget pisze, że „telewizja jest zbyt kusząca, zbyt użyteczna, zbyt praktyczna, żeby ją bezboleśnie odstawić. Każde uzasadnienie jest dobre, by uciszyć dzieci, sadzając je przed odbiornikiem”. Potem pisze dużo, dużo o tym w jaki sposób oglądanie telewizji hamuje rozwój intelektualny (80 stron!), o tym jak telewizja zagraża zdrowiu (80 stron!), o tym jak rodzi lęk i przemoc (40 stron). I tu szok – żeby poprzeć swoje wywody pan podaje przypisy do badań i prac naukowców, którzy zgłębiają ten temat: drobnym druczkiem 80 stron – 1193 prac! Rzetelna do bólu prawda!
Wiele ciekawych tematów tam znalazłam, ale tu i dziś chciałabym się skoncentrować na jednym – wpływie telewizji na rozwój intelektualny, w tym językowy! W końcu to dotyczy tematyki tego bloga.
Oczywiście drżymy, bo cały czas słyszymy, jak to fantastycznie uczy się języka poprzez telewizję! A i owszem, niektórzy tak. ALE! NIE DZIECI DO 2 ROKU ŻYCIA!!! Piszą o tym Amerykanie w artykule i pan Desmurget. Dlaczego? Dzieci w tym wieku potrzebują szczególnego wsparcia nauki powtarzania, nazywania i rozumienia poprzez INTERAKCJĘ!, czyli potwierdzenie w działaniu i oczach drugiego człowieka, reakcję!! A komputer i telewizor robi swoje, pokazuje obrazy i papla, nie odpowiada na pytania, nie reaguje adekwatnie!!
„Interaktywność, to podstawowy atrybut nauczycielski” – to ma drugi człowiek. Dziecko może obserwować swoją sprawczość !!, widzi w drugim człowieku jak on reaguje, działania dziecka powodują zmiany w rzeczywistości, w działaniu, w nastroju!!) innego.
Desmurget przypomina: „mózg nie kształtuje się przez obserwację rzeczywistości lecz przez oddziaływanie na nią! Inteligencja jako narzędzie poznania wychodzi z działania i powraca do niego!
Oto cytat, długi, ale mam nadzieję taki, który pomoże wyłączyć wszystkie Baby tv i dvd: „Jedynie skuteczna komunikacja z żywym człowiekiem pomoże młodemu człowiekowi przyswoić reguły syntaktyczne, rozróżniać dźwięki własnego języka, wyćwiczyć aparat artykulacji. Dorosłym, którzy w to wątpią, można zasugerować porwanie się na naukę niemieckiego, jazy na rowerze, narciarstwa czy tenisa via telewizja, poprzez oglądanie Angeli Merkel przemawiającej w Bundestagu, Eddy’ego Merckxa wysuwającego się na prowadzenie na zboczach Ventoux, Patricka Ortlieba zjeżdżającego czarną trasą Face de Bellevarde czy Rafaela Nadala odbijającego piłkę potężnym drajwem.
Dalej: odbiór obrazu jest prostszy (prawopółkulowy, dlatego jest tak uwielbiany przez małe dzieci, bo łatwy). Co gorsza, oglądanie codzienne powoduje problem z rezygnacją, z tego typu stymulacji. Koło zamknięte. A kiedy i jak uruchomić lewą półkulę (językową, analityczną) i nauczyć ją współpracy z prawą? Jakoś nie ma kiedy i nie ma jak…
Desmurget słusznie zauważa, że dzieci są bombardowane dźwiękami i obrazami. Ale nie pisze o „mózgowych” procesach i konsekwencjach.
Więc dodaję jakie są? – otóż naukowcy od wielu lat mówią, iż dźwięk i obraz to największy stymulator prawej półkuli mózgowej!!!, która stymulowana, przejmuje przywódczą rolę. Jakie są tego konsekwencje. Oj szerokie. Ale najkrócej ujmując (czyli wybierając ważne sprawy, dla dzieci dwu- i wielojęzycznych) tłumi rozwój tych umiejętności lewej półkuli, które są odpowiedzialne za rozwój językowy dziecka!!
Dziecko, z urodzenia będąc bardziej prawopółkulowe, oglądając za dużo telewizji, rozwija nadal zdolności prawej półkuli, zaś zdolności lewej półkuli są hamowane w rozwoju. Język pojawia się później, dziecko ma problem z nazwaniem emocji, problem z analizą problemu, problem z koncentracją na szczegółach, problem z ułożeniem czasu – to bardzo często prowadzi do problemów dyslektycznych.
Dalej: badania socjologiczne, psychologiczne dowodzą, iż im więcej dziecko przed 3 rokiem życia oglądało telewizji, tym mniej angażowało się w wieku lat 10 w naukę (w sensie uczestnictwa, wysiłku, dociekliwości). Zmniejsza się zatem wytrwałość, pociąg do zadań intelektualnie wymagających, zmniejsza się tez zdolność koncentracji, upośledzone zostają funkcje odpowiedzialne za uwagę i pamięć!
