wtorek, 29 kwietnia 2014

Czytanie, pisanie i układanie historii..

„Historia jako nauka zna tylko jedno źródło poznania – s ł o w o.” Gustaw Szpet

Dziecko na warsztat – WARSZTAT HISTORYCZNY

Witam wszystkich!

W ramach projektu „Dziecko na warsztat” nie udało mi się zaprezentować w lutym i w marcu warsztatów, gdyż byłam w innym świecie – świecie bez internetu!! Chętnie jednak teraz wrócę ;-)

Warsztaty głównie z MAŁYM (4,10) ale i Mała (25 miesięcy) chętnie - oj chetnie….

Jak zapowiadałam, wszystkie moje posty będę pisała w cieniu mojego głównego tematu „dwujęzyczności i dwukulturowości”, aby wszyscy, którzy zaglądają tu właśnie dla tego tematu, mogli znaleźć coś dla siebie.

1. Po co historia dzieciom dwujęzycznym:

Co z tą historią? Historia, dla dzieci dwujęzycznych i dwukulturowych, to trzon wiedzy o sobie, rodzinie i miejscu, w którym żyli przodkowie i w którym one żyją teraz. Niby jest tak samo ważna dla każdego człowieka, ale mam poczucie, że dla nas i naszych dzieci „emigracyjnych” to szczególnie istotny element postrzegania siebie i świata dookoła – właściwego „umiejscowienia się” w nim. Kiedy zabraknie historii rodzinnych z dalekiego kraju - zabraknie korzeni, zabraknie więzi!!! Nasze poczucie bezpieczeństwa jakoś się chwieje. Emigranci i emigracje to element wielkiej historii, to składowa historii współeczenej Polski w szczegolny sposób ważnej… bo jeszcze nie widzimy skutków…

Emigracje poprzednich wieków to były emigracje polityczne – Polacy emigrowali, uciekali, szukali wolności dla siebie i Polski. Łatwo było w takiej atmosferze tęsknoty za krajem „uciemiężonym” wychowywać kolejne pokolenia – pokazywać wartość tradycji i korzeni, utrzymywać je, chołubić wręcz.

Teraz jest nieco inaczej. Niestety.

2. Dobrze o Polsce:

Mimo niemiłych skojarzeń czy przeżyć związanych z Polską, musimy pamiętać, że aby dobrze iść w przód, musimy przekazać kolejnemu pokoleniu wiedzę też o tym, co wspaniałego wynieśliśmy z Polski. NAS SAMYCH!!! Nie możemy stawiać w oczach naszych dzieci Polski i jej najnowszej historii w złym świetle – a tak się będzie działo wtedy, kiedy będą one słyszeć wieczne narzekania i osądy.

Zachęcam więc do codziennych warsztatów historycznych-współczesnych! Pracy nad tym, aby podnosić prestiż Polski w słowach, w słowach wypowiadanych o Polsce, o Polakach, o jej tradycjach, szczególnie o naszych miłych i pięknych wspomnieniach – historiach rodzinnych. Przypominam więc! Walczmy o dobre imię Polski słowami, by nasze dzieci nie musiały zaprzeczać nam i sobie – wspólnemu pochodzeniu!!!; bo kto chciałby pochodzić z (delikatnie mówiąc) „niefajnego” kraju?; bo jak miałyby dobrze funkcjonować nasze dzieci, kiedy są „niewiadomoskąd”??; jak mają chcieć mówić po polsku!!!!???; jak mają chcieć opowiadać o kraju dziadków?

Na przypomnienie: kilka wskazówek w poście (komentarzach) „Dobrze o Polsce”: http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/2013/10/dobrze-o-polsce.html

3. Historia to czytanie tekstów.

To już wiemy, że historię w jak najszerszym pojęciu, na emigracji musimy poznawać i poznawać. Ale jak? Podróże, słuchanie ludzi i oglądanie miejsc ale najczęstszym sposobem jest czytanie! Musimy więc nasze dzieci uczyć czytać po polsku, gdyż w pewnym momencie nie będziemy już w stanie sami wszystkiego opowiedzieć! Będziemy odsyłać do tekstów!! A zrozumieć teksty o historii…to wyczyn!: „wydobycie z tekstu faktu (…) stanowi operację deszyfracji” – pisze Gustaw Szept… A dwujęzyczne i dwukulturowe osoby muszą jeszcze opanować cały system trudnych wyrażen i struktur językowych! A więc – pamiętamy! – uczymy czytać po polsku, aby nasze dzieci miały dostęp do szerokopojętej kutury, opisanej w TEKSTACH!!

4. Historia w domu:

Nawet na emigracji w domu powinny być przedmioty, które wzmacniają identyfikację kulturową i pomagają zrozumieć zawiłości historii. Powinny być symbole Polski (nie mówię, że nad kominkiem… ale tak, żeby je móc wyjąć - w stosownym momencie powiesić flagę…; powinny być KSIĄŻKI – przynajmniej kilka stricte o historii Polski, albumy. Szczególnie atrakcyjne dla dzieci i młodzieży są atlasy historyczne i encyklopedie z wieloma rysunkami –teraz to też i w internecie można znaleźć (ale też trzeba wiedzieć, czego szukać…); filmy!!, płyty (moja i mojej rodziny na emigracji płyta to ukochani T-raperzy znad Wisły…: tu o tym pisałam: http://dwujezycznosc.blogspot.de/2013/07/raperzy-i-butenko-znad-wisy-pozyteczne.html ”MIESZKO, Mieszko, mój koleżko!!”); gry planszowe – moje ostatnie odkrycie w Polsce: gry planszowe IPN – moje dzieci nieco za małe… ale już niedługo…są pięknie zrobione i fajną zabawę też proponują: tu: IPN – gry - http://pamiec.pl/pa/edukacja/gry-i-materialy-edukac/gry

5. Opowieści – rozmowa:

– „a jak ja byłam mała” – to dla naszych dzieci (szczególnie małych) niezła historia…

6. Tworzenie drzew genealogicznych i albumów rodzinnych
– jednak w wersji drukowanej! lub pisanej/ręcznej. Bo elektroniczne gdzieś „giną”. Piękne są takie drzewa. My jeszcze takiego nie mamy – musimy się przyłożyć… Będę powoli zbierała materiały i poczekam, aż dzieci troszczkę podrosną!

7. Samodzielne tworzenie filmów o rodzinie, o Polsce, o miejscach w kutych byliśmy razem albo o kraju dziadków – polecam sczzegolnie „starszakom – nastolatkom”!!

8. Wycieczki w Polsce do miejsc historycznych – szczególnie ważne!! – zwiedzać i opowiadać i sobie przypominać… jak się da kupować tam albumy – przydadzą się do pokazywania w kraju, w którym dziecko mieszka, kupować też kartki z różnych miast Polski lub prosić rodzinę i znajomych o przesyłanie – też miła rzecz do pokazywania obcokrajowcom!! Lub robienie tam zdjęć i robienie najnormalniejszych albumów zdjęciowych lub!! dzienniczków!/pamiętników moich ukochanych!

9. Dzienniczek! – nasze historie codzienne, osobiste, rodzinne. Wiele już o tym pisałam – tu  http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/search/label/dzienniczek%20wydarze%C5%84 można znaleźć więcej informacji. Przypominam więc tylko – dla małych dzieci to ich najbliższa i NAJWAŻNIEJSZA historia!! Dodtakowo uczymy opisywać zdarzenia, świat, ludzi i siebie… I mamy wspaniałą pamiątkę! Przywoływany Gustaw Szpet pisze, iż poznawać historię to umieć obserwować, czytać – umieć rozumieć sens znaku słownego; to łączyć w sobie dwie role: czytelnika i pisarza! – piszmy więc pamiętniki! Gdyż „każda dziedzina rzeczywistości ma swój wymiar historyczny” (G. Szpet).

10. Czas i kalendarz

To propozycja dla małych dzieci: nauka postrzegania siebie w czasie, umiejscowienia siebie w czasie. Dla małych dzieci, wszystko, co było to WCZORAJ a wszystko, co będzie to JUTRO… Pkazywanie na kalendarzu upływu czasu jest powolną nauką tego, iż wczoraj staje się historią…. Nauka rozumienia czasu wymaga zrozumienia linearnego porządkowania sekwencji zdarzeń!! Tu nasze zabawy z kalendarzem: http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/search/label/kalendarz

11. Myślenie przyczynowo-skutkowe!!! – dwa rodzaje, przyrodnicze i historyczne

Tu jedno z moich zainteresowań zawodowych! Dzięki temu powstał zbiór „Myślenie przyczynowo-skutkowe” w wyd. WIR (razem z M. Korendo i A. Fabisiak-Majcher): http://www.wir-sklep.pl/pl/p/Myslenie-przyczynowo-skutkowe/121



Myślenia przyczynowo-skutkowego uczymy dzieci na terapii językowej ZAWSZE!!! Jest ono potrzebne w poznawaniu każdej dziedziny życia.
Chciałabym zwrócić tu uwagę na myśl filozofa Gustawa Szpeta, iż nauki przyrodnicze i nauki historyczne (w sensie humanistyczne) różni pojmowanie myślenia przyczynowo-skutkowego. Otóż w przyrodoznawstwie mamy przyczyną i skutek (dość przewidywalny) – takie układanki/historyjki z pewnością znacie. Mam ich (w związku z wykonywanym zawodem) całą półkę.
W historii i naukach humanistycznych myślenie przyczynowo-skutkowe nie jest tak oczywistym procesem: znaczy się: coś się dzieje, ale niekoniecznie wiemy jaki będzie skutek; może być różne rozwiązanie dla danej sytuacji!; nie wiadomo w jkim kierunku dana historia się „rozwinie”! W naszym zbiorze „Myślenie przyczynowo-skutkowe”, umieściłyśmy kilak i takich historii. Aby ułozyc takie historie, trzeba je przemyśleć, opowiedzieć sobie lub komuś.

Przy układaniu historyjek pamiętajmy, że nie zawsze musimy kierować się logiką numerków na obrazkach - czyli tak jak powinno niby być - MUSIMY SŁUCHAĆ, CO MÓWI DZIECKO! Bo wyjaśnienie może być indywidualne!! Dziecko może według własnej wiedzy o świecie uporządkować logicznie i dane fakty!

Warsztat historyczny z dzieckiem:

Co wybrałam na nasz warsztat?

Maksymilian nie jest szczególnie zainteresowany wiekami przeszłymi – rycerze i wojsko to dla niego wprost mówiąc dinozaury – były, ale wymarły i nie jest tak ciekawe, jak wszystko, co jest tu i teraz.

Pewnego razu spotkaliśmy w podróży żołnierzy. Stali sobie na parkingu i odpoczywali. Było ich sporo! Mąż woła do Maksymiliana: Makuś, zobacz wojsko! – na co Makuś z rozdziawioną buzią: „To wojsko jeszcze istnieje…??!!” – w sensie, że to przecież już było, historia, wymarli przecież jak rycerze… Jakoś za mało go uświadamiamy życiowo, współcześnie chyba…

Dla Alicji księżniczka to jakisik abstrakt totalny – zdecydowanie woli normalną lalkę, klocki i ziemię w ogródku. Póki co… Zobaczymy jak zareaguje na wizytę w Łańcucie w zamku, która planujemy – zamek jak nic prawdziwy pałac!! I portrety są… co powie?

Na warsztat historyczny wybrałm więc zabawy w układanie prostych historyjek – ad. 11 – aby uczyć myślenia przyczynowo-skutkowego, co mam nadzieję pomoże kiedyś w przyswajaniu i deszyfrowaniu wiedzy stricte historycznej ;-)

Ze względu na to, iż „technika” się na mnie wyjątkowo zawzięła – każdy post „Dzieko na warsztat” opłakuję brakiem połączenia internetowego (oczekiwanego bądź nie!), odmową przeładownaia zdjęć z apataru na komputer, brakiem dostępu do sprzętu (wyjazdy…) - cóż za walka z przeciwnościami.

Tym razem podobnie – internetu nie było – pierwszy raz w tym mieszkaniu – nie wiadomo dlaczego… Zdjęcia się nie przeładowały – nie wiem dlaczego. Zostałam znów z „brzydkim” i nieopublikowanym postem.

Ale przynajmniej teraz poczytajcie, co robiliśmy:

Tak po prostu: układaliśmy historyjki obrazkowe, złożone z 3, 4, 5 a nawet 6 obrazków. Opowiadaliśmy przy tym dużo. Makuś lubi to robić, więc układałby jeszcze i jeszcze: „Jaką masz jeszcze? Pokaż!”

Do historyjek dołożyłam opisy: pisałam „na oczach” dziecka opis pod każdym obrazkiem. Makuś ćwiczył czytanie. Zdania były proste, nawet do trudniejszych historyjek – dostosowane do poziomu umiejętności Maksia w czytaniu np.:

ADAM MA LODY MALINOWE. OLA MU DAŁA.
ADAM NIE LUBI LODÓW MALINOWYCH. CHOWA JE DO SZAFY.
LODY TOPIĄ SIĘ!! SZAFA I UBRANIA SĄ BRUDNE.

Przy okazji oczywiście:
1. Zadajemy dużo pytań;
2. Przy układaniu historii mówimy: UŁÓŻ PO KOLEI; zadajemy pytania: CO TERAZ? CO BĘDZIE TERAZ? CO SIĘ STAŁO POTEM? CO BYŁO NAJPIEJW? CO POTEM?

3. Zastanawiamy się z dzieckiem nad przyczyną i skutkiem; pytamy CO SIĘ STAŁO?; DLACZEGO…..?

4. Rozważamy inne rozwiązania danej sytuacji CO BY BYŁO, GDYBY…? A JAKBY…?

5. Rozmawiamy (ewentualnie) o przeżyciach bohaterów, o emocjach, myślach, co mogą oni czuć: CO ZROBIŁ ADAM? CO CZUŁ?

Przy innej historyjce napisałam proste zdania wcześniej: i Makuś czytał, i miał za zadanie dopasować podpisy do poszczególnych obrazków – a historyjkę ułożyłam ja!:
1. AGATA WYLAŁA SOK BANANOWY.
2. AGATA MÓWI: FE! NIEDOBRE!
3. AGATA NALEWA SOK MALINOWY.
4. AGATA NALEWA SOK BANANOWY
5. AGATA MA DWA SOKI: BANANOWY I MALINOWY.
6. UF! SOK MALINOWY JEST DOBRY! ONA LUBI SOK MALINOWY. AGATA JEST ZADOWOLONA.
W tej historii kolejność obrazków nie jest oczywista. Pokazałam Maksiowi, że mogło być inaczej (inaczej może być też dobrze!!) i jeszcze raz układał zdania.

Jeszcze jedna wersja układania: ja napisałąm zdania – Makuś przeczytał je jako tekst ułożony przeze mnie. Potem dostał obrazki i układał je, mając „na oczach” tekst;-)

Można próbować zasłonić tekst lub obrazki a dziecko układa to, co ma (obrazki, tekst) Wszystko zależy od pomysłowości, możliwości dziecka i tego, co akurat w tym momencie ćwiczymy.

Kolejnym ćwiczeniem jest ułożenie samych zdań!! To już tworzymy tekst! I opowiadmy go wspólnie z dzieckiem – zadając podobne pytania do wypisanytch powyżej. I tak się zaczyna praca z tekstem, ze zrozumieniem, szukaniem przyczyny i skutku: nie przy pomocy obrazu ale za pomocą myślenia, przywoływania z pamięci!!!

Troszkę się natrudziliśmy, dużo układaliśmy! Ale fajnie było!

Zachęcam!!

Zachęcam do pisania dzienników, do opowiadania dobrych historii i do układania historyjek – to jak układanie i pisanie własnej historii życia. A potem będziemy wspominać.

Zapraszam też do innych warsztatów historycznych na blogach:



W projekcie biorą udział:

DZIECKO NA WARSZTAT

23 komentarze:

  1. ale obszerny warsztat!! ale przebrnęłam dzięki za kawal dobrej roboty!!

    OdpowiedzUsuń
  2. super pomysł na historyjki własne, a po książkę "myślenie przyczynowo skutkowe" na pewno sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesli chodzi o podnoszenie prestizu Polski i nauki historii metoda "zobacz i dotknij", to oczywistym zelaznym pomocnikiem sa oczywiscie podroze. Nigdy nie bylismy z dziecmi na wakacjach gdzie indziej, niz w Polsce. Odwracamy sie od kuszacych "all-inclusivem" Egiptow i Turcji. Nie zalujemy. Pomaga nam wspanialy przewodnik "Carta Blanca" - Polska z dziecmi. W kazdym zakatku Polski jest mnostwo atrakcji dla dzieci - chodzi mi o te kulturowo-historyczne. Jesienia wybralismy sie do Ziemi Lubuskiej. Nasza 9-latka dowiedziala sie tam, co to takiego architektura socrealistyczna i jej klimaty. Zobaczyla tez jak sie zylo na wsi w XIX w.
    Latem zawsze jezdzimy na Mazury, gdzie szukamy kontaktow z artystami i ludzmi kultury, ktorzy maja naprawde swietne pomysly i sa otwarci na spotkania, prezentacje prac, wernisaze dzieciece, itd. Trzeba tylko szukac takich lokalnych kontaktow, wystawic nos z przewodnika i isc za lokalnym zapachem.
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Magdo! Oczywiście! Ale znam rodziny, które mają nieczęstą możliwość wyjazdu do Polski! ale radzą sobie różnie i wspaniale!
      My pojutrze do Polski - Łańcut w planach! Już sie cieszę.

      Usuń
  4. Bogato, bogato, bogato! Dzieki za wszystkie pomysly!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A u Was dzinniczek też widziałm!!! Wakacje się zbliżają, fantastyczne wydarzenia rodzinne! Może chłopcy zaczną krobikę rodzinną pisac? i rysowac i wyklejać - już widzę zaangażowanego Gabrysia!!

      Usuń
  5. Ela, jak dobrze, ze wróciłaś :) Piękny warsztat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakie przeciwności losu... Jejku! Mam plan czyatć dzis w nocy posty innych warszatów! Bo już podglądałam jakie cudne!

      Usuń
  6. CIekawy wpis. Wielkie dzieki za tyle ciekawych informacji. Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. !!! dziękuję i obiecuję wkrótce napisać o Klubach Tutusia!! Pamietam!

      Usuń
  7. A juz widzialam, przeczytalam - to jeszcze bardziej wieksze Dziekuje! Czuje sie z nasza grupa zabawowa "niezapomniana" :-). Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. No, właśnie. Dla mnie piękną nagrodą naszych "działań" historyczno- patriotycznych, było kiedy usłyszałam z ust mojego syna rozmawiającego z obcą osobą: "bo ja jestem Polakiem i jestem z tego dumny!":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza corka przystepuje w tym roku do pierwszej komunii sw. razem z kilkorgiem dzieci z polskich lub mieszanych rodzin. To wzruszajace, ze kiedy stanely przed oltarzem, aby przedstawic sie parafianom, zadne znich nie powiedzialo "ich bin aus Neubrandenburg", tylko "Ich kommen aus Polen", choc wszystkie urodzily sie w Niemczech i wiekszosc z nich mowi po polsku - uzywajac pospolitego wyrazenia - raczej srednio.
      Pozdrawiam,
      Magda

      Usuń
  9. My jak gramy w Scrubble, nawet jak to jest po angielsku, to wymyslamy historie z powstalych slow- po polsku. I musi byc smiesznie, dopoki historia jest smieszna dopoty moja Gabrysia gra z nami. Dzieki za dodatkowe pomysly. A propos czytania metoda sylabowa. Idzie do przodu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki historia jest smieszna!...tak! Poczucie humoru to istotna sprawa, żeby nie tylko poważna pompa!!

      Usuń
  10. Jak zawsze tak mądrze i naukowo, ale ... po ludzku :-) Wspaniały wpis i warsztaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Dorotko! Mam nadzieję, że po ludzku.. ;-)

      Usuń
  11. Niesamowite, że patriotyzm najlepiej kwitnie na obczyźnie :) U nas pozostałością z 5 letniego pobytu zagranicą jest właśnie bardzo silna tożsamość narodowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, róznie jest różnie. Z obserwacji wynika, że tez jest dużo, za dużo negacji polskości... Ale u nas pewnie będzie tak samo z poczuciem tozsamości narodowej - wzmocni się...:-)

      Usuń
  12. Bardzo dużo i bardzo ciekawie. Szkoda, że nie było was chwilę i już się cieszę że będziecie z dziećmi na warsztacie.
    Mamuska24

    OdpowiedzUsuń