Dzisiaj „Zaduszki”.
Wspominamy bliskich zmarłych, szczególnie tych, którzy jakoś nas potrzebują.
Na myśl mi
przyszły w tym roku kobiety, kobiety z mojej rodziny, na których ramionach
stoję. Znacie Clarissę Pinkolę Estes?? W swojej książce „Biegnąca z Wilkami” opisuje sen. Śniło jej
się, że stoi na ramionach starej kobiety. Zorientowała się, gdy poczuła na
nodze poklepywanie. Patrzy, widzi starą kobietę, chce zejść, bo to przecież nie
wypada! Stara kobieta mówi – „Nie! Właśnie tak ma być!”
Jakoś
myślę dziś o kobietach, piszę teraz chyba też do kobiet – w większości chyba
kobiety czytają mój blog…
Otóż
czytam dzisiejsze, wczorajsze posty, tęskniące za zmarłymi z daleka, z Polski…
I widzę, że mimo, iż zostali tam, my kobiety, w większości matki, stoimy na ramionach. Na ramionach zmarłych
prababek, babć, często też i matek…
To jest
piękne: nie dźwigamy ciężaru ich losów,
dziejów, historii!!!
To one dźwigają
nas!!! Trzymają, nie pozwalają się zachwiać – „Stój! Dobrze! Pięknie!”
Poklepują –
„Dobrze ci idzie”; „Dobrze sobie radzisz
kochanieńka na tej emigracji”! ; „Piękne masz dzieci córuniu”; „A jak pięknie
mówią w różnych językach”; „Mądra kobieta z ciebie…!”
Tak pomyślałam:
Przy pierwszej wizycie w Polsce wykradnę z rodzinnych półek zdjęcia dla Alicji.
Poprzyklejamy.
Zrobimy wieżę.
A ta piosenka zamęczyła mnie dziś:
A ta piosenka zamęczyła mnie dziś:
Piękne. Ja na pewno stoję na ramionach Babci, która przeszła już na Drugą Stronę ostatniego lata...
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra i pozytywna wizja! Ja raczej myślałam wręcz odwrotnie, że w naszym bagażu ciągniemy również sprawy przodków, pewnie po częsci i tak jest. Ale wyobrażenie, że stoję wysoko, bo dziwgają mnie przodkinie, jest budujące. Dałaś mi do myślenia...
OdpowiedzUsuńPopłakałam sobie u siebie i u ciebie też bo tak pięknie!
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, choć ja myślę, że to dużo zależy od rodziny w jakiej się wzrastało. Dla jednych będzie to wizja stania na ramionach rodziny, dla innych dźwigania ich.
OdpowiedzUsuńja sie usmiecham...
OdpowiedzUsuńNie potrafię napisać niczego pięknego, z tego prostego powodu, , łzy zasłaniają mi widok na klawiaturę ile w tym prawdy! I jakaz bolesna tesknota...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńOdpowiem "zbiorowo" ;-)
OdpowiedzUsuńTen sen, o którym przeczytałam, zburzyl moje myslenie. Od zawsze w moich wizjach było dźwiganie. Ale dzięki tej historii, zobaczyłam, ze moze być odwrotnie! Przestałam ciągnać i dzwigać wszystko, co było za mną. Zawsze by było co dzwigać, bo przecież nasze matki babki to nie ideały z ramek zdjęciowych... Ta opowieść uświadomiła mi, ze chcę inaczej! Przestać dzwigać a stanąć na tym i stać mądrze, mocno. Dlaczego? Bo chcę aby moja córka Alicja nie dzwigała a miała na czym stać! Dla siebie i dla niej stoję i już!
I uśmiecham się Sylabo....!!
Ja tak się czuję kiedy mój dwujęzyczny Synek mówi: "Mama, ich dumna" (tzn. on ze mnie dumny), kiedy np. ładnie coś mu namaluję, ale wytrę rozlane mleko. Wtedy wiem, że warto się starać!
OdpowiedzUsuńTak, warto!
UsuńMoże kiedyś dojdę do etapu takiego myślenia. Na razie widzę to tak, że z jednej strony stoimy na ramionach. Z drugiej jednak dźwigamy... Przyszłość przede mną... I moją córką... Pozdrowienia i dziękuję za mądre słowa!
OdpowiedzUsuńClarissa Pinkola Estes - polecam, odpowiada na wiele pytań, ciekawie, ciekawie. Ja czytam powoli, juz rok przekładam powoli karteczki. Dziękuję Państwu Mounisom za polecenie tej książki :-)
OdpowiedzUsuńOpowiada historie... a to dało mi pomysł na nowy post...
Prosze bardzo :) Ksiaża jest niezwykła powinna ją przeczytać każda kobieta, a także każdy mężczyzna, żeby do natury kobiety się przybliżyć...
OdpowiedzUsuńDzięki za ten post Elu, dzięki tym wszystkim kobietom, które nas niosą, znanym i nieznanym, bliskim i dalekim...
Tak właśnie ...przeglądałam jeszcze raz tę książkę dzis przy kawie i ciastku...i przypomkniałą mi o tym, że nie stoimy tylko na ramionach biologicznych matek, ale też tych duchowych, psychicznych, różnych, które spotkałyśmy w życiu i dzięki którym możemy rozwinąć to, w czym nie podołały nasze "rodzone'. Ech
Usuń.. ważne to... Szczególnie, kiedy wychowuje się dzieci z daleka od własnych rodzin.!!