Będąc ostatnio w Polsce zrobiłam sobie szybka analizę dzieci znajomych – wszystkie dzieci, które (z różnych względów) przesadzały z telewizją w wieku maleńkim i przedszkolnym mają problemy z nauką czytania (chociaż ich rozwój językowy, oceniałam jako dobry). Wszystkie, dzieci, które znam, a które miały znikomy albo żaden dostęp do telewizji są dobrymi uczniami, nie maja problemów z nauką czytania.
Niesamowite rzeczy pisze Desmurget o telewizorze w tle - okazuje się, że nawet grający w tle odbiornik, w którym „lecą” programy dla dorosłych, rozprasza dzieci i szkodzi prawidłowej zabawie.
Teraz jeszcze jeden ważny fakt, który zawsze mi kołacze po głowie, kiedy widzę dziecko przed telewizorem. Istnieje już od kilkudziesięciu lat w nauce takie pojęcie jak „neurony lustrzane”. W skrócie: są to neurony dzięki którym człowiek, dziecko, dzięki obserwacji, oglądaniu tego, co robi „inny”, jest w stanie odtworzyć tę czynność!!! Cudowna sprawa!! Ale nie jeśli chodzi o telewizję – to, krótko mówiąc, tłumaczy wszystkie straszne statystyki w badaniach młodzieży (np. gimnazjalnej) dotyczące zachowań agresywnych.
Jeśli chodzi o dzieci dwu- i wielojęzyczne. Naukowcy robili badania maleńkich dzieci – około 9 m. Sesje z językiem mandaryńskim: grupa z prawdziwym Chińczykiem, i grupa z nagraniem DVD. Dzieci z pierwszej grupy zachowały doskonałą umiejętność rozróżnianie dźwięków obcego języka. Dzieci z drugiej grupy NIE! Podobnie ze słownictwem. Zarówno Amerykanie jak i Desmurget obalają mit przekazywany przez „ekspertów” z branży tv, iż dziecko będzie uczyło się z telewizji słownictwa. Jest to straszny przekręt! – bo owszem uczą się 10 % z zasobu słownictwa dzieci, które w tym czasie uczą się od żywych użytkowników języka. Uczą się – uczą! Ale nikt nie mówi, że o 90% mniej niż dzieci „rozmawiające” w tym czasie z dorosłymi lub innymi dziećmi. Udowodniono, że dzieci poniżej drugiego roku życia nie uczą się słownictwa z telewizji!
Podsumowując wszystkie badania: jak polecam postępować z naszymi dziećmi dwujęzycznymi? Otóż ze względu na to, iż nasze dzieci mają do poukładania w głowie dwa lub więcej systemy języka, konieczne jest, aby nie hamować ich zdolności językowych poprzez oglądanie telewizji. Wszystkie badania potwierdzają bzdurność teorii „uczenia się” języka z tv przed 2 rokiem życia, a pokazują szkodliwość oglądania.
Tak więc:
- do 2 roku życia telewizor zabroniony (oglądajmy i włączajmy po pójściu dzieci spać);
- od 2 roku życia kilka minut, do pół godziny – razem z dorosłymi, którzy mówią, pokazują, tłumaczą;
Jeśli widzisz, iż Twoje dziecko ma jakikolwiek problem z przyswajaniem języka lub rozwojem językowym to zalecam przedłużyć abstynencję telewizyjną do 3 roku życia!!!
- od 3 roku życia 1 godzina dziennie – warunek, wiemy, co dziecko ogląda – czy to programy przyrodnicze, edukacyjne, bajki. Oczywiste jest, że zabronione są bajki z telewizji dla starszych dzieci – niezrozumiała, szybka, agresywna akcja); zabroniony telewizor w sypialni. Tak więc po 3 roku życia dziecko może odnosić korzyści z telewizji większe, niż szkody, pod warunkiem, że będzie oglądało 1 godzinę dziennie!! Sprawi mu to wiele radości, to wiemy.
Teraz starsze dzieci: w pewnym wieku telewizja może się stać naszym sprzymierzeńcem w nauce języka mniejszościowego, przekazywaniu kultury, wiedzy o historii i geografii kraju pochodzenia rodziców. Wtedy wykorzystajmy to!! Wyszukujmy filmy, programy, starajmy się z dzieckiem je oglądać i rozmawiać o nich. Starajmy się szukać programów, które zainteresują dziecko!! Tak samo dorośli mogą świetnie wykorzystać telewizję do nauki języka – świadomie!!
Jak mówię – „dziecko nie powinno oglądać telewizji”, widzę często zadziwione miny, widzę wiele sarkastycznych uśmiechów, albo wręcz przerażonych twarzy. Ale coraz więcej ludzi żyje bez telewizora i miło spędza czas np. w naszym domu, w którym nie ma tego odbiornika. Nasz synek do 2 roku życia oglądał stare kreskówki na DVD, sporadycznie, po 3 roku życia częściej, różne filmy wybrane przeze mnie lub prze z siebie (cenzura matczyna była zza ramienia zawsze). Ale w wieku 2 lat mówił pięknie po polsku. Nie bałam się więc włączyć DVD. Ale! Opowiem historię jak przesadziłam – niedawno- pół roku temu: przed Wielkanocą ja chora, Alicja chora, Makuś w domu, bo przedszkole zamknięte. Nosiłam Ale przez wiele godzin i pozwoliłam Makusiowi oglądać DVD dłużej niż godzinę dziennie, oglądał dłuuugo – przez kilka dni – po 3, 4 godziny. Katastrofa! Każdego kolejnego dnia było gorzej – od rana wrzeszczał, ze chce bajki, potem nie chciał przerwać, potem wrzeszczał, że nie chce już skończyć!!! Dobrze, że przyszły Święta i atrakcje a ja wyzdrowiałam… Ale ciężko było te pierwsze objawy uzależnienia zwalczyć (a jak szybko się urodziły…) Teraz jest uzgodnione, że dvd jest tylko w deszczowe dni. Ustalam oglądanie tak, żeby potem zaproponować jakieś atrakcyjne zajęcie, bo przecież by oglądał do bólu… Co w tym czasie Alicja: przeważnie śpi. Ale zauważyłam, że bardzo szybko nudzi się telewizją, „u ludzi” – patrzy 10 min. i ucieka zaczepiać żywych. Zauważyłam raz jak gadała do jakiegoś stwora w bajce na DVD, a on głupio nic!, Ala dalej a ten zareagował zupełnie głupio, odwrócił się do drugiego stwora. Ala coś pogadała do niego i pobiegła w swoją stronę. Mam nadzieję, że zwróciła mu uwagę, że niekulturalny jest…
A jak my bez tv – super, wiadomości internetowe o ilości nieszczęść i katastrof wystarczają nam w zupełności. Myślę, że dla mojego męża nie była to łatwa decyzja, na szczęście los nam pomógł, telewizor nie emigrował z nami… Teraz mąż jest zadowolony bardzo, chociaż wcześniej nie bardzo wierzył, że życie bez tv jest możliwe…
Możliwe i cudowne! Otwiera wiele możliwości spędzania czasu. A jak pięknie leżeć i patrzeć w sufit!!! Myśleć lub nie myśleć….Ale nie dać się wciągnąć, zagłuszyć.
Długi post wyszedł, wybaczycie mam nadzieję… nie umiałam skrócić…
Ale nie daruję sobie…jeszcze jeden cytat: „szklany ekran nie zmienia dzieci w jawnych debili, nie sprawia, że są wyraźnie głupie, bez wątpienia jednak uniemożliwia optymalny rozwój funkcji mózgu. Uszczerbku doznają wszystkie obszary, od inteligencji, poprzez język, lekturę (czytanie), uwagę i możliwości ruchowe, po wyobraźnię.”( Desmurget)
Artykuł z Gazety Wyborczej, można sprawdzić: Telewizja nie dla dzieci
Racja święta:D Wywalić wszystkie telewizory!
OdpowiedzUsuńNiestety w moim rodzinnym domu telewizor chodzi praktycznie non stop, ale za to w mieszkaniu studenckim nie mamy TV i jest cudownie! W tygodniu tak się przyzwyczajam do tej ciszy i spokoju, że jak wracam do domu to ten nieustający szczebiot mnie irytuje.
A najgorsze jest to, że telewizja nie ogłupia tylko dzieci, ale wszystkich, którzy ją oglądają. Oczywiście są programy i filmy warte zobaczenia, ale teraz wszystko jest w internecie. Ilość reklam w telewizji jest zatrważająca, a mając nawet kilkaset programów przez większość czasu nie ma co oglądać. Pomijając już fakt, że media są nierzetelne i często przekręcają fakty, aby kreować ludzkie myślenie na takie jakie im odpowiada, jakie akurat jest modne.
U mnie w domu tez telewizor często był włączony, ale, że to wieś to tylko zima i wieczory. Za dnia nie ma tego "problemu". Ale i tak MI zdarzało się często patrzeć ot tak, bo jakisik durny temat wciągnął. Trzeba było dużo samoświadomości i samokontroli, żeby takie zachowania, jak wybieranie programów zastosować!! To JA, dorośli. A jak dzieci poniżej 3 r. ż. mają wybierać!? Starsze musimy uczyć takiego sposobu oglądania.
UsuńA jeszcze chciałam dodać pomijając moje wywody:D Że bardzo interesujący temat poruszyłaś. Wiedziałam, że TV dla dzieci to słaby pomysł, ale żeby aż tak? Kto by pomyślał...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
AŻ TAK!! i to musimy przełknąć!! zaakceptować i wiedzieć!!
