czwartek, 16 maja 2013

„Jak trwoga to do bloga”



To majowy "myśliciel" sprzed 3 lat... Wtedy, w maju, oglądałam francuskie kwiecia we francuskich parkach. W tym roku Polska.

I minęło tyle czasu…! Wracam jednak z Polski do Austrii…, do blogowania…, do ogarniania życia tu…, do znajomych moich „obserwatorów”:-), do dwujęzyczności…, do dwukulturowości. Z nowymi wrażeniami, ze starymi i nowymi pomysłami, z nowymi pudłami i starymi obawami.

Ale… „Jak trwoga to do bloga” – będę się motywować i wspierać własnym pisaniem i dyskusjami z Wami!

„Jak trwoga to do bloga” – to tytuł książki Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego. Nowość na mojej półce – zbiór ich blogowych listów do siebie. Kupiłam, jako początkująca blogerka :-) , by sprawdzić, jak to w wielkim świecie jest!? Mój blog zaczęłam trochę przypadkiem i nic! nie wiedziałam o świecie blogujących!! Teraz dopiero zaczyna mnie oświecać czasami, jaki to bogaty świat, a i tak nie za wiele ciągle wiem, bo czasu brak na teoretyczne rozgryzanie tematu.

Kupiłam książkę, bo tytuł mnie zaintrygował, a osoby też mądre (chociaż świat poezji śpiewanej jakoś daleki teraz mi jest). Zaczynam czytać. Po kilku stronicach widzę głębię słowa, mądrą zabawę słowem…

Poniedzielski pisze na pierwszych stronach o skłonności człowieka do wymyślania słów, terminów, po to „by mieć czego na pewno nie rozumieć” :-) Te słowa „mają jedną wspólną cechę – niedookreślenia. A uwydatniają naszą różność w pojmowaniu świata. Przy jednoczesnej, bratającej nas skłonności – no, trzeba to w końcu ustalić".

Czy to nie piękny opis naszych rożnych blogowych dyskusji:-)

Ominę świetny i szczegółowy opis Poniedzielskiego „szczodrości” słownej – w skrócie: długi wywód, monolog, wiele szczegółów, głupot i niepotrzebnych umajeń :-) ale wspomnę o konkluzji, która mnie ucieszyła, bo znalazło się tam coś, co uznał Poniedzielki za plus!!! kiepskiej znajomości języka obcego! (to a propos mojego niemieckiego): „znajomość języka w stopniu intuicyjnym chroni przed „szczodrością” słowną” ;-)
Z tego co sprawdziłam, M. Umer i A. Poniedzielski chyba w 2011 przestali blog prowadzić.

A ja pisze dalej! Zobaczymy jak długo! Zobaczymy kto będzie czytał! I jakie będą owoce tego pisania!!

Zapraszam! Życzę wiele szczerości a mało „szczodrości”! I uśmiecham się serdecznie, do wszystkich, za którymi się stęskniłam!

10 komentarzy:

  1. Witaj Elu!
    Ja już trochę podejrzewam jakie mogą być owoce Twojego blogowania, ale na razie sza! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... "po owocach ich poznacie"...Więc uważnym trzeba być... !!
      Ale już teraz zbieram owoce - słowa i myśli różnych wspaniałych osób podczytujących blog!!

      Usuń
  2. Rewelacja Elu juz z ciekawosci tuptami nogami ;) BUZI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuptusie, Tupaki i Tuptaki są więc wśród nas! :-)

      Usuń
  3. Elu, tez sie za Toba stesknilismy. Pisz, pisz! Owoce beda wielkie, a nawet juz sa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genetycznie modyfikowane? Krzyżówka, znaczy się, wielokulturowa? :-)

      Usuń
    2. Modyfikujące :-) poglądy i podejścia...

      Usuń
  4. Z pewną dozą niepewności, której w sercu mym stale za wiele, otworzyłam twój blog. Zasmucona już z przyzwyczajenia mina nie chciała się zmienić w obawie przed rozczarowaniem, które od kilku tygodni wypełnia moją duszę za każdym razem, kiedy otworzę tak mi sercu bliską stronkę twoją. Jakże wielka radość wypełniła moje jestestwo kiedy oczom moim ukazał się witający mnie ukwieconym myślicielem, świeży wpis! "Szczodrość" słowna? Nieudolna...więc cieszę się bardzo, że Poniedzielski optuje za intuicyjną znajomością języka (u mnie każdego :-)! Sorki za wygłupy...to z radości, że jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Elu, jak dobrze, że znów z nami tutaj jesteś:)))już tęskniłam za Twoim blogowaniem, Twoją radością z życia..... Pisz, pisz... dzięki Tobie dostaję WIELKI zastrzyk pozytywnej motywacji do pracy i wierzę, że to co robię dla naszych rodaków tu w obcym kraju ma sens i jest potrzebne.
    Pozdrawiam serdecznie z UK i życzę miłego weekendu:)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń