sobota, 18 stycznia 2014

Sentymentalnie cz. 2 - praca...

Dzisiaj krótko, bo...padam i boję się, że mi spadnie jakieś pudło na głowę...

Wyjeżdzając z Polski 5,5 roku temu zostawiłam przyjaciół, rodzinę, pracę - wszystko dobre ponad wyobrażenia....!!

Przyjeżdzając tu, do Austrii... z rodziny zastałam tylko "świeżego" męża, z przyjaciół? no przecież, że NIKOGO!, praca - ... zdalna, sporadyczna dla wydawnictwa.
Trafiłam jednak na prowincję trochę:-), piękną niesamowicie!

No a jednak! Mnożyć się zaczęło wszystko, przybywać, przybywać.

Wywożę z Austrii męża i dzieci(przybyło, przybyło....!!!)

Zostawiam w Austrii przyjaciół, co się namnożyli:-) - jutro o nich:-)

Ale pracy nie mogłam się spodziewać tu znaleźć, bo języka nie znałam - NIC a NIC!! Ale też przymnożyło się, ile mogło, tu na prowincji, bez znajomości języka... Trzeba było sobie pracę zorganizować, taką, jaką mogę wykonywać, z takimi umiejętnościami, jakie mam... Miejsce i możliwości wydaje się wykorzystałam jak umiałam i jak się udało. Obowiązek mnożenia talentów jest mi jakoś bliski...

Dla wydawnictwa pracuję nadal, zdalnie, komputer i internet to świetne narzędzie pracy na odległość. I mogłam spod tego lasu konwersować z Fabisiak! (pozdrawiam!!!) i z Faustyną! (całuję!!!) Trochę nowych rzeczy udało się w tym czasie wydać. Powstały w tym czasie:
KATEGORYZACJA,
MYŚLENIE PRZYCZYNOWO-SKUTKOWE,
MOJE UKŁADANKI cz.1-4,
MOJE PIERWSZE SŁOWA,
TUTUSIE: GDZIE JESTEŚ i Z BABCIĄ I Z DZIADKIEM,
ZDANIA SYLABOWE,
KRZYŻÓWKI SYLABOWE,
MÓJ PIERWSZY DZIENNICZEK.
Całkiem fajne są :-), jestem zadowolona... A kolejne się "szykują"!

Z rozmów z Faustyną narodził się pomysł blogów:-) i w ten sposób pokazała się możliwość realizacji, chociaż w pewnym wymiarze, aspiracji zawodowych, mimo obowiązków rodzinnych i miejsca zamieszkania. Co z tego wyniknęło - najważniejsze - wspaniałe znajomości. Poznałam tyle fantastycznych mam dzieci dwu- i wielojęzycznych, że już nie mogę zliczyć!!! Piszemy razem mój blog! Bez WAS byłby nudny i bez namaszczenia prawdą! Z WAMI pracuję i uczę się, poznaję nowe rodziny a to nowe doświadczenia, różnorakie!! Każda z WAS jest inna i inspirująca dla mnie!! Cóz mogę powiedzieć: pisać książki mogłabym i w kraju, w Polsce, ale tego doświadczenia, bycia jedną z WAS mogłam dotknąć tylko tu, na emigracji! Pozdrawiam każdą z osobna, dziękując za obecność i zapraszam dalej... na nową część doświadczeń emigracyjnych wędrówek.

Kolejnym "dzieckiem" jest (roboczo nazwany) KLUB TUTUSIA - czas i miejsce, kiedy to spotykają się mamy Polki i ich dzieci - o tych spotkaniach pisałam. Dzisiaj byłam na spotkaniu w Karyntii po raz ostatni...No może nie - przyjadę w odwiedziny!!
Dziekuję wszystkim mamom, że udało się ruszyć z KLUBEM TUTUSIA! Rozruch jest już taki, że mam nadzieję trwać będziecie razem! Niesamowicie ważne jest to, o czym mówiłam Wam dzisiaj, że nawet jak dzieci niewiele w danym dniu zrobią, to słyszą jezyk polski, widzą, że nie tylko mama mówi po polsku, że są inne rodziny, inne mamy, inne dzieci, które mówią w tym języku, że się rozumieją!Że jest społeczność tego języka.
Obiecuję moderować KLUB TUTUSIA zdalnie (w kwestiach językowych, bo inne, to pestka dla Was), spróbuję załozyc nowy KLUB TUTUSIA i daję "błogosławieństwo" wszystkim mamom, które takie spotkania dla maluchów chciałyby robić: Magdo! oficjalnie cieszę się, że w Londynie będzie KLUB TUTUSIA!! Dasz radę, trochę podpowiemy, reszta sama się rozszaleje! Znajdziesz miłych ludzi! Postaram sie napisać program językowy dla wszystkich klubów:-), które zechcą się przyłączyć!

I tak sentymentalnie, zrobiłam rozliczenie publiczne pracy na emigracji...;-)

Popatrzcie - to wszystko na emigracji... Dało się, nie jest źle:-) a będzie jeszcze lepiej!

7 komentarzy:

  1. Gratuluję zapału do pracy społecznej! Oraz oczywiście sukcesów pisarskich. Czasem nie jest łatwo znaleźć w nowym kraju swoje miejsce. Grunt, że coś się udaje. A przecież dzieci to też Twój sukces! Czyli, jak mawiają Niemcy, immer hin! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Elu, ja też Ci dziękuję za Twoją żywiołowość, emocjonalność, za szczerość i otwartość. Miałam przyjemność obserwowania Twojej pracy zaledwie przez ostatnie miesiące, ale to wystarczy, żeby docenić Twoje wielkie serce, Twoją pasję i energię, z jaką ją przekazujesz! Odzywaj się i dawaj znać, jak zmiana wpłynęła na Wasze życie :) Do przeczytania! Pozdrawiam najcieplej, Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Eluś, zobacz ile piękna przybyło na tej emigracji! Dziękuję Ci ślicznie, to ja się zabieram do pracy, tak jak ci pisałam ide jutro załatwiać lokal:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Elu, tak! i na emigracji mozna zrobic wiele dobrego, czasem nawet wiecej! :) Tak bedzie i po preprowadzce, zobaczysz! I dzieki za ten okres austriacki, w ktorym moglysmy tyle razem zrobic! a na razie uwazaj na pudla :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Elu dziękuję że swoich talentów nie zakopałać ale pomnażasz. Mnie tez te słowa zawsze naprowadzaja na dobry tor. Dziękuję za Twoje działanie.
    Niech nowe miejsce da Ci duże możliwości. Błogosławieństwa wszelkiego!

    OdpowiedzUsuń
  6. ;) milo sie to wszytsko czyta, pozdrawiam z Tuluzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za każde słowo wsparcia!!
    Juz mam miłe sygnały, że Kluby Tutusia powstaną w kilku miejscach, bo my rodzice, mamy potrzebujemy wsparcia :-)
    Obiecuję post na ten temat niedługo i obiecuję opiekę merytoryczna nad programem językowym.

    Myślę, że z nowego miejsca będzie dalej do Austrii ale bliżej w inne rejony:-)

    I pozdrawiam wszytskich: z Polski i aż po Tuluzę!!

    OdpowiedzUsuń