niedziela, 18 sierpnia 2013

Przygotowanie do przedszkola - dziecko dwujęzyczne.

Sierpień, sierpień. Babcia od dwóch tygodni straszyła dzieci, że wakacje się kończą...
Wakacje jeszcze trwają, ale czas pójścia do przedszkola, szkoły, zbliża się, powoli? szybko? nieubłaganie:-)

Dostałam kilka zapytań, co sądzę w kwestii przygotowania dziecka małego, dwujęzycznego, do pójścia do przedszkola: zostawić to biegowi wydarzeń, czy próbować ułatwiać dziecku ten "szok"?

Oto moje zdanie:
Uważam, że dzieci, mające w jakikolwiek sposób (i z różnych powodów) zaburzoną komunikację, potrzebują szczególnego wsparcia w momencie pójścia do przedszkola. Dzieci dwujęzyczne, ze względu na swoją specyficzną sytuację - również wymagają pomocy dorosłych. Rodzaj wsparcia zależy od wieku dziecka, stopnia opanowania języka, wrażliwości emocjonalnej dziecka.
Dzieci z małżeństw mieszanych zwykle łatwiej przechodzą proces adaptacji, ponieważ znają, w lepszym stopniu język, znają więcej podstawowych zachowań komunikacyjnych, ważnych w kontaktach społecznych; umieją zapytać o podstawowe rzeczy i odpowiedzieć na podstawowe pytania.
Dzieci z małżeństw polskich, idące do przedszkola kraju przyjmującego, mają więcej problemów. Nasz syn, Maksymilian, dość ciężko adaptował się w przedszkolu (miał 2 lata 3 mies.) Mówił świetnie po polsku i bardzo! mało po niemiecku - to okazało się dużym problemem dla niego (po polsku mówił bardzo dużo i bardzo dobrze - przyzwyczajony był do szybkiego opisywania tego, co chce lub potrzebuje i rozumienia, o czym mówią inni).
Najczęściej da się słyszeć zdanie, ze małe dzieci szybko uczą się języka i szybko się przyzwyczajają do nowych okoliczności. Jest to w pewnym stopniu prawda, lecz ja osobiście nie spotkałam jeszcze dziecka polskojęzycznego, które bez żadnych(!) kłopotów przyjęło sytuację pozostawienia w przedszkolu, w którym wszyscy mówią w języku obcym (niektórzy rodzice tak twierdzili, ale po bliższej rozmowie, okazywało się najczęściej, że u dzieci tych pojawiały się zachowania agresywne lub wycofaniowe w przedszkolu lub w domu). Jestem przekonana, że można i należy tym dzieciom ułatwić pierwsze tygodnie.
Dzieci, w których domach mówi się po polsku, które nie znają języka kraju, w którym mieszkają powinny być przygotowane na konfrontację z nową sytuacją. Większość z naszych dzieci jest osłuchana w języku kraju, w którym mieszka, ale nie zawsze jest to wystarczająca znajomość ważnych społecznie konstrukcji zdaniowych.

Co zrobić:
1. należy mówić, opowiadać, tłumaczyć dziecku, co je czeka - po polsku oczywiście!! Ważne jest, aby traktować pójście do przedszkola jako miłe, fascynujące wydarzenie. Wzbudzać ciągle pozytywne emocje i nastawienie. Broń Boże nie straszyć przedszkolem! (słyszałam takie zdania: "jak dalej będziesz taki niegrzeczny to szybciej wyślę cię do tego przedszkola!!"), Jeżeli widzimy jakieś negatywne emocje u dziecka - nazywamy je - "oj, troszkę się boisz?, nie chcesz zostać sam bez mamy?, aha - będziesz tęsknił za mną...;

2. dobrze jest zaznajomić się z jakimiś dziećmi i mamami, mówiącymi w języku przedszkola - pomocne jest to, że dziecko będzie widziało i słuchało dzieci, które nie mówią po polsku, wskazane jest przebywanie z takimi dziećmi dłuższy czas, aby nasza pociecha mogła zaobserwować różne zachowania (nie tylko językowe...);

3. zwrócić szczególną uwagę na społeczne i językowe zachowania, typowe dla danego kraju: gesty i słowa na przywitanie, pożegnanie, przeprosiny;

4. nauczyć zadawania i rozumienia podstawowych, przydatnych pytań (Co to jest? Jak to się nazywa? Czy mogę tym się bawić? Dasz mi tę zabawkę? Jak masz na imię?; i podstawowych "oznajmień": Chcę siku. Nie chcę tego. Nie lubię tej zupy. Idę do toalety. itp.

5. dużą pomocą dla nas i dla naszego synka okazał się pomysł prowadzenia dzienniczka - żałuję, że nie wpadłam na to wcześniej: szczegóły i opis Początki dzienniczka Makusia
br> A jak mogą pomóc panie z przedszkola? Pisałam o tym TUTAJ . Jeśli to możliwe, przeprowadźmy na początku roku rozmowę z panią i zasugerujmy jej przynajmniej niektóre z opisanych przeze mnie propozycji współpracy.br>br> Wiemy przecież, że to ważny dla dziecka i rodziców moment. Próbujmy sprawić, by był miły.

8 komentarzy:

  1. Witam, i ja też się z Panią zgadzam i nie, a piszę dlatego, że zajmuje się Pani sprawami języka zawodowo, także może moja informacja się kiedyś przyda...
    Mieszkam z rodziną w Niemczech, choć jestem na amerykańskiej placówce dyplomatycznej. Kiedy córka zaczęła przedszkole ani ona, ani my nie znaliśmy języka niemieckiego, w domu mówiliśmy tylko po polsku. W przedszkolu nie było żadnych dzieci mówiących po polsku. Córka zaczęła przedszkole mając dokładnie 3 latka i w ciągu tygodnia zaadaptowała się. Ponieważ przedszkole było prywatne i małe, w grupach były dzieci w różnym wieku, i te starsze miały obowiązek zaopiekować się młodszymi i wprowadzać je w nową rzeczywistość. Każde dziecko miało swojego "opiekuna". Po dwóch latach pobytu córka również została takim opiekunem. W przedszkolu nigdy nie było żadnych problemów, a ona zawsze miała pełno koleżanek i kolegów.
    Idąc do I klasy z koeli, do szkoły amerykańskiej, córka angielski znała w stopniu minimalnym, po trzech miesiącach jednak nie odstawała językowo od pozostałych dzieci.
    Dziś ma 15 lat (dokładnie za tydzień). Nadal jest w szkole amerykańskiej i zdobywa nagrody dla najlepszej uczennicy ogólnie oraz konkretnie za wyniki w języku angielskim. Z języka niemieckiego, w przyszłym tygodniu robi egzamin coś w stylu "państwowego". W międzyczasie czasie jeszcze, córka brała zaawansowany hiszpański w szkole, a w domu nadal mówimy po polsku.

    Pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie Pani Ewo, że tak sobie córka radzi (wspólnie sobie radzicie) z wielojęzycznością. Różne są dzieci i różne ich możliwości. Niektóre radzą sobie świetnie, są samodzielne, inne potrzebują wsparcia (stymulacji), wskazania możliwości, "popchnięcia".
      Chętnie posłuchamy o Pani doświadczeniach, bo to ważne dla wszystkich mam dzieci starszych! Proszę pisać jak najwięcej. Proszę mi wierzyć, że jest duża grupa rodzin, w których wielojęzyczność jest łatwa (z różnych powodów). Każde doświadczenie i wparcie jest więc ważne.
      U nas (w Austrii) też funkcjonuje "opiekun" w przedszkolu. Makuś też miał takiego, ale jakoś panie ograniczały jego możliwości. Nie wiem dlaczego. Ale zawsze na spacerach, przy ubieraniu i czynnościach powtarzalnych towarzyszył Maksiowi starszy kolega.
      Dziękuję za przypomnienie "instytucji" opiekuna - można zasugerować to paniom w przedszkolu.

      Usuń
  2. Pamiętam, jak Jagoda poszła do tzw. daycare, bo bardzo chciała iść do przedszkola tak jak jej kolega Tom. Panie mówiły tam po ang. i po fr. Jagna to przeżyła bardzo, bo okazało się, że... nie będzie tam mnie. Ale jeśli chodzi o komunikację. Panie mówiły do niej po ang. a potem powtarzały po fr. Była taka sytuacja, gdy jedna z pań nie wiedziała, że Jagna nie mówi po fr. a zwracała się tylko w tym języku do mojej córki. No i to moje dziecko bardzo płakało. Dopiero jak druga pani powiedziała, że do Jagny należy mówić po ang., moje dziecko od razu się uspokoiło.
    Jutro chcę napisać parę spostrzeżeń odnośnie Frania i jego komunikacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwykle dziecko najbardziej przeżywa rozłąkę z rodzicem.
      Kwestia komunikacji jest druga. I na Jagnie widać, że właśnie język, który rozumiała ja uspokoił.
      Pisz o Franku! Poczytamy!

      Usuń
  3. Oczywiście, należy ze szczególną uwaga przyglądać się dziecku - jeśli nie ma problemu to nie należy go szukać. Jeśli jednak zauważamy emocje - należy pomóc, w ten sposób budujemy poczucie bezpieczeństwa dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  4. My przygotowujemy sie do rozlaki innego typu. Za niespelna dwa tygodnie moj dziesieciomiesieczny synek znajdzie sie pod opieka niani. Mieszkamy we Francji, rodzice "mieszani", a niania francuska. Nie dosc, ze wciaz niecierpliwie czekam na pierwsze "mama", to jeszcze zastanawiam sie,czy jest w takiej sytuacji szansa zeby Klemuś byl w przyszlosci w pelni dwujezyczny? Na pewno jest to ogromne wyzwanie, ale czy mozliwe do zrealizowania? Ja mowie do niego tylko po polsku, tata po fr, choc czasem mu spiewa o ogorku co mial zielony garniturek;)Staram sie korzystac na co dzien z ksiazeczek, obrazkow, przedmiotow. Czy to wystarczy? Pozdrawiam. Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:) Ja mieszkam w Słowenii (z facetem Słoweńcem) i chociaż jeszcze nie mamy dzidziusia to też go nauczyłam i czasem sobie śpiewamy Ogórka. Ale fajnie, że nie tylko ja tak mam! Też się trochę martwię co to będzie w przyszłości, bo tutaj dzieci idą do żłobka po skończonym 11 miesiącu... ale myślę pozytywnie! Na szczęście lubię gadac, więc lekcje polskiego będziemy nadrabiac wieczorami! Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Asiu,
      Z pewnością synek będzie dwujęzyczny! Oczywiście jest to wyzwanie, ale do zrealizowania.
      Bądź tylko konsekwentna w mówieniu po polsku.
      Poczytaj tez blog Faustyny: www.dziecidwujezyczne.blogspot.com , też Francja, też małżeństwo mieszane.

      Usuń