Dzisiaj nic o dwujęzyczności, dziś o ... boję się nazwać, więc nie nazywam - posłuchajcie:-)
Dziś gorąco, wczoraj było gorąco i przedwczoraj...
Skutki tak opłakane, że mam nadzieję, nie odbiorą mi dzieci (jakieś służby...)
Wczoraj: siedzimy, cała rodzina - tak z 12 osób! w altance w ogródku, pod wieczór. Dzieci biegają, ja cały czas wysyłam jakiegoś posłańca, żeby sprawdził "GDZIE JEST ALA!!??"
Siedzimy, rozmawiamy, dzieci pobiegły na pobliską łączkę, na co ja głośnym głosem, przerażonym, spanikowanym, rozedrganym (i inne tym podobne nuty...) "ALE GDZIE JEST ALA!!!???" Część osób rozgląda się jak ja - w prawo, w lewo... A część wybałusza na mnie oczy a po chwili wszyscy płaczą, sikają, skręcają się ze śmiechu...
A ja...czuję jak ALA!! odrywa się od MOJEGO cyca i rozgląda się zdziwiona po wszystkich. A ja..wpatruję się w Alunię, którą trzymam na rękach, wpatruję i jak już zrozumiałam, to też się popłakałam ze śmiechu...
Ale... aż się boję myśleć, o czym to świadczy.
Wolę myśleć: gorąco, długa podróż, brak snu, gorąco, długa podróż, brak snu, gorąco...
Ale się uśmiałam do łez! To dopiero zespolenie :D
OdpowiedzUsuńGoraco, dluga podroz, brak snu:D Jedyne logiczne wyjasnienie! No coz, latem kazdemu wolno! Pozdrawiam serdecznie:) Anita
OdpowiedzUsuń:DDD
OdpowiedzUsuńTaaaa... Znamy to z autopsji...;) hehe... To demencja laktacyjna... Pierwszy raz spotkalam sie z tym okresleniem w DE... Stilldemenz.... ;)
OdpowiedzUsuńDemencja laktacyjna... a nic nie mówili o poczytalności...??
UsuńHaha, nie ma to jak dziecko zgubić przy karmieniu...
OdpowiedzUsuńŚmiejcie się, śmiejcie :-) ja też się do łez uśmiałam, jak już ochłonęłam, tzn. jak Ala się znalazła...
OdpowiedzUsuń