poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wiemy, co jemy.

Tak wyszło, że w tym roku zostajemy na Święta Bożego Narodzenia w Austrii. Będę się przyglądała jak świętują Austriacy. Jako mama małych dzieci, przygotowuje niektóre potrawy wcześniej i siup... "zamrozić"...Nie wiadomo bowiem, czy dzieci pozwolą w krótkim czasie przed Wigilią gotować. Postanowiłam więc sprawdzić jak jedzą w Wigilię Austriacy. No i różnica kulturowa tutaj jest przepaścią : jedzą kiełbasę z kapustą...!!! Zastanawiam się czy jakakolwiek część mojej osoby zgodziłaby się zamienić naszą wieczerzę na kiełbasę z kapustą? Pewnie tak, tylko tęsknota by została... W każdym razie obserwacje kultury kulinarnej, świątecznej kontynuować będę...Dam znak, co mnie jeszcze zaskoczyło i zdziwiło. Zapraszam do dyskusji, czy to jedzenie aż tak ważne?? Oczywiście jest wiele świątecznych zwyczajów, ciekawych, różnych, bogatych w głębię duchową. Jedzenie przyszło mi na myśl, dlatego, że nim się teraz zajmowałam. Uczę Maksia śpiewać kolędy polskie. W tym roku ma w dzienniczku wklejone trzy. A przecież jest jeszcze opłatek, który ma moc odmienić duszę...

3 komentarze:

  1. Kulinarne kontrowersje zdarzają się również w Polsce. W naszym małżeństwie podlasko-beskidzkim bywają kuchenne zadziwienia.
    Na Podlasiu popularne jako bożonarodzeniowe przysmaki są makiełki. Niby zwykła kutia, ale zamiast pszenicy są łazanki. W Besidzie Niskim tego nie ma.
    Z kolei w mojej "pogórzańskiej" rodzinie na Wigilię przygotowuje się kapustę z grzybami i grochem i ciekawą zupę tzw. "dziad z babą" (mieszanina różnych fasoli i groszków, na wywarze z grzybów).

    A czy jedzenie jest ważne? Czasem mam wrażenie, że przygniata ono ten bardziej istotny - duchowy wymiar Świąt Bożego Narodzenia!

    ps. a na tegorocznej "naszej Wigilii" zebrało się 48 osób (w tym 25 dzieciaków) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupa "dziad z babą" zaintrygowała mnie. Ale nie wiem czy można tak wprowadzić danie bez małżonka "podgórzańskiego"...Ale chyba jednak nie - bo za dużo się jedzenia robi i chyba też z tego powodu, że trzeba tyle przygotowywać ludziom brakuje czasu na właściwe świętowanie.
      My trenujemy ostro kolędy z 3 doszliśmy do 5! Jest coraz głośniej!
      Mam nadzieję, że przyjdzie ten czas, że na "naszą" "wasza" Wigilię dojedzie nasza czwórka!
      A znaczki przy komentarzach to ćwiczenia analizy i syntezy wzrokowej na poziomie...frustrującym.

      Usuń
  2. Przyznam, że potrzeba derminacji aby zamieścić komentarz. Te pokrzywione literki i cyferki do wstukania nie zawsze są łatwe do rozpoznania :)

    OdpowiedzUsuń