W cyklu RODZICE PYTAJĄ
znajdziecie niektóre moje odpowiedzi na pytania, które dostałam od rodziców. Proszę
pamiętać, przekładając pytanie i odpowiedź na własną sytuację, zawsze należy pamiętać, że sytuacja każdej rodziny, z wielu względów, jest inna. Należy więc wziąć pod uwagę wiele czynników, które wpłyną na wybór postępowania w wychowaniu dwujęzycznym i dwukulturowym.
Jeśli podaję przykład mój i mojej rodziny, to piszę tu o własnych
doświadczeniach, czyli rodzina Polaków, mieszkająca w Niemczech, w domu mówimy
po polsku. Nasze dzieci w Niemczech mają nikły kontakt z Polakami.
Dzisiaj Pani Ola pyta:
Pani Elu! Jakie plyty z niemieckimi piosenkami
Pani poleca?? Czy poza dzienniczkiem i piosenkami robi/la Pani cos z dziecmi w
domu, zeby zainteresowac je tym jezykiem?? jakies ksiazeczki z zadaniami, gry
czy inne pomoce?? czy wystarczy to, co dzieci maja w przedszkolu Córka ma 2
lata i 7miesiecy i od tygodnia chodzi do niemieckiego przedszkola. Mloda sama
sie pyta nas, jak sie mówi w Niemczech na poszczegolne rzeczy, pieknie
zapamietuje i powtarza slowka. A ja jestem w rozterce, bo nie wiem, czy
puszczac jej bajki po niemiecku czy po polsku? czy pracowac nad polskim czy na
poczatku tez wprowadzac niemiecki?? Co z Pani doswiadczenia moze Pani
powiedziec na ten temat??
Z gory dziekuje za odpowiedz:)
Pani Olu,
Co ja robiłam, aby
zainteresować dziecko językiem większości – raczej niewiele, ale jedna rzecz, którą uważam za
najważniejszą: oba języki i polski i większościowy (u nas niemiecki) pokazywałam
jako coś niesamowicie fascynującego. Fakt, że ludzie mówią rożnymi językami: i
my i inne dzieci i dorośli starałam się, ile mogłam, przedstawiać jako bardzo ciekawe, wręcz ekscytujące doświadczenie.
Myślę, że to jest najlepszy sposób, na zainteresowanie lub zaprzyjaźnianie się
z każdym językiem. Wiadomo też, że język większości, w przeważającej części przypadków,
w pewnym momencie będzie mocniejszy – dlatego też cały czas wspieram język mniejszościowy
(u nas polski). Według tej zasady książki, gry, płyty w języku niemieckim pojawiają
się u nas bardzo, bardzo rzadko.
Ja sama uczyłam dzieci
po niemiecku tylko:
- zwrotów grzecznościowych
- zwrotów sytuacyjnych potrzebnych w danej chwili (w sklepie, u lekarza, kilka słów do sąsiadów):
- podstawowych pytań
- wyrażenia podstawowych potrzeb.
Jeżeli małe dziecko ma
niewielki kontakt z użytkownikami języka większości należy chociaż w minimalnym
stopniu pokazać mu środowisko niemieckojęzycze, zwiększyć kontakt szczególnie! z
obcojęzycznymi dziećmi. Pokazać, że inne dzieci mogą mówić w innym języku!!!!
Uczestniczyć w spotkaniach dla mam z małymi dziećmi, poszukać kilku miejsc,
gdzie dziecko spotka się z językiem i kulturą kraju. Ja osobiście staram się z
dziećmi chodzić w takie miejsca ale tam nadal (i w miejscach publicznych) używam w rozmowach z nimi języka polskiego,
ewentualnie tłumaczę komuś o czym mówimy (na ile mogę i jeśli widzę, że
sytuacja nierozumienia wprowadza złą atmosferę; jeżeli nikt nie zwraca na to
uwagi, nie tłumaczę nigdy).
W momencie pójścia
dzieci do przedszkola obserwowałam je, jakie efekty
takie wrzucenie na dość głęboką wodę, daje – czy są w stanie unieść
emocjonalnie taki sposób i tryb nabywania języka. Wprowadziłam zasadę, iż chcę
pomagać dzieciom, kiedy mają problemy z komunikowaniem się i w takich momentach
stosuję dzienniczek wydarzeń. Teraz dzienniczek
wprowadzam tylko w sytuacjach, kiedy wiem, że dziecko potrzebuje podpowiedzi
jak ma „się wyrazić” – w sytuacjach ważnych, interesujących lub kryzysowych.
Odwiedzamy bibliotekę,
uczestniczymy w życiu kulturalnym lokalnej społeczności – to wszystko jest
naturalne, dzięki temu dzieci zapoznają się z podstawowymi zasadami,
konwenansami i językiem większości. (W
Polsce tak samo by było).
Ale w domu mamy więcej
książek i płyt polskich. Mamy książki po niemiecku i płyty z niemieckimi piosenkami,
ale jest tego niewiele i nie wynika raczej z chęci nauki przez nas tego języka,
ale naturalnie te rzeczy się pojawiają w każdym domu… Procentowo, mogę określić
to tak: w 95% sięgamy po książkę, grę i płytę po polsku. W 5% po niemiecku – bo
ładne coś się przytrafiło, bo z biblioteki, bo prezent i oglądamy i czytamy czy
słuchamy, bo z przedszkola przyniesione i oglądamy…
Płyty z niemieckimi piosenkami
polecam, ale głównie po to, by to rodzice wiedzieli, co dziecko śpiewa…;-) Uważam,
że dziecko ma na tyle „dopływu” języka większościowego, że ja celowo tego nie
poszerzam. Zwiększam zawsze ekspozycję na język mniejszościowy. Ja
wprowadziłam zasadę, że tylko w samochodzie słuchamy niemieckich piosenek dla
dzieci. W domu są wyłącznie polskie.
Moje dzieci słuchają płyt
audiobooków wyłącznie po polsku. Jeżeli włączamy im bajki (sporadycznie DVD lub
z internetu) są to teraz wyłącznie bajki po polsku. Chociaż, jak dziecko zapyta
o jakiegoś bohatera niemieckiej bajki, to pokażemy te bajkę kilka razy po
niemiecku. Telewizji nie oglądają w żadnym języku (oglądanie – przeliczywszy średnią
tygodniową z ostatniego miesiąca – około 1 godz. tygodniowo po polsku; po
niemiecku kilka piosenek z przedszkola na youtubie, których tekstu szukałam ja).
Jeżeli dzieci pytają
się, „jak coś się mówi po niemiecku” – oczywiście tłumaczymy, ale rozmawiając
po polsku.
Widzimy więc, że w domu, w którym oboje rodziców to
Polacy, większa jest ekspozycja na język polski zaś na język większościowy nikła.
Język większościowy to
język otoczenia i środowiska przedszkolnego i szkolnego.
Pozdrawiam
serdecznie!!! Życzę powodzenia w wychowaniu dwujęzycznym córeczki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz