Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dzienniczek wydarzeń. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dzienniczek wydarzeń. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 marca 2015

Dzisiaj o przedszkolakach, drugim języku i rodzicach, co to nie wiedzą, czy się martwić, czy nie…

Dzisiaj Wam opowiem o Alicji, mojej córeczce dwujęzycznej już bardzo, oraz o innych dzieciach, których losy opisały mi ostatnio mamy w mailach, komentarzach i prywatnych rozmowach. Dzieci te i ich rodziców łączy jedno zdanie:
„MOJE DZIECKO POSZŁO DO OBCOJĘZYCZNEGO PRZEDSZKOLA, WIDZĘ, ŻE
·         JEST MU CIĘŻKO/
·         CHYBA JEST MU CIĘŻKO Z JĘZYKIEM/
·         MYŚLĘ, ŻE SOBIE JAKOŚ RADZI/
·         CHODZI JUŻ ROK I MAŁO MÓWI/
·         CHODZI JUŻ ROK I NIEWIELE SIĘ NAUCZYŁO PO NIEMIECKU (ANGIELSKU, FRANCUSKU, HISZPAŃSKU)/
·         ZAMKNĘŁO SIĘ W SOBIE/
·         NIE CHCE MÓWIĆ W PRZEDSZKOLU/
·         PANIE MÓWIĄ, ŻE NIE SŁUCHA/
·         PANIE MÓWIĄ, ŻE CAŁY CZAS PŁACZE/
·         W PRZEDSZKOLU GRZECZNY BARANEK POTULNY A W DOMU WRZESZCZY I BIJE I KRZYCZY NA WSZYSTKICH/
·         NIEWIELE MÓWI PO NIEMIECKU/
·         NIE CHCE CHODZIĆ DO PRZEDSZKOLA/
NIE WIEM CZY SIĘ MARTWIĆ, CZY MU JAKOŚ POMÓC, CZY DAĆ MU CZAS….”
(powyżej fragmenty listów)
Kochani rodzice!
Czy się martwić - już się martwicie!! Bo myślicie, bo piszecie, bo pytacie…
Nie martwić się, pomóc – i cieszyć się z tego, że mogliście pomóc… ;-)
Piszę z bazą doświadczenia swojego własnego (dwoje dzieci w przedszkolu „zastartowało”), z obserwacji i rozmów z innymi rodzicami, którzy opowiadali te historie i z bazą wiedzy teoretycznej (literatura "przedmiotu").
Postaram się odpowiedzieć na pytanie CZY SIĘ MARTWIĆ, CZY MU JAKOŚ POMÓC, CZY DAĆ MU CZAS….
Zacznę o nas: Alicja, trzyletnia moja córeczka: poszła do niemieckojęzycznego przedszkola w wieku 2 lat. Po niemiecku umiała PODSTAWOWE zwroty grzecznościowe, pytania „Co to?” „Kto to?”, potrafiła przedstawić się. Widzieliśmy, że dziecku ciężko i nauczyliśmy wspólnie z mężem i panią w przedszkolu podstawowych zwrotów: „chcę, nie chcę, chcę siku” itp.
Alicja –wesoła, rezolutna dziewczynka, wszyscy widzieli i mówili, że radzi sobie bardzo dobrze. Ale mi coś nie pasowało, postanowiłam jednak jej pomóc. Zobaczcie tu: http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/search/label/dzienniczek%20wydarze%C5%84
Prowadziliśmy dzienniczek krótko, Alicja zaczęła być w przedszkolu bardziej rezolutna, wesoła. Do przedszkola zawsze chodziła chętnie - chyba też z tego względu, ze do tej samej placówki chodzi starszy brat i w czasie zabaw widzą się zawsze.
Jednocześnie to był ciężki czas: moja ciąża i narodziny małej siostry. Alicja wesoła jak zawsze, głośna! rozgadana! w przedszkolu cicha…
W związku ze zbliżającymi się narodzinami Małej przyjeżdżali różni ludzie. Przyjechała babcia. Mama (ja) w szpitalu. Alicja z bratem i z babcią. Wracam ze szpitala, niedysponowana, trzeba dotrzymać miesiąc do porodu. Ala wrzeszczy!!! na babcię – nie pozwala jej zbliżyć się do siebie. Szybka nasza refleksja – reakcja na moje kłopoty zdrowotne i ciężką sytuację. Jakoś przeczekaliśmy. Ala wrzeszczała, my czekaliśmy, tłumaczyliśmy nową sytuację, czekaliśmy, aż się wszystko unormuje i Alicja „zrozumie”.
Rodzi się Mała – Alicja zakochana w siostrzyczce.
Babcia wyjeżdża, Alicja mniej krzyczy, ale za to bije brata.
I tak się toczy nasze życie, z małym bobaskiem, ogarnianie domu, dzieci i tak w kółko. Alicja krzyczy czasem, bije, złości się, rzuca zabawkami.
My tłumaczymy – reakcja na małą siostrę.
Alicja zakochana w siostrzyczce.
Aż do wyjazdu do Polski…
W Polsce byliśmy długo – 1,5 miesiąca. Ala i Makuś są ze mną i z dziadkami. Domowo, pełno gości. Kilka dni jesteśmy sami – ja, mąż i dzieci. Po tygodniu zauważamy, że coś jest inaczej: Alicja!!! Nie krzyczy, nie bije, nie rzuca… Cudowna, słodka dziewczynka, uśmiechnięta, biega, piszczy radośnie, bawi się spokojnie. O co chodzi? Ma nas na wyłączność!! Pierwsza nasza myśl. Tak! Ale jeszcze ją obserwowaliśmy. Ja patrzyłam jak bawi się z dziećmi, które nas odwiedzały, jak z nimi rozmawia!!! Coś mnie tknęło.
Widziałam, że moja córeczka się uspokaja w Polsce. Cieszy się ze spotkań z dziećmi.
Po powrocie do Niemiec przyglądam się Ali znów. Dokładnie obserwuję jej zachowania w przedszkolu: Alicja chodzi jak mim, skacze, bawi się. Pytam Maksia. Okazuje się, że Ala bawi się z nim (jak tylko jest taka możliwość), nie rozmawia ani bawi się za wiele z innymi dziećmi – jak tak i jest źle, załatwia sobie sprawę waląc po głowie… Widzę, że nie rozumie 80 % wypowiedzi. Stara się zrozumieć z kontekstu sytuacyjnego!! Obserwuje, co inni robią i robi to samo, obserwuje gesty pań. Jest mistrzynią w tym (jak mama…myślę sobie…ech…)
Obserwuje, świetnie funkcjonuje, ale nie mówi za wiele. Fakt, mówi! Mówi proste zdanie: „Das ist meine…”
…To jest to, na czym stanęłyśmy w dzienniczku, który zarzuciłam, bo … no czasu nie miałam!
W domu - w domu wracają agresywne zachowania, staram się jej poświęcać dużo więcej czasu, żeby eliminować "braki emocjonalne"
Myślę, myślę, czy mam jej pomagać – np. dzienniczku na ratunek! Czy jakos da radę…
„MARTWIĆ SIĘ, CZY JAKOŚ POMÓC, CZY DAĆ CZAS….”
No i jak usłyszałam w głowie to pytanie, zamarłam!! Ja… doświadczona już matka, wykształcona w temacie i zaznajomiona!! Ja się zastanawiam!!??
W tym samym czasie dostałam kilka maili i zapytań w komentarzach w identycznym tonie, to pokazało mi, że problem JEST!!!! i NIE mam zamiaru DAWAĆ MU CZASU!!!!!!!!!
Zdenerwowałam się i postanowiłam działać. To było 3 tygodnie temu.
Kilka dni obserwowałam Alę bardzo intensywnie – jej zachowania językowe i niejęzykowe w przedszkolu. Potem poszłam do pani i moją niemczyzną ”Kali jeść, Kali pić” mówiłam pani, że „Ala chyba smutna, bo Ala nie mówić po niemiecki, i Ala chce mówić, a nie umie, i Alicja nie umie powiedzieć ani zapytać i robi tylko, to, co widzi. A ona ma już 3 lata i w domu mówić wszystko po polski i chyba jest jej źle, ze nie może powiedzieć po niemiecki”…czy jakoś tak ;-)
Poszłam do domu, postanowiłam wrócić do dzienniczka.
Napisałam jedno zdanie - dotyczyło tego, co się akurat wydarzyło i Ala to bardzo przeżywała - przejazdu pociągiem:


Kolejnego dnia zaniosłam do przedszkola, była inna pani, obejrzała, uśmiechnęła się, przeczytała, oddała dzienniczek do domu…
Wróciła nasza pani - znów zaniosłam dzienniczek. Pani załapała!!!
I teraz od 2 tyg. dostajemy takie żółte kartki: pani wypisuje dialogi, co powiedziała Alicja!!, wypisuje piosenki, zabawy paluszkowe. JA to obrabiam wklejam do dzienniczka:
(Obecnie tematy zajączkowe):

Rozmowy, które pani zapisała:



Z tyłu dzienniczka wklejamy teksty piosenek, zabaw, które pani nad (teraz...) daje:









3 tygodnie z dzienniczkiem i z decyzją ŻE POMAGAM MOJEMU DZIECKU!!! NIE CZEKAM!!! Już więcej… i:
Dzisiaj pani przyszła uśmiechnięta: „Alicja mówi i mówi. Czasami nie rozumiem, ale mówi!!”
Alicja każdego dnia!!!! mówi coraz więcej po niemiecku!!!!to jest tak namacalne, że aż niewiarygodne. Musiała mieć już sporą bazę mentalną języka a teraz dajemy jej słowa, proste konstrukcje, troszkę przeczytam, usłyszy i bawi się tym, ze mówi!!!
3 tygodnie…
Alicja wesoła, uśmiechnięta!! Nowością jest to, że teraz każdego dnia rano, coś CHCE powiedzieć Evi, swojej pani – że ma nową lalkę, że boli ja noga, że ja zgubiłam rękawiczki….
Identyczne doświadczenia mam z Maksymilianem (teraz 5,5 roku). Po 3 tyg. z dzienniczkiem oswoił przedszkole. Poczytać o tym można TU: http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/2013/05/histeryczny-smiech-dwujezycznosci.html


Teraz do Was, kochani rodzice, chcę się podzielić doświadczeniem i wiedzą:
Jak widzicie, że dziecko nie radzi sobie z emocjami, szukajcie, co, gdzie i dlaczego.
1.    Nie czekajcie długo!!! Trochę czekać trzeba – obserwować, jak zachowuje isę dziecko, jakie emocje się w nim budzą (jakie emoje w przedszkolu i jakie okazuje potem w domu!), jak sobie radzi – bo może Wasze dziecko nie będzie potrzebowało wsparcia, bo radzi sobie rewelacyjnie!!
2.    Nie popieram rad „daj mu czas, rozgada się” – tak – może się tak stać, ze się rozgada, ale może też emocjonalnie cierpieć, przecież to JEST CZŁOWIEK, KTÓRY NIE MOŻE SIĘ WYRAZIĆ!!! NIE MOŻE POWIEDZIEĆ CZEGO CHCE!! Bądź NIE CHCE!! Jeżeli MATKA czuje i widzi, że JEJ dziecko ŹLE się czuje - nie czekać.  Matka widzi takie rzeczy, bo jest z dzieckiem cały czas w domu i wie, jak się komunikuje w domu, czy brak komunikacji mu przeszkadza, czy przeszkadza środowisku, czy i jak dziecko sobie radzi. MY, z boku, obserwujemy ale przekładamy własne doświadczenia na inną sytuację, inny dom, inną rodzinę, inny kraj, inne dziecko!! Niekoniecznie, to co u nas było, musi powtórzyć się u innych dzieci i w innych rodzinach! Pamiętajmy więc, że każde dziecko jest inne i inaczej reaguje na zmiany, na nowe środowisko, na nowe emocje!! Każda sytuacja społeczna jest inna (małżeństwo mieszane, małżeństwo jednojęzyczne). Tu bym się zdałą ma matczyną intuicję – jednak jak pyta, zastanawia się, to czuje, że jej dziecko potrzebuje pomocy!
3.    Nie chodzi o nadopiekuńczość! – chodzi o udzieleniu dziecku wsparcia!
Co robić?
1.    Zanim dziecko pójdzie do przedszkola uczcie podstawowych zwrotów grzecznościowych w danym, potrzebnym języku (nawet jeśli nie znacie języka dobrze, uczcie jak umiecie, podstawowe zwroty i słowa znacie),
2.    Kiedy dziecko już idzie do przedszkola obserwujcie, uważnie obserwujcie!, czy dziecko dąży do komunikacji, czy odzywa się i komunikuje w jakikolwiek sposób
3.    Jeżeli widzicie, iż dziecko potrzebuje - uczcie „troszeczkę”, (resztę zostawcie personelowi i środowisku) nie martwcie się, że nauczycie źle, bo gdy nadejdzie czas, kiedy będzie już takie zagrożenie, że mówicie błędnie (trudniejsze konstrukcje gramatyczne) – wasze dziecko już będzie mówiło lepiej od Was i nie z Wami a z innymi użytkownikami języka (ja np. już nie rozumiem, niestety, wszystkiego, co mówi mój synek i nie przychodzi mi na myśl uczyć go niemieckiego!!!)
4.    Kiedy widzicie, że dziecko w przedszkolu nie próbuje samo „ruszać z kopyta” językowo – szukajcie pomocy: pani nauczycielka, mąż/żona mówiąca tym językiem, dziadek/babcia/sąsiadka.
5.    Spróbujcie namówić, nakłonić do współpracy panią z przedszkola. Pisałam o tym tu, zakładka przedszkole http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/search/label/przedszkole
6.    Cały czas prezentujcie dobre i pozytywne nastawienie do danego języka (wypracujcie sobie nawyk)  – szczególnie do języków mniejszościowych, lub w jakikolwiek sposób „napiętnowanych”
7.    Pamiętajcie, iż taka wczesna stymulacja – pomoc- danie narzędzia, oddala widmo, ewentualnego mutyzmu wybiórczego, nie wzmacnia skłonności dziecka do zachowań typu wycofania lub agresji
8.    Niekiedy wystarczy tylko zapałka i rusza „magazyn językowy”, zbierany przez dziecko w umyśle przez jakiś czas… moją cudowną, sprawdzoną zapałką jest dzienniczek

Dzienniczek:
  1. daje on możliwość ZAPISU CODZIENNYCH, WAŻNYCH DLA DZIECKA, JEGO DOTYCZĄCYCH WYDARZEŃ!!
  2. DAJE MOŻLIWOŚĆ ZAPISU i ĆWICZENIA JĘZYKA W DIALOGU – CZYLI TAKICH SFORMUŁOWAŃ, JAKIE DZIECKO SŁYSZY I JAKIE SĄ MU POTRZEBNE W ŻYCIU. (Można uczyć słówek, czytać książeczki – ale to nie to samo, co język mówiony!!!!)
  3. Zapisuje i uwalnia EMOCJE

A jutro Alicja ma 3 urodziny… zapis będzie taki, by Ala umiała powiedzieć w przedszkolu o urodzinach, SAMA!:



piątek, 8 sierpnia 2014

Dziecko dwujęzyczne - dzienniczek znów nas ratuje!

Pisałam już dawno, dawno temu o tym, jak dzienniczek uratował nam życie, kiedy Makymilian miał problemy z adaptacją w przedszkolu (TU: http://dwujezycznosc.blogspot.de/2013/11/strony-z-dzienniczka.html oraz TU: http://dwujezycznosc.blogspot.de/2013/05/histeryczny-smiech-dwujezycznosci.html )

Teraz historia Alicji:

Alicja poszła do przedszkola w marcu tego roku. Ala miała wtedy prawie 2 lata.

Sytuacja w skrócie:
• Alicja i Makuś są w bardzo małym przedszkolu – 18 dzieci, 2 grupy: jedna grupa maluszków do 3 roku życia, druga grupa powyżej 3 roku życia. W każdej grupie są 2 panie. Przedszkole maleńkie, dzieci z obu grup widują się często; bawią się razem;

• Oboje od marca poszli do nowego przedszkola, w nowym kraju;

• Język: Maksiu ma opanowany niemiecki (moim zdaniem) w stopniu komunikatywnym, brakuje mu jednak mnóstwa słów i konstrukcji gramatycznych – nie ma jednak problemu z nawiązywaniem kontaktu z niemieckojęzycznymi użytkownikami – zauważyłam, iż woli dorosłych (mają więcej cierpliwości i starają się zrozumieć); Alicja jest w niemieckim tylko osłuchana – zna tylko podstawowe zwroty grzecznościowe;

• Są w nowym przedszkolu 6 godzin

• Panie: pani od młodszych dzieci ma niesamowitą intuicję językową – świetnie jest w stanie dogadać się ze mną, Alicji bardzo pomaga; wykorzystuje gest, mimikę, zmienia słowa, kiedy jest problem, powtarza często te same zwroty, mówi prostym i komunikatywnym językiem (SUPER!); pani z grupy Makusia ma zerową intuicję językową – jak widzi, że ja lub dzieci jej nie rozumiemy, panikuje, stresuje się, uśmiecha się newrowo i ucieka…(o zgrozo! jest logopedą! – tłumaczę sobie, że może jest świetnym logopedą „artykulacyjnym”, bo o komunikacji to ona nie ma zielonego pojęcia, twierdzi, że Maksymilian świetnie sobie radzi z niemieckim (artykulacyjnie, tak!, mogę się zgodzić!!; systemowo – jest może nie fatalnie ale słabo) (SZKODA!!!)

• przedszkole z gatunku opiekuńczego (nie za wiele edukacyjnych, kreatywnych inicjatyw), ale miło, sympatycznie;

• ilość dzieci i pań sprzyja rozwojowi językowemu dzieci;

• ustalone zostało z paniami, iż my nie uczymy Alicji niemieckiego, tylko zostajemy przy polskim, panie będą się starały jak najwięcej uczyć języka.

Jak rozwija się sytuacja:
Dzieci bardzo szybko! zaakceptowały nowe przedszkole. Alicja uroniła może ze dwie łzy. Szybko zostawały na całe 6 godzin, zadowolone!!

Obserwowałam Alę, czy radzi sobie emocjonalnie z nową sytuacją. Bardzo szybko zaczęła się bawić (sama lub z Maksiem); widziałm jak działa: jest baczną obserwatorką – wszystko obserwuje kątem oka i naśladuje dzieci i ich czynności. Nawet jak za wiele nie rozumie świetnie radzi sobie sytuacyjnie (po mamusi, jak nic…). Językowo nie porozumiewała się z paniami około 3 miesięcy, nie powtarzała ani słowa. Panie twierdziły, że wszystko jest dobrze.

Ale…

Zaczęło się:
1. Alicja zaczęła w domu być agresywna i w przedszkolu też przekazywała swe życzenia po polsku lub siłą: wyrywała zabawki i popychała dzieci, jeśli stały jej na drodze. W domu stała się agresywna wobec brata. Popychała go, gdy nie pasowało jej cokolwiek.

2. Co charakterystyczne: zauważyłam, iż Alicja przejawiała jakby regres języka polskiego. Ogólnie mówi pięknie po polsku, bardzo dobrze ma rozwinięte słownictwo oraz cały system jezyka. Około maja, przestała mówić a zaczęła mnóstwo rzeczy pokazywać palcem (jak w przedszkolu) zamiast „daj” mówiła „Y” i pokazywała. Przeniosła sposób komunikacji z języka niemieckiego na język polski.

3. Alicja ciągle nie znała imion innych dzieci.

4. Pani w przedszkolu powiedziała zdanie, które zaświeciło mi kontrolkę: „Ala nie rozróżnia TASSE od TASCHE”… No Panie Boże… to jest problem dla nich? A nie to, ze nie zaczęła mówić „DAJ” „NIE CHCĘ” „CO TO?” „TO JEST MOJE” …

To wszystko kazało mi wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować pomóc dziecku – bo dlaczego nie…

Zastanawiałam się jak wprowadzić niemiecki bez większej mojej interwencji – bo ciągle jednak słabo, oj słabo, mówię.

I znów padło na dzienniczek: to świetny sposób – by ktoś inny (tu panie w przedszkolu) mogły wykorzystywać wpisy, czytać z dobrym akcentem i wymową i utrwalać wypowiedzi!, nawet poprawiac moje błędy.
Zaczęłam rysować proste sytuacje: obserwowałam, co danego dnia było ważne i zapisywałam (z pomocą męża) to jednym, góra dwoma zdaniami. Alicji czytałam to ja kilka razy z tłumaczeniem i opowiadaniem po polsku, potem wręczałam jej dzienniczek i szła do przedszkola.

Stało się tak jak w przypadku Maksia: dzienniczek stał się jej tarczą obronną, jej tablicą do wyrażania siebie! Trzymała go zawsze dumnie pod pachą, wkraczała do sali, siadała na środku, otwierała i oglądała.

Zawsze podchodził do niej ktoś , przeważnie któraś z pań, czasami dziecko. Panie mając pod nosem wpisy (chcąc nie chcąc?) czytały.

Ala zaczęła powtarzać!!!! Dlaczego ten etap powtarzania nie nastąpił wcześniej – dlaczego Alicja nie zaczęła powtarzać po paniach? Prawdopodobnie dzieje się to z tego powodu, iż język mówiony jest jednak krótkotrwały, słowo wypowiedziane szybko znika. Zapisane pozwala na wielokrotność powtórzeń – mimo, iż sytuacja juz się zmieniła! Dodatkowo dziecko może „zatrzymać się” nad tą sytuacją i ją opisać!, nazwać! emocje, zdarzenie, czynność: a to, co zostało nazwane jest OSWOJONE!!!! 

Alicja zaczęłaby powtarzać, ale nie wiadomo kiedy! a ta mała, moja pomoc dała jej narzędzie do komunikacji z paniami, narzędzie do wyrażania siebie!

Cieszę się bardzo, iż pomogłam jej.














(Alicja z dzienniczkiem w aucie - droga powrotna z przedszkola)

Ala przestała popychać dzieci: napisaliśmy w dzienniczku, co ma powiedzieć, kiedy czegoś chce lub nie chce.

Zaczęłam wprowdzać proste nazwy rzeczy: np. zabawek. Bardzo ważnym, przełomowym czasem było kiedy w dzienniczku pojawiło się „WAS IST DAS?” – Ala zaczęła zadawać to pytanie i dzięki temu komunikacja z paniami się bardzo, bardzo poprawiła!!! Zaczęła poznawać nowe słowa szybciej. Stało się to jej ulubionym pytaniem w sytuacji, kiedy poza przedszkolem spotkała niemieckojęzyczne osoby! Czerwiec był pod znakiem „WAS IST DAS?” – dzięki temu rozpoczynała ROZMOWĘ!!! Z każdym napotkanym człowiekiem: bo przecież każdy odpowiadał!
I tak się to toczy!!

Tak jak w sytuacji Maksia poprawa konunikacji w jezyku niemieckim nastąpiła niezmiernie szybko!!! – w 3 tygodnie dziecko zupełnie inaczej funkcjonowało w grupie!, zupełnie inaczej reagowało emocjonalnie!

Znów twierdzę, iż dzienniczek uratował nam – może nie życie – ale spokój. Ala przestała pokazywać w domu: prosiłam, żeby mówiła po polsku. Przestała popychać, jest spokojna w przedszkolu, cieszy się, że może przekazać paniom krótkie „opowieści” z domu.

Widzę, iż rozwój języka niemieckiego jest teraz spokojny, jakoś tak bez emocji negatywnych, wszystko przebiega pomału ale do przodu.. Ale nie mogę powiedzieć, że do końca naturalnie – środowisko naturalne jest – ale metodę/technikę dzienniczka jednak wykorzystałam. Grunt, że skutecznie!!

Teraz dzieci spędzają sierpień w domu. Wszystko po polsku. Ale dzienniczek jest! i wykorzystam go w momencie powrotu we wrześniu – Ala będzie mogła opowiedzieć, co się działo w domu w wakacje….

Polecam dzienniczek jeszcze raz serdecznie – jako bardzo pomocną technikę wprowadzania systemu językowego u dzieci dwujęzycznych.

Jak prowadzić dzienniczek w języku, którego akurat dziecko się uczy?
• Piszemy SYTUACYJNIE! Rysujemy SYTUACJĘ i opisujemy bardzo krótkimi zdaniami.
• Nie oczekujemy od dziecka by czytało – my czytamy, zapewniem, źe dziecko zapamiętuje całą wypowiedź – z sytuacji, z rysunku.
• Wybieramy sytuacje bardzo ważne dla dziecka, wiąże się to, z emocjonalnym przeżywaniem a to ułatwia zapamiętywanie.
• Wypowiedzi piszemy w dymkach – w ten sposób wprowadzamy język mówiony!!!
• Czytamy dziecku (przy tzw. okazji)
• Dajemy dzienniczek do przedszkola
• Pytamy o ważne wydarzenie dnia – pamiętajmy, iż zapisujemy ważne pozytywne i negatywne sprawy!

Oto kilka kartek z niemieckiego dzienniczka Alicji:













Dzienniczek ma wiele zastosowań: więcej można przeczytać TU: (wszystkie posty o dzienniczku TU: http://dwujezycznosc.blogspot.de/search/label/dzienniczek%20wydarze%C5%84 )
Technika ta polecana jest rodzicom przez terapeutów szkoły krakowskiej.

środa, 23 lipca 2014

Konkurs wakacyjny - "Kartka z dzienniczka" - WIR i ja...

Jak już się zaczęło o dzienniczkach to i proszę!

Wystartował konkurs "Kartka z dzienniczka"

Organizowany jest przez wydawnictwo WIR a ja jestem patronem:-)

Bardzo chętnie! Bo temat bliski memu sercu, a na dodatek, do wygrania jest "MÓJ PIERWSZY DZIENNICZEK" mojego współautorstwa!!!

Wystarczy tylko przesłać do Wydawnictwa zdjęcie/skan katki z dzienniczka z wakacji! A, że piszecie, piszecie, wklejacie i rysujecie... to wysyłajcie!!!

Zapraszam serdecznie!!

Tu, na stronach wydawnictwa WIR, szczegóły: http://wir-wydawnictwo.com/aktualnosci/235-konkurs-wygraj-moj-pierwszy-dzienniczek.html

wtorek, 22 lipca 2014

Dzienniczki Ani, Jasia, Zosi!!!

Dzisiaj miły przerywnik do moich czarnych opowieści z Duchami:-)



Dzienniczki Ani, Jasia, Zosi - dzieci Doroty - Polki mieszkającej daleeko - na Tajwanie. Dzieci prowadzą dzienniczki w trzech językach: polskim, angielskim i chińskim!!!

Zobaczcie proszę, jakie piękne dzienniki, kroniki prowadzą od wielu lat. Takie zdjęcia i opowieści mobilizują bardzo! tak więc polecam, przeczyatjcie każdy z wpisów Doroty o dzienniczkach jej dzieci!!

Dorotko - mam nadzieję, że Ty też piszesz;-)

A tu znajdziecie WSZYSTKO: http://ourbabelschool.blogspot.tw/p/blog-page_11.html

środa, 2 lipca 2014

„Powroty do języka polskiego” cz. 3 - Dzienniczek lato 2014!!!

Dzisiaj kolejne zadanie dla Pani Moniki, która dzielnie i z wielkim entuzjazmem wraca ze swoimi dziećmi do mówienia po polsku. Więcej tu: http://dwujezycznosc.blogspot.de/search/label/Powroty%20do%20j%C4%99zyka%20polskiego.



Teraz Pani Monika jedzie z dziećmi na dłuższe wakacje do Polski. Mam nadzieję, że skorzysta z rad ale też – najważniejsze – z atmosfery polskości!!
Ja dorzucam jej jeszcze jedno zadanie:
PISANIE DZIENNICZKA WYDARZEŃ – PAMIĘTNIKA z LATA, WAKACJI, WYJAZDÓW!!

To samo polecam WSZYSTKIM!!!!

O prowadzeniu dzienniczka pisałam już wielokrotnie:
http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/search/label/dzienniczek%20wydarze%C5%84

Postaram się pisać więcej, gdyż dostaję wiele zpytań „jak prowadzić dzienniczek z…?” I tu napiszę: z każdym dzieckiem nieco inaczej – w zależności od celu, jaki sobie postawimy. Ważne jest, czy chcemy dziecko uczyć komunikacji i dialogu (całego systemu języka - dzieci niesłyszące, dzieci dwujęzyczne), czy chcemy uczyć dziecko nazywania emocji (wszystkie dzieci, w szczególności dzieci z Zespołem Aspergera i dzieci dwujęzyczne), czy chcemy uczyć dziecko czytania, czy może pisania, czy może chcemy dzieku wprowadzać drugi język?, czy chcemy uczyć postrzegania czasu?, czy po prostu – chcemy zapisać wspomnienia…

Sposób prowadzenia dzienniczka zależy więc wieku dziecka, jego umiejętności językowych i komunikacyjnych i celów, jakie my (pomagający go prowadzić) chcemy osiągnąć.

Jedno wiem:  prowadząc dzienniczek - zawsze zyskamy na tym!!!
W czasie wakacyjnym polecam z całego serca dzienniczki, które rejestrują to, co wydarzyło się w tym letnim czasie. Nasz dzienniczek wakacyjny z zeszłego roku tętnił od wydarzeń, od wyjazdów… w tym roku nigdzie nie jedziemy! Ale lato jest, trwa i sprzyja różnym fantstycznym działaniom, zdjęciom, spotkaniom!!!
Najwięcej z naszego dzienniczka wakacyjnego 2013 można zobaczyć tu:
http://dwujezycznosc.blogspot.co.at/2013/12/roznica-pomiedzy-rekodzieem-rekoczynem.html

Zapiszmy lato i wyjazdy i wakacje – dzieci uwielbiają to!!

Same potem zbierają różne pamiątki, bilety, rachunki, liście, kwiatki, śmieci (!) i resztki czegoś… i nakazują wklejać!!!

Dzienniczek-pamiętnik ma więc same atuty!! – uczy, bawi, zapamiętuje dla nas!!! To też cudownie sentymentalna pamiątka!! I tak potraktujmy dzienniczek wakacyjny – jako piękną pamiątkę.
Potem, od września, pomyślimy, czego potzrebuje nasze dziecko i bardziej zwrócimy uwagę na JĘZYK – jak należy pamiętnik prowadzić, by spełniał inne cele edukacyjne.

O czym pamiętamy:
• dostosowujemy język do tego, jak dziecko mówi po polsku!!
• lepiej zapisać niewiele ale niech będą to wydarzenia najważniejsze dla dziecka!!
• samodzielne, byle jakie odręczne rysunki są nieocenione!- rysujmy, pozwólmy dziecku dorysować, domalować, dokleić, wycinać
• dobrze jest samodzielnie rysować sytuacje DIALOGU – główki i dymki – pisać, co? kto? powiedział
• zapisujemy emocje! wyrażamy je rysunkiem, kolorem, słowem…
• pozwolmy dziecku zdecydować, co było dla niego najważniejsze danego dnia i zapisać to
• możemy niekiedy sami zrobić zapis a dziecku tylko pokazać i razem opowiedzieć
• zbierajmy pocztówki, bilety, rachunki, roślinki, drobniutkie przedmioty, reklamy z miejsc, w których byliśmy, foldery,
• róbmy zdjęcia!!! drukujmy kiedy możemy…
• zapisujmy daty! Najlepiej w formule: WCZORAJ BYŁA NIEDZIELA; DZISIAJ JEST PONIEDZIAŁEK 12 LIPCA; JUTRO BĘDZIE WTOREK
• cieszmy się wydarzeniami i mówmy: „musimy o tym napisać w dzienniczku!”, „musimy to wkleić do dzienniczka!”
• może ktoś ciekawy, spotkany w drodze wakacyjnej wpisze, narysuje nam coś…
• cieszmy się wspomnieniami!!!

Teraz kilka przykładów:

Dzienniczek Eleny. Zobaczcie jak pięknie mama „kieruje” dzienniczkiem, wplata emocje, wspomnienia a nawet gramatykę języka polskiego!!:





Dzienniczek Krysi – już samodzielnie piszącej: cudowne połączenie - wspomnienia i nauka!!:






Dzienniczek Gabriela i Leosia – cudownie sentymentalne wspomnienia z Polski:




więcej:http://dziecidwujezyczne.blogspot.de/search/label/dzienniczek%20wydarze%C5%84
Dzienniczek Kozaka:

więcej: http://kozaikozak.blogspot.de/2014/02/prosze-adnie-sie-wpisywac-lecz.html
Dzienniczek Maksia: To ja pomagałam – chciałam, żeby trochę czytał i udało się:






Dzienniczek Ali: pierwsze słowa – pierwsze emocje – dla roczniaka!!!:





A tu jeszcze starszaki - nastolatki Jasiek i Kasia z Aniukowego: poprosze oto link:
http://aniukowepisadlo.wordpress.com/2013/09/04/dzienniczek-z-polski/

No i co powiecie?
Śliczne są te dzienniczki - prawda!??