UsuńTo prawda. Ja sama nie przepadam za oglądaniem, bo i nic ciekawego tam nie puszczają. Starszemu nie puszczałam w ogóle bajek, poza tym od do 2 roku życie nie był nawet zainteresowany tym urządzeniem, ani tym co tam puszczają. Teraz ma 4 lata, i zdarza mu się oglądać,czasem dłużej niż godzinę. Młodszy szybciej zerkał na bajki (bo wiadomo, jak starszy brat patrzy, to musi być fajne), ale jak na razie dłużej niż 5 min nie jest w stanie oglądać, na szczęście. Choć raczej wolałabym aby tv w ogóle w domu nie było, to przyznam, że czasem niestety jest narzędziem, które pozwala mi szybko coś zrobić, bo Kuba ogląda bajkę, Franio się bawi sam (czyli brat go nie trąca) a ja mam chwilę na ogarnięcie przestrzeni lub zrobienie obiadu. Wolę inne sposoby, ale ten niestety jest najszybszy, oczywiści nie staram się go często wykorzystywać:) Ot tyle!
OdpowiedzUsuńBasiu!!! WIększość z nas tak robi - a szczególnie, jest to pomocna "niańka" dla mam na emigracji. Muszę się przyznać, że i mi zdarzyło się włączyć Maksymilianowi DVD, bo chciałam ugotować szybko obiad. ALE zrezygnowałam szybko z tego, bo: Maksiu szybko się przyzwyczajał i potem zrzędził o bajkę i zanikała jego wielka chęć do pomocy mi. Mój synek, jak większość dzieci (odpowiednio wcześnie zaakceptowana) uwielbia pomagać mamie w kuchni. Chłopcy tak samo jak dziewczynki. Więc usiadłam i ustaliłam sama ze sobą jak zorganizować gotowanie, żeby Makuś miał przy tym swoje zajęcia a ja nie wpadałabym w furię i histerię... Umówiłam się z nim, które czynności wykonujemy razem - wsypywanie do naczyń, ważenia, wyłączanie niektórych sprzętów, mielenie kawy, wybijanie jajek(!jeny!), rozdawanie talerzy i sztućców, wyciąganie produktów, mieszanie w kubku składników na sosy, wsypywanie pokrojonych warzyw, Makuś (też sam niektóre kroi już), robienie kulek z mięsa, dodawanie śmietany do mizerii, podawanie mi ziemniaków. Nie ma dostępu do kuchni, kiedy się coś smaży i wie, że awantura karkołomna, jak go zobaczę blisko patelni. Ostatnio w zakres możliwych czynności weszło zmywanie (o zgrozo!, potem trzeba myć drugi raz, ale dla niego to niesamowita frajda!!). Teraz Makuś w porze gotowania w przedszkolu a ja muszę szybko ugotować, jak Ala śpi, bo ona jest na etapie zaglądania do garnka- czyli włazi na ręce, żeby zobaczyć a wtedy ja nic nie zrobię. Zresztą ona nie wpada na to, żeby jakąś bajkę na dvd obejrzeć. Ale też wiem, że łatwo wyrobić przyzwyczajenie. Włączyliśmy dzieciom po 8 godz. jazdy dvd podróżne telewizorki. Uspokoiły się. Dojechaliśmy. Ale Ala potem wsiadając do auta robiła awantury BAJA, BAJA. Schowaliśmy telewizorki. Już zapomniała o tej możliwości.
UsuńDVD w aucie... włączyć w rodzinę "oglądanie telewizji". Czyli zasady rozsądnego oglądania stosujemy dla tv, dvd na komputerach różnego typu i przenośnych odtwarzaczach!!
OdpowiedzUsuńI dla równowagi zapowiadam post "Jak dobrze i z korzyścią dla rozwoju oglądać telewizję i dvd z dzieckiem dwujęzycznym?"
OdpowiedzUsuńBo straszyć, już mam nadzieję, nastraszyłam odpowiednio ;-)
Ty to jednak jesteś :P Najpierw w piątek piszesz, że post będzie przyjemny bo weekend, a w sobotę z takim mocnym wyskakujesz ;)
OdpowiedzUsuńDobra, teraz poważnie: TV jest do kitu. Miałam kiedyś na terapii trzylatka UZALEŻNIONEGO od TV. Kiedy rodzice odstawili sprzęt, to nie było klasycznej histerii, tylko typowe objawy odwykowe: trzęsące się ręce, rozbiegany wzrok itp., choć "przecież to nie jest substancja, która działa na układ nerwowy człowieka" (cyt. mamy). Lekarz im trzy razy powtarzał, że ich dziecko ma klasyczną delirkę.
A teraz najważniejsze: dlaczego odstawili? Ponieważ TV u Młodego aż tak stymulowała tylko prawą półkulę, że dziecko zostało podciągnięte w diagnozie pod spectrum autyzmu. W skrócie: TV może "obudzić" autyzm.
I choć zaraz pojawią się głosy, że "moje dziecko AŻ tyle nie ogląda", to ja tylko powiem, że Kamilek oglądał TV tylko (???) 2 godziny dziennie. Od urodzenia, "bo babcia mu włączała, jak z nim była" (cyt. mamy). Dlatego uważam, że telewizora w domu nie powinno być w ogóle. Przecież i tak dorośli wszystko co chcą, mogą obejrzeć w Internecie ;)
No nie wspominałam o wszystkich uzależnieniach, które może wspierać oglądanie TV, bo nie miałam już na to miejsca. O zdrowiu pisze Desmurget cały rozdział. Może to lepiej przemawia do rodziców niż opis wpływu na rozwój językowy...
UsuńElu, jest jeszcze rzecz, o której trzeba wspomnieć: znam kilka domów, gdzie nie ma tv, bo to ogłupia, bo zabiera czas, itd. Za to w miejscu ogólnodostępnym stoi komputer, który już dwulatek potrafi włączyć, odpalić sobie bajkę i oglądać do oporu.
OdpowiedzUsuńMy długo nie kupowaliśmy dvd, żeby nie ulegać pokusie. W tv dzieci oglądały tylko to, co się dla nich nadawało- poranny program i dobranockę, ktora daje dzieciom znać, ze oto skonczył się dzień a zaczęła noc (nigdy też nie mieliśmy kablówki). Poddałam się w trzeciej ciąży, gdy momentami nie dawalam rady zajmować się dwójką maluchów.
Teraz staramy się korzystać z tv z głową- dzieci nigdy nie obsługują jej same, ogladają to, co zyska naszą aprobatę- syn Galileo i sport, dziewczynki dobranocki.
W czasie Adwentu i Wielkiego Postu chowamy telewizor zupełnie- pusta komoda wygląda pieknie! Wierz mi, nikt nie ma z tym problemu, wszyscy zadowoleni- polecam!
Jarecka!! No to się nazywa zdrowy rozsądek! I wierzę, że może tak właśnie być! Tak należałoby aby było! Wtedy nie trzeba by było pisać takich radykalnych postów. U nas telewizor też kiedyś będzie i mam nadzieję, że tez nie będzie z tym wtedy problemu...
UsuńChociaż ja niekiedy mówię, że nie mam tv, bo sama bym się uzależniła! Bo przecież! jak się chce to i fajne rzeczy tam można znaleźć! można oglądać i oglądać! Zagłuszyć myśli i zapomnieć o Bożym świecie. Niestety. Robiłam tak niekiedy. Niestety.
Ale poruszyłaś temat bliski memu sercu! U nas nie ma TV od lat - już przed ślubem ustaliliśmy z mężem, że nie będziemy mieć telewizora, bo nie ma takiej potrzeby. I tej wersji się trzymamy. A chłopcy po wakacjach u dziadków, instruują mnie w sklepie, który jogurt mam kupić (ten najbardziej gęsty), mężowi kazali kupić "najbardziej klejący klej" do płytek a Mikołaj zaczął jeść keczup, którego nie tknął przez ostatnie dwa lata ;-)
OdpowiedzUsuńA to, że oglądanie przeszkadza w rozwoju mowy potwierdzam przykładem mojego Mikołaja - całkowita rezygnacja z oglądania skutkowała postępem w mówieniu, który był widoczny "gołym okiem".
Ale największym problemem są dla mnie wizyty w domach gdzie są tv i komputer bez ograniczeń dla dzieci, dostępne zawsze! I cholery dostaję (za przeproszeniem) jak widzę gromadkę chłopców w wieku 5-9 lat, którzy na zmianę oglądają durne kreskówki, grają w gierki lub czekają na swoją kolej patrząc jak grają inni. I jak moje dzieci mają się rozwijać społecznie w takich warunkach? Już nie mówię, że po takiej wizycie wiozę do domu dwa zombie...
Magda, tak krótko.
UsuńTak!! Jak już mamy tv, to powinniśmy jako społeczeństwo nauczyć siebie i dzieci wyłączać tv jak są goście...
Magda, byłabym ciekawa dłuższego opisu, jak "odłączenie: od TV pomogło Mikołajowi...:-)
Elu, na dłuższe opisy to u mnie w najbliższym czasie nie ma szans, ale wyjaśniam szybko, że po odstawieniu jakiegokolwiek oglądania Mikołaj zaczynał więcej mówić, budować zdania, stopniowo robił mniej błędów etc. Trzeba wziąć pod uwagę, że on ma autyzm i w jego przypadku najbardziej zaburzoną sferą był właśnie język. Oglądanie wciągało go bardzo, przed komputerem lub tv siedział jak wyłączony i mieliśmy go z głowy - dosłownie. Limitowaliśmy do np. jednej bajki dziennie i długo broniłam się przed zupełnym wyeliminowaniem oglądania, tłumacząc, że się z tego uczył i faktycznie nauczył się kolorów, kształtów i poszerzaliśmy w ten sposób zakres jego zainteresowań (to dłuższa opowieść), ale nie pomagało na mówienie. W pewnym momencie bajki wyjechały na wakacje a my zaczęliśmy słuchać bajek grajek. Efekt był niesamowity! Mikołaj jest zdecydowanie prawopółkulowy, myśli wizualnie a oglądanie dodatkowo stymulowało prawą półkulę wg mnie hamując lewą. I mimo regularnie (codziennie) prowadzonej terapii postęp w mówieniu był powolny, jak pisałam do czasu ;-)
UsuńDziś Mikołaj świetnie mówi i powoli wprowadzamy oglądanie w celach edukacyjnych, ale to już znowu inna historia ;-)
Udało mi się, choć trochę zaspokoić Twoją ciekawość? ;-)
Dziękuję Madziu! Wiesz, że wiem...:-)
UsuńBardzo mi zależało, abyś napisała - bo inni rodzice bardzo potrzebują takich informacji!
Elu, bardzo ciekawy i mocny post! Mam nadzieję, że wielu da do myślenia. Znam mnóstwo domów w Polsce gdzie telewizja jest włączona non stop. Dzieci jedzą przed telewizorem, zasypiają przed telewizorem. Koszmar! My mieliśmy dwa krótkie epizody beztelewizorowe i było super, ale muszę przyznać, że i ja lubię sobie czasem coś pooglądać (i to nie chodzi o TVP czy TVN czy 100 innych programów, bo telewizja to również inne możliwości jak Netflix czy iTunes). Lubimy BARDZO oglądać dobre filmy i chciałabym żeby dzieci (moje strasze bo 9 i 13) dzieliły naszą pasję (na przykład po "Chłopcu w pasiastej piżamie" przez tydzień dzieci oglądały filmy dokumentalne o II wojnie śwatowej). I język. Mój mąż przy porannej kawie (na szczęscie jego jest o 5 kiedy my jeszcze śpimy) ogląda wiadomości po rosyjsku bo i do pracy mu potrzeba i język ćwiczy. A to, że telewizja (na przykład National Geographic albo nawet Harry Potter po polsku) pomogła moim dzieciom w języku polskim, tego jestem pewna! Czekam na post o tym jak rozsądnie oglądać TV.
OdpowiedzUsuńAniu! Tak jest! Trzeba wiedzieć, żeby móc rozsądnie korzystać. JA tez lubię pooglądać, też lubię dobre filmy.
UsuńDla dzieci dwujęzycznych - język i kultura!
A post jak rozsądnie korzystać? - chyba napiszesz Ty! Bo masz więcej pozytywnego doświadczenia!! ;-)
Co Ty na to?!?
No dobra...:-)!
OdpowiedzUsuńwspaniały post! Większość z tego co piszesz już wiedziałam ale wiele się też dowiedziałam. Bardzo chciałabym pozbyć się tv z domu ale niestety mój mąż jeszcze do tego nie dojrzał ;)
OdpowiedzUsuńKiedy jestem sama z córką w domu to tv nie włączamy w ogóle, czasem radio ale i to nie za długo. Mieliśmy kilka epizodów z bajkami bo córka to niejadek ekstremalny więc miałam nadzieję że tak ją nakarmię. Niestety po kilku dniach pojawiły się objawy jak u Was, bajki, bajki i więcej bajek. Odstawiłam. Zauważyłam jedną rzecz, kiedy młoda oglądała bajki na komputerze to całkowicie przestały ją interesować książki z bajkami, odrzuciła nawet ukochanego Franklina. To trochę tak jakby przed komputerem zaspokoiła swój 'głód' na bajki i już książki stały się zbędne. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Teraz oglądamy jedynie filmiki dokumentalne najczęściej o Inuitach i Masajach bo córka jest w nich zakochana, a książki zabiera nawet do kościoła ;)
Naszą alternatywą dla bajek z książki jest rzutnik z bajkami (taki co w latach 80 się używało i sama mam wspaniałe wspomnienia z nim związane). Teraz są już coraz dłuższe wieczory więc nadaje się w sam raz. A córka ogląda jak zaczarowana :)
Pomysł z rzutnikiem świetny, bo to jest wspólna zabawa! i musicie opowiadać! lub czytać!
UsuńJagoda nie oglądała TV do 2 r.ż. Teoretycznie nie oglądała, ponieważ była pod opieką - gdy byłam w pracy - mojej T. i ona uważała, że krzywdzimy dziecko, nie pozwalając oglądać bajki. a że Jagna już pełnymi zdaniami mówiła w 18 m. ż., to mi wszystko "wyśpiewała" ;) Starałam się potem włączać Jej przepisowo 15 min. dziennie, ale zauważyłam, że potrafi się naprawdę skupić na bajce ( "Kubuś PUchatek") i w prostych słowach opowiedzieć fabułę - bo sprawdzałam Ją, czy tylko patrzy tępo, czy jednak ogląda.
OdpowiedzUsuńNie mamy telewizji obecnie, więc jeśli ogląda cokolwiek, to na komputerze, ale nie codziennie, bo ani nie ma czasu na to, ani jakoś ją nie ciągnie.
Nie gra też w gry komputerowe, ale ja chciałabym, by to robiła. Dlaczego? Bo wiel gier uczy m.in. wytrwałości i cierpliwości ( by np. przejść przez jakiś poziom), a Jagna szybko się zniechęca, od razu rzuca przedmiotami, jak jej nie wyjdzie i twierdzi: ja nigdy tego nie będę umiała". Bo z oglądaniem TV czy grami jest tak jak mówił Pazura w "Killerze": "Pić to trzeba umić";)
Z Franiem było troszkę inaczej. Miał zapalenie pęcherza i cały dzień chciał być u mnie na rękach. Mnie dłonie mdlały, kręgosłup "wysiadał" i wtedy włączyłam Mu m.in. taką płytkę z serii "Szczęśliwe niemowlę". No i oczywiście "Teletubisie" też były. Ale co zaobserwowałam? Że właśnie oglądanie tych programów Franka zaczęły bardziej stymulować, zaczął powtarzać słowa wymawiane w programach. To właśnie z Teletubisi ma powiedzenie, gdy staje na chodniku " Stój" - a gdy złapię go za rączkę, mówi: a teraz idź". Nie ukrywam, że gdy robię wieczorem ciepłą kolację, włączam mu bajki, bo on wchodzi wszędzie, albo chce na ręce, a ja pragnę, by posiłek był gotowy na przyjazd W. Ale włączam mu np. piosenki z YT ( Akademia Pana Kleksa", Fasolki", albo bajki typu " Mali Einsteini". To, co różni Franka w oglądaniu tego typu bajek od Jagody, jest fakt, że Franio "współpracuje" z bohaterami: jak oni mówią "klep" 9rączkami o kolanka), albo "ręce go góry", to on wykonuje polecenia. Jagoda nigdy tak nie robiła. Ona tylko patrzyła...
Ale to prawda... Przerażające jest to, że Tv czy komputer traktuje się jako uciszacz dzieci... totalna bezrefleksyjność. I najgorsze jest to, że tacy rodzice mają wysokie wymagania wobec np. nauczycieli, często podważają ich kompetencję, sami zaś włączają dzieciakom bajki w domu, albo uważają, że wspólne oglądanie durnych reality show to wspaniale spędzony czas z dzieckiem....
Tak Magdo,
Usuńtak jest jak piszesz, ale zapewniam, że Twoje interakcje z Frankiem więcej go nauczyły niż inne stymulatory (a te nowe zauważasz, bo nie Twoje:-))
Ty jesteś najważniejsza jako Mama i świetnie to pokazujesz!
I ja sie po czesci zgadzam z Pania, jednak...... nie do konca tak to wszystko wyglada. moja corka 3 lata i 3 miesiace od zawsze mogla ogladac bajki.Kiedy chciala, jak chciala. Ni i co? I nic. Oglada 3, 4 ukochane bajeczki, po nich SAMA wylacza telewizor. Czesto, gesto NIE CHCE ZADNEJ BAJKI, ani innego programu np.o zwierzetach. Duzo czytamy wieczorami, ona oglada ogrom ksiazeczek sama przed snem. Mowi 2 jezykami. Zostala podsumowana w przedszkolu tak: rozuj jezykowy na poziomie 5-cio latki.Ogolny rozwoj doskonaly. Zaproponowano mi przeniesienie jej z grupy maluchow do elementarnej juz 1,5 roku temu- ze wzgledu na rozwoj. Nie zgodzilam sie, uwazam, ze wszystko w swoim czasie. Z doswiadczenia wiem, ze przeskakiwanie dzieci do wyzszyk np.klas konczy sie czesto katastrofa dla kazdej ze stron. Co jeszcze: moja corka mogla ZAWSZE sama wyciagac slodycze ze szuflady. Pelen dostep 24h na dobe. Rezultat- jest szczupla, nie je slodkosci kazdego dnia, nigdy sie nie opycha. Ma zdrowe zeby, pija tylko wode niegazowana, czysami mleko i czesto soki z sokowirowki. Nie mam cudownej corki, nie mam w domu geniusza, mam normalne dziecko, ktoremu duzo sie tlumaczy, z nim duzo!!!! rozmawia, a przede wszystkim traktuje jak czlowieka. Slucham jej, rozmawiam z nia. Nie traktuje w imie zasady: dzieci i ryby nie Maja glosu. Powatpiewam zatem w statystyczne badania wszelich naukowcow. Indywidualnosc i indywidualne podejscie, troska, opieka, nasz czas poswiecony dziecku, traktowanie go powaznie. To sa dla mnie drogowskazy.
OdpowiedzUsuńOczywiście! Gratuluję wspaniałego podejścia do córeczki. Pani córeczka, dzięki Pani rozsądkowi ma harmonijny rozwój.
UsuńJa podaję pod rozwagę zachowania "okołotelewizorowe" rodzicom, co owego zdrowego rozsądku nie zachowali lub ciężko im to idzie.
Będę uparcie bronić stanowiska naukowców, nie dlatego, że sama nim jestem, ale dlatego, że w pracy praktyka za dużo miałam dzieci na terapii, które były przestymulowane prawopółkulowo.
Te opinie potwierdzają też rodzice dzieci z kłopotami w komunikacji językowej, którzy odstawili telewizor a ich dzieci lepiej rozwijały się językowo.
Oczywiście najważniejsze w życiu jest nauczyć odpowiedzialnego wolnego wyboru!!
Elu! Swietny post! Bardzo ciekawy i interesujacy!!! U nas w domu jest tylko jeden telewizor, i stoi w osobnym pokoju, razem z komputerem. Ale po powrocie z wakacjiod dziadkow z Polski w lutym, Lila miala przyklejone do ust jedno slowo BAJA. Niestety w moim rodzinnym domu, ja w wiekszosci domow polskich telewizor stoi w kazdym pomieszczeniu i jest nonstop wlaczony. My staramy sie ograniczac Lilka, 10 min rano przed pojsciem do zlobka (ja wtedy pakuje torbe do pracy i przygotowuje rozne dokumenty) i okol 15 minut wieczorem po kolacji, przed kapiela, ogladamy jakas bajke wspolnie. U nas prawdziwym problemem jest tablet, gdyz mala sama sobie wlacza bajki na youtubie itp. Musimy chowac wieczorem, aby rano nie znalazla. Ale pocieszajace jest to ze Lilka kocha ksiazki i duzo razem czytamy :) Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńMogę dyskutować z mamami starszych dzieci i dobrze mówiących dzieci. Ale moje zdanie jest ostre co do maluchów i tych dzieci przed 3 r.ż. co nie mówią bardzo dobrze: zakaz stymulacji obrazem.
UsuńRadzicie sobie świetnie z TV! Gratuluję!
Tablet skasujcie na jakiś czas - cos wymyśl. Albo zamiennie z TV w małych dawkach. Wiem, niełatwo,ale czasami należy.
Czytajcie i słuchajcie!! bajek, opowiadajcie!
A ja zacytuję w swoim komentarzu pewną Bardzo Mądrą Panią, lekko go tylko sparafrazuję ;)
OdpowiedzUsuń" No i jak mi mama mówi "nie dajmy się zwariować" na moją prośbę odrzucenia TV, to ja tłumaczę i mówię, że to nie zwariowanie - to KONSEKWENCJA!! pewnej wiedzy i działań. ALE - WOLNA WOLA i wybór. Moim obowiązkiem jest tłumaczyć. Inny musi decydować. Jeśli się nie spotkamy więcej, ja nie muszę znać decyzji...
No co ja zrobię, że źle działa??..."
Ostrzegłaś? Ostrzegłaś... Bardzo dobry tekst. Kto chce ten zrozumie ;) WOLNA WOLA ;)
:-) uff...
UsuńOgłupianie to jedna sprawa. Ale np. moja 2,5-latka kilkakrotnie po kontakcie z telewizją miała wieczorne ataki histerii, budziła się w nocy, nie potrafiła się wyciszyć. Przez pierwsze 2 lata życia prkatycznie nie oglądała nic. Potem trochę pozwalałam, ale zawsze chciała jeszcze i jeszcze, a mnie ciągłe awantury o to doprowadzały do szału, więc dla własnego i jej dobra oraz spokoju w domu telewizor nie jest włączany, dopóki mała nie zaśnie. Jako uzupełnienie Twojego wywodu dołączam link do dość ciekawego wykładu (w języku angielskim): http://www.youtube.com/watch?v=BoT7qH_uVNo
OdpowiedzUsuńJest tu trochę o języku też, a trochę o ogłupianiu.
TAK!! ja nie zwracałam uwago na to, bo to obszerny temat! Ale tak OBRAZ wpływa na niektórych nas. Uzależnia bardzo szybko!!!, nie możemy przestać oglądać. Tak działa i już na nasz mózg. Chce sie jeszcze i jeszcze! Dlatego zagadzam się, że niekiedy należy całkowicie wyłączyć. I to nie jest kwestia ustalenia zasad, to kwestia rozsądku. Dziękuję za głos! Lecę zobaczyć filmik.
UsuńNIetylkomamo! dziękuję za filmik, wykorzystam koniecznie w kolejnym poscie o tv!
UsuńBardzo dobry post. Zgadzam się z każdym napisanym słowem :)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń