piątek, 6 września 2013

Gościnny post u Olgi z europeanmama.eu



Dzisiaj miało być o telewizji, ale będzie w weekend, bo dziś przesyłam link do Olgi, która u siebie umieściła mój gościnny post - kilka myśli o wychowaniu dzieci w Polsce: A Very Special Friday with Elżbieta of Dwujęzyczność

Na kilka próśb, które przed chwilą dostałam, wrzucam tekst po polsku (z niewielkim wstępem, ważnym dla polskiego Czytelnika:
Wychowanie do szczęścia

„Wychowanie do szczęścia” to tytuł książki Iwony Majewskiej – Opiełki, której pierwsze wydanie ukazało się w 2003 roku. Dziesięć lat. Znaczy to, że już od wielu lat w Polsce lansowane są trendy zmieniające styl wychowywania dzieci. I jak to wygląda – jak Polacy wychowują dzieci?

Różnie. Widać powoli myśli i zachowania przełamujące zasady apodyktycznego wychowania. Młodzi rodzice zmagają się, próbują wychować do szczęścia. A zmagają się z ciągle jeszcze pokutującymi stereotypami starszego pokolenia (dziadków, sąsiadów, przechodniów w parkach i na ulicach, doradców w tramwajach…). Dzieci z rozdwojoną jaźnią słuchają… Coś się nie zgadza: rodzice inaczej, dziadkowie inaczej. Myślę, że jesteśmy pokoleniem, które – czuje; czuje, że kontakt z dzieckiem ma być inny niż zastraszanie, szantażowanie, upokarzania, porównywania:: Zjedz! Jak nie zjesz to nie urośniesz!, Załóż czapeczkę, bo zachorujesz!, Umyj buzię, bo robaki cię zjedzą!, Nie chcesz iść do mnie na rączki? – nie kochasz mnie!?, Jak będziesz grzeczny kupimy lody; Ale z ciebie mazgaj, mamisynek, Zobacz siostrzyczka wszystko zjadła - urośnie a ty będziesz mały i słaby i wszystkie dzieci się będą z Ciebie śmiały. No nie płacz – nic się nie stało, bądź facet! Nie mów tak głośno, bo…, Spadniesz! Przewrócisz się! Wpadniesz pod samochód!, Złamiesz nogę!, Zabijesz się! … (autentyczne wypowiedzi, które usłyszał mój synek)!.

Polskie dzieci są „grzeczniejsze”, osiągają lepsze wyniki w nauce ale są mniej twórcze, onieśmielone, zawstydzone, mało aktywne; bardzo liczą się z oceną innych, mają mało wiary w siebie i niska samoocenę. Podobnie dorośli.

Ale jest pewien problem – uważam, że nasze pokolenie – pokolenie młodych rodziców nie ma wzorców jak wychowywać bez tych form zastraszających, apodyktycznych. Nie wiemy. Szukamy.

Dopiero uczymy się… Uczymy się, jak wychowywać do szczęścia a nie tylko do społeczeństwa (czyste/ładnie ubrane, grzeczne, ciche, uprzejme, wykonujące zadania/prośby/rozkazy).

Dopiero zaczynamy podskórnie czuć, że człowiek szczęśliwy lepiej funkcjonuje społecznie, realizując się niż człowiek układny, podporządkowany – społeczeństwo ma wtedy dobrego pracownika, ale czy obywatela??

Dopiero teraz wprowadzamy nastrój tolerancji, miłości, zachwytu nad dzieckiem – odkrywcą, zachwytu nad dzieckiem - człowiekiem.

Dopiero teraz uczymy się, że ważne są emocje, pragnienia, dążenia, poglądy, zachwyty, przeżycia dziecka – nie tylko pożądane/grzeczne zachowania.

Dopiero teraz uczymy się, że sami musimy nad sobą pracować, jeżeli nasze dziecko wykazuje jakieś „niepożądane” zachowania – uczymy się, że to nasze lusterko, że ono pokazuje nam, że coś się złego dzieje, że nad czymś trzeba pracować. Nie jest NIEGRZECZNE, jest barometrem, jest w potrzebie emocjonalnej.

Dopiero teraz uczymy się, że jako rodzice możemy mieć mądrość płynącą z miłości a nie z konieczności podporządkowania się społecznym stereotypom zachowania.

Dopiero teraz uczymy się, że możemy kształtować charaktery swoje i dzieci, budować właściwe postawy, wszczepiać określone wartości a nie uczyć, wychowywać grzeczne dzieci.

Dopiero teraz.

Dopiero teraz my, kolejne pokolenie rodziców, uczymy się kochać siebie, siebie i dzieci…Jest ciężko, bo wzorców brak, ale damy radę, bo to sprawa nadrzędna w życiu.

El. Ławczys www.dwujezycznosc.blogspot.com (tłumaczenie na angielski Olga Mecking)

5 komentarzy:

  1. Melduje, ze przeczytalam.

    Mysle, ze od lat (przynajmniej kilkunastu) istnieja w Polsce inne wzorce wychowawcze niz autokratyczny ("bo ja tak powiedzialam"). We wlasniej rodzinie mam okazje obserwowac, jak gdzies postawiono na tzw. wychowanie bezstresowe - dzis juz moze nie tak "modne" jak na poczatku lat 90-tych. Ktos inny wybral edukacje kreatywna - na ile byl w stanie.

    Mysle, ze jest z czego wybierac. Odkad otworzylismy sie "na Zachod" jestesmy zalewani pomyslami na wychowanie dzieci, a problem tkwi w czyms innym, niz brak nowych wzorcow, mianowicie w tym, ze zaden z nich nie funkcjonowal w Polsce na tyle dlugo, aby mozna bylo swierdzic jego efektywnosc w polskich warunkach. Bo kazdy kraj ma swoja specyfike i co sprawdza sie w jednym niekoniecznie moze sie okazac sukcesem w drugim.

    W kazdym razie zgadzam sie z Toba, ze niezaleznie od teorii wychowawczych powinno sie kierowac miloscia.

    I powiem jeszcze slowo w obronie starszego pokolenia (za co moze mi sie oberwac). Sytuacja ekonomiczna domu ma bezposredni wplyw na jakosc funkcjonowania rodziny. Problemy finansowe, ze okresle tym troche nieprzystajacym terminem sytuacje jakich znalazly sie po wojnie nasze babcie, prababcie, a potem mamy az do lat osiemdziesiatych czesto paralizowaly podstawowe, ludzkie odruchy. Gdybym ja musiala "po glupi chleb" stac godzinami w kolejce, to nie wiem, czy potem mialabym sily myslec o tym, jak prawidlowo podejsc do dziecka (huknac na nie, czy nie). Nie usprawiedliwiam nikogo, tylko wskazuje na hierarchie wartosci Maslowa, ktora do dzis jest prawdziwa.

    Denerwujemy sie na nasze mamy - konflikty narastaja, ale wystarczy spojrzec na to, w jakich warunkach wzrastaly czesto one, a w jakich my wychowujemy swoje dzieci (mowie o dzieciach w Polsce). I roznica jest zasadnicza.

    Jestem za porozumieniem ze starszym pokoleniem bez negowania tego, ze to, co mu przekazano bylo zle, a ze wskazaniem na to, ze wtedy bylo uwazane za wlasciwe, a normy sie zmieniaja. To jest wyzwanie. To tak, jak dogadac sie, kiedy kazdy z nas mowi innym jezykiem. A jednak wyjscia nie ma. Nic innego nie pozostaje.

    Pozdrawiam Cie i sciskam, Elu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylabo! Dziękuję! Dziękuję, że zwróciłaś uwagę na nastawienie do starszego pokolenia! Dziękuję, bo rzeczywiście, to dobry kierunek! Osądzanie jest złe. Dobrze jest znaleźć w sobie...? odwagę, miłość, akceptację. TO jest najważniejsze. Podziękować za wszystko, co nam dano, bo dano tyle, ile umiano najwięcej!! Dziękować z serca i wziąć odpowiedzialność za swoje życie i życie swoich dzieci. Zmieniać to, co chcemy. Szanować to, co mamy.
      Sylabo, wiesz... teraz bym inaczej napisała ten tekst.
      Dziękuję.

      Usuń
    2. Elu, ja mysle, ze nasze wnuki beda i naszemu pokoleniu kiedys wyrzucac nieumiejetne podejscie do dzieci. Konflikt pokolen zwykle dotyczy m.in. roznic w tym temacie.

      Z tego co czytalam, slyszalam, przynajmniej kilka generacji wstecz potrafilo powiedziec to samo zdanie: "za moich czasow..." Jak sobie uzmyslowic, czego oczekiwano od dzieci iles wiekow na temu... A jednak w bibliografiach pojawiaja sie kobiety, ktore byly wspaniale, bo chcialy przebywac z wlasnym dziecmi, a nie musialy (wedlug tamtejszych norm spolecznych). Czyli przynajmniej czasami "dalo sie" kochac dzieci, a nie traktowac je przedmiotowo. A wowczas nie bylo zadnych naukowych kierunkowskazow. Tak jak piszesz, trzeba kierowac sie sercem.

      Usuń
  2. Dopiero teraz, albo juz teraz!Cieszmy sie, ze przebudzenie powoli juz nadchodzi! Swietnie napisane Elu, dzieki za ten tekst, wazny, gleboki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ela, wszystko o czym napisałaś to święta racja i to, o czym Sylaba napisała to również prawda. Niestety moje nastawienie do "starszego pokolenia" jest trochę mniej wyrozumiałe niż Sylaby. Może czas to zmienić, może rzeczywiście należy spojrzeć na nasze mamy i babcie z perspektywy "głupiego chleba". Ja również mam wrażenie, że w Polsce zmienia się stosunek do dziecka, traktujemy je coraz częściej jako pełnoprawnego członka społeczeństwa i rodziny, po człowieczemu wreszcie i pokazujemy naszą miłość w inny sposób niż klapsy, zastraszanie i poniżanie. Piszę w "inny sposób", bo jestem pewna, że nasi rodzice i dziadkowie kochali nas i naszych rodziców tak samo mocno jak my kochamy nasze dzieci tylko, że forma wyrazu była inna. Bardzo dobry tekst i mam nadzieję, pobudzi do dyskusji. I gratuluję wywiadu u Europejskiej Mamy!

    OdpowiedzUsuń