Dziś krótki i pomieszany post.
Na refleksje się mi zebrało.
1. Addio pomidory....
W sobotę przyniosłam do domu ostatnie pomidory, śliczne - poukładałam w pudełeczku i są. I znów Michnikowski cały dzień śpiewał mi w uszach... Przypomniało się mi, iż właśnie "pomidorami" zaczynałam pisać ten blog. A w tym roku? Nawet nie świętowałam 2 rocznicy bloga, bo nie miałam bądź Internetu, bądź czasu. Ale fakt faktem, blog ma dwa lata i mam nadzieję, nie umiera, chociaż ciężko jest ostatnio. Oprócz czasu zapełnionego ważnymi sprawami, ciągłe problemy z netem.
2. Ale, ale, przy okazji kontemplowania rocznicy zaobserwowałam swoistą pułapkę. Szukałam chwilki, by coś rocznicowego napisać... nie wyszło! - zaobserwowałam jedno, mój cały wolny czas, urywane momenty poświęciłam na? na przeglądanie FB. A owszem, całkiem fajne rzeczy poczytałam, bo fajnych mam znajomych i różne inne polubione strony... ale czasu zabrakło na napisanie kilku zdan posta. Zagłębiłam się w sprawę... Oprócz tego, że czas wolny przepadł odkryłam, iż czytam ostanio FB podczas karmienia, kiedy Mała nie patrzy. Bo jak patrzy to nie śmiem! Dialogować oczyma trzeba wtedy! Fajnie niby, bo jakoś człowiek odrywa się od tylko domowych spraw i odskakuje dalej gdzieś. ALE!!! Przy pierwszym i drugim dziecku ten czas poświęcałam... CZYTANIU!!! Przeanalizowałam problem - w ostatnim czasie, kiedy to bardziej "aktywna" jestem na FB, ilość przeczytanych książek spadła drastycznie!!!
Lubię czytać kilka książek w tym samym czasie. Inna pasuje mi do sofy, inna do kącika w jadalni, inna do kuchni, inna przy łózku. A teraz... przyłapałam się, że jak w nocy przysiadłąm w jadalni, to nie mam tam książki, tylko wyciągam telefon, właczam WIFI i... A pamiętam te strony książek czytane w bezsenne noce. Przyłapałam się na tym, że w kuchni pomiędzy jednym pulpetem a drugim wyciągam telefon... a było tak, że łapałam kilka akapicików...
Zrobiłam szybką analizę: wiem dlaczego się tak stało - dlatego, iż brak rzeczywistych znajomych popchnął mnie w wirtualne światy. Nie mamy tu ciągle nikogo, kto by nas odwiedzał, kogo byśmy odwiedzali często. A ja istotą towarzyską jestem, co sobie lubi porozmawiać... I tak się pcham w te wirtualne znajomości. Poznaję mnóstwo fantastycznych osób. I cieszę się! Przeczytałam wiele ciekawych artykułów. ALE...
3. ALE koniec, rozkładam dziś w swoich miejscach "przystanków domowych" książki. Chcę czytać więcej książek. Tak jak kiedyś, ile będę mogła. Chcę czytać więcej książek, bo do tego się zobowiązałam przyjmując tytuł naukowy. Chcę wiedzieć więcej o języku, bo jest i bedzie mi to potrzebne. Jest mi ta wiedza potrzebna do pisania książeczek edukacyjnych (nawet wybór zdania MAMA PIJE a nie MAMA PIJE KAWĘ jest językoznawczo uzasadniony nie dietetycznie:-)) W sieci nie znajdę wszystkiego. Przepraszam więc wszystkich znajomych, że może mniej będę "Lubić to", mniej udostępniać, ale wymóg chwili jest taki, że przy 3 maluszkach muszę wybierać.
Dziękuję wszystkim czytelnikom bloga! Dziękuję za wszystkie dyskusje! Dziękuję za komentarze! Dziękuję za wszsytkie maile - przepraszam, że w ostatnich miesiącach musicie długo czekać na odpowiedzi! Mam nadzieję, że dobrze się zorganizuję i zacznę pisać więcej postów! i więcej książeczek dla dzieci, uczących się języka polskiego. I może wtedy więcej będzie propozycji na "Polecam z półeczki" :-)
Pozdrawiam serdecznie!!! Wszystkich moich czytelników!!!
A to post, który napisałam w październiku 2012, posłuchajcie Michnikowskiego!!!:
Dziś zerwane zostały z ogrodu ostatnie tegoroczne pomidory... W lecie mówiłam synkowi: "Pan pomidor wlazł na tyczkę i przedrzeźnia ogrodniczkę...Jak pan może panie pomidorze!" a teraz w głowie ciągle "śpiewa się":
"Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł"
Chciałoby się jesiennie śpiewać i śpiewać. I koniecznie pobiec do komputera, by pokazać dzieciom w sieci oryginale wykonanie. Bo ta piosenka nabiera dodatkowego znaczenia dla duszy jak widzimy miny Wiesława Michnikowskiego!!!
https://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Myśląc o dwukulturowości...co mają tak "jesiennego" Austriacy? Ja nie wiem...Mogę dziś przekazać cząsteczkę polskiej kultury dzieciom zrywając pomidory. Ale teraz żyjemy w Austrii i co wiemy o postrzeganiu jesieni w jej kulturze.
Siedzę i piszę a "o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny..."
"Addio pomidory, addio ulubione
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł"
Chciałoby się jesiennie śpiewać i śpiewać. I koniecznie pobiec do komputera, by pokazać dzieciom w sieci oryginale wykonanie. Bo ta piosenka nabiera dodatkowego znaczenia dla duszy jak widzimy miny Wiesława Michnikowskiego!!!
https://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Myśląc o dwukulturowości...co mają tak "jesiennego" Austriacy? Ja nie wiem...Mogę dziś przekazać cząsteczkę polskiej kultury dzieciom zrywając pomidory. Ale teraz żyjemy w Austrii i co wiemy o postrzeganiu jesieni w jej kulturze.
Siedzę i piszę a "o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny..."
Ach ten FB - pożeracz czasu.
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy i życzę kolejnych lat blogowania :)
lat.... :-) Dziękuję i nawzajem ;-)
UsuńŚwietny tekst, pomidorki zawsze magazynuję w mojej spiżarce i jemy cały rok! :)
OdpowiedzUsuń:-) Spiżarnia i ogródek :-)
UsuńEla, czy ja dobrze czytam: teraz zyjemy w Austrii? Jak tak to gratuluje przeprowadzki. Zupelnie Ci przyznaje racje co do fb czy innych wirtualnych znajomosii. Za granica ciezej jest o przyjaznie, zwlaszcza jak sie mieszka w miejscach gdzie jest malo rodakow i wtedy FB i tego typu wynalazki pomagaja.
OdpowiedzUsuńTo jest cytat z 2012... wtedy byliśmy w Austrii i tam mieliśmy wielu cudownych znajomych.
UsuńO wlasnie zobaczylam ze to wspomnienia z 2012- gapa ze mnie- a juz sie ucieszylam ze udalo ci sie wrocic do Austrii:)
OdpowiedzUsuńech... Nie. Ale wierzę w to, że każde doświadczenie uczy i uczy!!! I jestem tu po to, by czegoś się nauczyć ;-)
UsuńElu gratuluje i mam nadzieje ze to Twoje czwarte dziecko ( blog) bedzie trwalo jeszcze dlugo...do pelnoletnosci. Pisz, pisz i polecaj ksiazeczki bo ja do dzisiaj opowiadam jak to Hania zaczela czytac w wieku 6 miesiecy ;) i polknela bakcyla do ksiazek. A w Austrii piekna jesien i snieg na Petzen.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania.
Petzen... A co...przyjedziemy!
UsuńAniu - Hania zaczęła czytać i połknęła bakcyla, bo TY uwierzyłaś (ile mogłaś:-)) w to, co mówiłąm ;-) Kup koniecznie te Melorymki!!!! - oszalejecie z radości z Hanią!!! - obiecuję!
i już myślę, co Wam polecić - MOJE SYLABKI.
Elu, pozdrawiam, pozdrawiam! Ciebie, książki, dziatwę. Trudny masz okres, nie ma co... Wytrzymasz?
OdpowiedzUsuń;-))
UsuńWytrzymam.
Ale pomagajcie - słowem...piszcie do mnie!!!
Gratuluje drugich urodzin. Ja tez mam w roznych miejscach porozkladane ksiazki. Zaluje tylko, ze moj metabolizm nie wymaga ode mnie dluzszych posiedzen w toalecie... FB powiedzialam NIE juz na poczatku i nie wchodze w to. Licze, ile ksiazek przeczytalam w ciagu roku i jestem ponad przecietna, ale ciagle mam glod na wiecej. A jest tyle cudownych pozycji! Ostatnio dorwalam pozycje Bralczyka i Miodka. To muzyka po prostu!
OdpowiedzUsuńMagda, czy to BRALCZYK, MIODEK, MARKOWSKI? Nie mam tego... Może Aniołek przyniesie...
UsuńNapisałam długi i mi wcięło...powiem tylko tyle, że koniec ubiegłorocznego lata i pomidory kojarzą mi się właśnie z tobą. Kiedy to nasza wirtualna przyjaźń się zmaterializowała. I dałaś mi wyhodowane pomidory. I zjedliśmy w drodze do domu...
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko tyle. Świetny pomysł na blog. :)
OdpowiedzUsuń