piątek, 28 grudnia 2012
Zmiana tożsamości.
Czytam taką opinię Zenona Kruczyńskiego, iż nasza osobista tożsamość zmienia się i przemija tak jak nasze myśli i uczucia - dlatego powinniśmy zrozumieć, że wysiłki, aby ją zachować są daremne. Przeczytałam i myślę - zdaje się, że są punkty niezmienne naszej tożsamości a tylko ich cechy się zmieniają. Nie zmieni nic faktu, że jestem kobietą, że jestem Polką, że jestem matką, córką. Myślę, że te stałe odnośniki mieć należy i trzeba je zidentyfikować. Dopiero na to nakładają się inne, nowe "znaczniki" i faktem jest, że one zmieniają tożsamość.
Mieszkając poza Polską staję się inną kobietą, córką, matką, nawet Polką niż gdybym mieszkała w Polsce cały czas. I rzeczywiście, nie zamierzam wkładać całego wysiłku w to, by zachować starą tożsamość, chcę ją ubogacać. Nie wiem, czy się to uda, bo wierzę, że można to zrobić tylko wtedy, gdy z wielu zmian zdaje sobie człowiek sprawę. Staram się więc ile mogę obserwować, zastanawiać się i wybierać.
Niezmiennikom tożsamości chcę pozostać wierna - a to wiąże się z byciem wiernym też Polsce. Niby górnolotne, ale potrzebne. Bo chcę się cieszyć bardziej z tego, że moje dzieci mówią po polsku niż z tego, że mówią po niemiecku...
Boję się zadać o to pytanie innym rodzicom, bo często obserwuję większą dumę ze znajomości tego obcego języka, niż polskiego...
A może przesadzam...jak tak, to zmyjcie mi głowę Drodzy Rodzice.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńtrafiłam z klubu POlki na obczyźnie, będę zaglądać częściej jeśli dam radę (mało casu kruca bomba!)
O tożsamości dużo myślę i myślałam. Mieszkam od kilku lat w Szwecji, z mężem Pakistańczykiem. Dziecko jest kilkujęzyczne, a przynajmniej mam taką nadzieję, że to zostanie i się pogłębi
Zastanawia mnie od dawna temat narodowości, to chyba nie to samo co tożsamość. Tożsamość to dla mnie coś więcej, coś głębiej. Poczucie bycia Człowiekiem i posiadania jakiegoś systemu wartości (mój kościół naucza o tożsamości dziecka Bożego, bardzo się z tym identyfikuję). A narodowość... ponoć rzecz nabyta jednak! Narodowość to język, kultura, religia danego nbarodu, według definicji jaką kiedyś znalazłam... o ile religia to sporne, bo w takiej Szwecji jest ich kilka, ale jednak podstawy systemu są chrześcijańskie. Szwedem zostaje się jeśli pierwszy język to szwedzki, jeśli czuje się smaczki szwedzkich dowcipów, jeśli się przyjmuje wartości za swoje... można zostać Szwedem!
Ale nie w wieku 35 lat, dla mnie to już
niemożliwe, ale dla mojego synka jak najbardziej
Jeszcze można być Szwedem polskiego pochodzenia, tak jak Amerykaninem polskiego pochodzenia. W 100% Szwedem/Amerykaninem, ale zakorzenionym głęboko w polskości. Nad tym będę pracować w temacie narodowości, ale co do tej najgłębszej tożsamości... to po prostu będę starać się przekazywać wiarę, żeby synek wiedział, że gdziekolwien pojedzie, jego tożsamość się nie zmienia i NIE JEST NIGDY ZAGROŻONA. Bo nie jest to nic zewnętrznego.
Pozdrawiam!
Witam! Zapraszam tak często jak się da i czas pozwoli:-)
OdpowiedzUsuńTożsamość to szeroki i poważny temat. Myślę, że ten komentarz zmusi mnie do dłuższej odpowiedzi - spróbuję niedługo zamieścić post na ten temat. Jedno zdanie dzisiaj: dla mnie odkrywanie i zrozumienie własnej tożsamości jest możliwe tylko poprzez język - w sensie: to w języku odbija się wszelka rzeczywistość (jak twierdzili wielcy i ja się im tu kłaniam). Pracowałam wiele lat z ludźmi, którzy potrzebowali pomocy, żeby nauczyć się mówić - obserwowałam jak zmienia się ich świat, wraz z pojawianiem się języka. To nie narodowość, to tożsamość.
Pozdrawiam! Postaram się szybko napisać, co na ten temat sądzę.
Życzę wielu radości z obserwowania jak synek kształtuje i odkrywa własną tożsamość przy Pani!