Strony
▼
Strony
▼
piątek, 11 stycznia 2013
Bunte Tücher
Słyszę synka śpiewającego ochoczo (uwielbia śpiewać) w kuchni. Stoję, słucham - co to? Aha...śpiewa po niemiecku. Co? W ząb nie rozumiem, nic. Przykre. Oczywiście cieszę się, że Makuś coraz lepiej radzi sobie z wyzwaniami przedszkolnymi, jest mu łatwiej, mówi coraz więcej po niemiecku. Bardzo rzadko pojawiają się dni, kiedy mówi "nie chcę iść do przedszkola!" Ale JA!!! Ja nie wiem, o czym śpiewa = myśli moje dziecko. Zdecydowanie za wcześnie na takie rozstania...
Na razie nie chcę wypuścić mojego wróbelka z gniazda. Szperam po jego kartkach - dzisiaj miał szkołę muzyczną w przedszkolu. Jest! Bunte Tücher fliegen hier, fliegen hier, fliegen hier... No przecież - Makuś śpiewa ładnie i wyraźnie. Ale bez słowa pisanego bym tego nie zrozumiała.
Tym razem się udało.
Tym razem...
To wlasnie jedna ze sciezek dwujezycznego dziecka, na ktora czasem rodzic nie ma latwego wstepu... Trzymaj sie, Mamo Makusia! :-)
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem, czy to poczucie wykluczenia czy wyłączenia...
OdpowiedzUsuń