czwartek, 7 sierpnia 2014
Pierwsze zachwyty w kraju Duchów– a jednak???
W ramach logoterapii, autoterapii, czy zwał jak zwał, postanowiłam wypisać, cóż takiego spotkałam w karinie Duchów, co mnie zachwyciło…
Nie mogę wszak zadręczać wszystkich marudzeniem i marudzeniem…
Otóż w punktach:
- wiosna: stare drzewa, wielkie, majestatyczne, swoimi koronami zasałaniające brzydotę i pustkę;
- czerwiec i lipiec: czereśnie w ilościach niepojętych i zachwycających dla lubiących – każda polna droga obsadzona drzewami owocowymi… ech.. marzenie!!!;
- początek lipca: lipy pachnące niebiańsko!!!! Miód w całej głowie;
- w promieniu 50 km. średniowieczne miasteczka – bruki, kamieniczki, uliczki…;
- średniowieczne zamki i kościoły w każdej wsi…
- nowe, świetne, wygodne drogi
Jest to miejsce, które daje nam w tym momencie dach nad głową i utrzymanie i przywita nasze trzecie Małe… Więc, póki co, jest dla nas bardzo ważne.
A potem? Potem się zobaczy, gdzie siebie odnajdziemy…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wreszcie jakieś pozytywy!
OdpowiedzUsuńA na Twojego maila czekam... ;)
Takie tam pozytywy... ;-) ale pozytywy!
UsuńTak czytam raz jeszcze post - i widzę, iż wszystko dotyczy natury i świata rzeczy. NIC mnie na razie nie zachwyca w ludziach - i to chyba cały ból.
OdpowiedzUsuńNo ale od czegoś trzeba zacząć!
U nas było odwrotnie. Wszyscy uśmiechnięci i uprzejmi... Ale bardzo, bardzo, bardzo trudno się przebić do środka. I zdarzyło nam się kilka razy "niechcący" odkryć, że za tą maską uśmiechu kryje się złość, złośliwość i nietolerancja dla obcych... Ale jednak zawsze znajduje się Ktoś. Życzę Ci tego. Niech się Maleństwo urodzi będzie Ci łatwiej. I nie wiem jak z Tobą jest ale ja mam zawsze mnóstwo wewnętrznego szczęścia wraz z narodzinami dziecka. Za to ciąża sprzyja dołowaniu... Przytulam ciepło! Wiem, że niełatwo w obcym miejscu jest...
OdpowiedzUsuńJejku...jak każdy z nas ma inne doświadczenia!!! W tych miejscach, które musimy oswoić...
UsuńWygląda na to, iż u mnie z ciążą i narodzinami tak samo... teraz dół dołów następuje i mam nadzieję odbicie.... Już na dniach;-)
:-D Dobrze, ze sa w kolo was rzeczy ktore podnosza na duchu :-D Gratuluje powiekszajacej sie rodziny :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo :-D
Dobrze być w takim nastawieniu, że te rzeczy widzisz wszędzie. Ja teraz zmuszałąm się by je dostrzec! ale udało się!
UsuńI dziękuję:-) Czekamy...
U mnie wszyscy sie usmiechaja. A co oni sobie tam mysla to nie wiem.Poniewaz Polakow tutaj gdzie mieszkam jak na lekarstwo to nawet bym powiedziala ze moje pochodzenie to czysta egzotyka tutaj i raczej potykam sie z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńPamietam jak pisalas ze raczej zadne znajomosci z Austrii nie przetrwaja- mialas tutaj na mysli relacje z autochtonami. Mowilas ze to moze kwestia jezyka. A mi sie wydaje ze poza kwestia jezyka jest tez kwestia mentalnosci. Ja jezyk znam bardzo dobrze ale mimo tego w glebokie przyjaznie z Amerykankami nie wierzylam (taki mialam reflekse po moim pierwszym pobycie tutaj, wszyscy usmiechnieci i tyle), a jednak zaprzyjaznilam sie z jedna Amerykanka. Ale z moich obserwacji obcokrajowcy trzymaja sie razem miedzy soba. Ela powodzenia, znajdziesz tam jakas bratnia dusze- pisalas ze twoja lekarka fajna, czyli juz zaczynasz spotykac dobrych ludzi.